Egzaminator przymknął oko na błąd i zaliczył egzamin. Wszystko się nagrało
Egzamin na prawo jazdy to moment stresujący dla większości kandydatów. W tym przypadku emocje sięgnęły jednak znacznie dalej aż do sądu. Egzaminator dopuścił kursanta do końca egzaminu mimo kolizji, a zdający otrzymał pozytywny wynik. Kilka miesięcy później sprawą zajął się Naczelny Sąd Administracyjny. Jak się to zakończyło?

W skrócie
- Egzaminator dopuścił kursanta do kończenia egzaminu mimo kolizji, a zdający uzyskał wynik pozytywny.
- Sprawa trafiła do sądu, który potwierdził, że egzamin powinien zostać natychmiast przerwany po kolizji.
- Nagranie z egzaminu stało się kluczowym dowodem i doprowadziło do unieważnienia wyniku.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Egzamin zakończony pozytywnie mimo kolizji
Do zdarzenia doszło podczas egzaminu na prawo jazdy kategorii C, uprawniającego do prowadzenia pojazdów ciężarowych o masie powyżej 3,5 tony. W trakcie jazdy kursant, chcąc uniknąć zderzenia z nadjeżdżającym z przeciwka pojazdem, zjechał w bok i uderzył w stojący na drodze samochód. Egzaminator nie przerwał jednak egzaminu, po krótkiej wymianie zdań polecił kandydatowi kontynuować jazdę. Całość trwała niespełna 50 minut i zakończyła się wynikiem pozytywnym. Prawo jazdy zostało jednak później unieważnione.
Egzamin unieważniony po interwencji sądu
Sprawa wyszła na jaw, gdy odpowiedzialność za kolizję poniósł sam egzaminator. Sąd ukarał go grzywną za niezachowanie ostrożności i spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. O wyroku poinformowano marszałka województwa, który po analizie nagrań z egzaminu uznał, że za kierownicą siedział zdający. W konsekwencji wynik egzaminu został unieważniony.
Kursant odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, jednak zarejestrowany materiał wideo nie pozostawiał wątpliwości. Na nagraniu widać moment uderzenia i słychać, jak egzaminator szeptem komentuje zdarzenie. Egzaminowany ruszył dalej, jakby nic się nie stało.
Kolizja oznacza koniec egzaminu
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie, który oddalił skargę kursanta. WSA przypomniał, że zgodnie z rozporządzeniem Ministra Infrastruktury w sprawie egzaminowania osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, każdy egzamin, podczas którego dojdzie do kolizji, musi zostać natychmiast przerwany i zakończony wynikiem negatywnym.
Sąd zauważył również, że egzaminator nie zrealizował wszystkich obowiązkowych elementów egzaminu, m.in. manewrów na drodze jednokierunkowej o różnej liczbie pasów ruchu, co samo w sobie czyniło egzamin niepełnym.
Ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny, rozpatrując skargę kasacyjną, potwierdził wcześniejsze decyzje. W uzasadnieniu stwierdzono, że nagranie z egzaminu stanowi niezbity dowód potwierdzający kolizję oraz błąd egzaminatora.
Nagranie pogrążyło kursanta i egzaminatora
To nie pierwszy przypadek, gdy nagrania z kamer montowanych w samochodach egzaminacyjnych stały się kluczowym dowodem w sprawie. Rejestratory obrazu i dźwięku są obowiązkowe podczas egzaminów praktycznych i mają zapewnić ich pełną przejrzystość. W tym przypadku to właśnie zapis wideo przesądził o unieważnieniu egzaminu.
Wyrok NSA ma znaczenie nie tylko dla tego konkretnego zdarzenia, ale i dla praktyki w ośrodkach egzaminacyjnych w całym kraju. Potwierdza, że każdy egzamin zakończony kolizją musi zostać uznany za niezdany, niezależnie od decyzji egzaminatora.









