Eksperci ostrzegają przed tanimi autami nie tylko z Chin. Mogą oznaczać kłopoty
Rynek samochodowy w Europie w ostatnim czasie uległ sporym przeobrażeniom. Pojawiło się sporo nowych marek, szczególnie z Chin. Auta z Państwa Środka cieszą się coraz większą popularnością m.in. ze względu na cenę. Niemcy zwracają jednak uwagę, że wybór produktu marki nowej na rynku nie zawsze może być dobrym pomysłem.
Spis treści:
Sprzedaż chińskich aut w Europie. Idzie im coraz lepiej
Jeszcze niedawno chińskie marki na Starym Kontynencie traktowano jako kompletną egzotykę. Od pewnego czasu sporo się w tej kwestii zmienia. W Europie systematycznie przybywa różnego rodzaju nowych producentów. O dużym zainteresowaniu chińskimi autami świadczą najnowsze dane. We wrześniu 2024 roku z Państwa Środka wysłano do krajów Unii Europejskiej 60 517 pojazdów elektrycznych. To o 61 proc. więcej niż w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego - informuje Automotive News Europe powołując się na Bloomberga. Jak zaznaczono, większe zainteresowanie autami z Chin w ostatnim czasie ma związek z planowanymi unijnymi cłami na pojazdy z Państwa Środka.
Nie da się jednak nie zauważyć, że systematycznie na europejskich ulicach pojawia się coraz więcej pojazdów produkcji chińskiej. Z danych Dataforce, na które powołuje się Automotive News Europe wynika, że we wrześniu 2024 roku BYD sprzedało na Starym Kontynencie 4 825 samochodów (rok wcześniej 1 683, wzrost o 187 proc.). Grupa Geely w Europie sprzedała 35 233 samochodów (rok wcześniej 28 319). XPeng z kolei zaliczył wzrost o 600 proc. ze sprzedażą na poziomie 927 aut. Z kronikarskiego obowiązku trzeba jednak odnotować, że koncern SAIC (właściciel np. MG) w minionym miesiącu sprzedał 19 228 aut (26 737 we wrześniu 2023).
ADAC ostrzega. Z nowymi markami może być problem
Oczywiście tym, co przemawia za zakupem samochodów z Państwa Środka jest bardzo atrakcyjna, względem europejskich konkurentów, cena. Nie bez znaczenia jest również bardzo dobre wyposażenie już w standardzie i interesujące zobowiązania serwisowe. Niemiecki automobilklub ADAC zwraca jednak uwagę, że wybór oferty (nawet bardzo atrakcyjnej) dość świeżej marki może wiązać się z późniejszymi problemami.
Rynek jest ograniczony i nie każdy nowy producent będzie w stanie wytrzymać konkurencję. To zaś oznacza, że w przypadku, gdy sprzedaż nie będzie dochodowa, taka nowa marka może zdecydować się na wycofanie z rynku czy też zakończenie działalności. I tutaj pojawiają się pytania, co w takiej sytuacji ze zobowiązaniami serwisowymi.
Jak zwraca uwagę ADAC, klienci decydując się na produkty nowych marek nie mają pewności, że za kilka lat ich obsługa zostanie utrzymana. Chodzi nie tylko o samo funkcjonowanie autoryzowanych serwisów danej marki, ale także dostęp do części zamiennych. Zaś bez nich nawet użytkowanie stosunkowo nowego pojazdu, może okazać się niemożliwe, czy to po wystąpieniu jakiejś usterki czy po kolizji. Zaznaczono, że nie ma żadnych regulacji prawnych dotyczących takich sytuacji.
Niemcy zwrócili uwagę również na kwestie cyfrowe. Wszak aktualizacje oprogramowania są dziś bardzo ważną kwestią w autach. Nie chodzi przy tym tylko o aktualizacje map w nawigacji, poprawę obsługi pokładowego systemu czy dodawanie do niego nowych funkcji, ale także eliminowanie błędów stających się powoli plagą nowoczesnych samochodów. W tym przypadku również nie można mieć pewności, że usługi cyfrowe zostaną utrzymane. Pamiętajmy też, że wiele elementów w nowoczesnych samochodach wymaga po wymianie zaprogramowania, poprzez połączenie się z centralą producenta. Brak takiej możliwości może oznaczać niemożność wykonania napraw nawet jeśli części zamienne będą jeszcze dostępne na rynku.
W związku z tym niemiecki automobilklub zaleca, by przy zakupie aut nowych marek uwzględnić ryzyko braku usług serwisowych w przyszłości. Problem nie dotyczy zresztą tylko firm chińskich, ale wszystkich stosunkowo młodych producentów, którzy próbują wybić się na zmieniającym się rynku. Jako przykład ADAC podaje amerykańską markę Fisker, której samochody produkowane były w Austrii. Braki części zamiennych zaczęły się jeszcze zanim firma ogłosiła upadłość - opisywaliśmy zresztą przypadek użytkowniczki modelu Ocean, która nie mogła naprawić pojazdu po drobnym uszkodzeniu i w konsekwencji ubezpieczyciel orzekł szkodę całkowitą.