Darmowe taksówki dla pijanych kierowców sposobem na weekendowe wypadki?
Nocne, weekendowe wypadku nie są polską specyfiką. Z podobnym problemem zmagają się m.in. Włosi.
Problem szarżujących nocą kierowców, często pod wpływem alkoholu trafił na łamy ogólnopolskich mediów w lipcu, po wypadku Renault Megane RS prowadzonego przez Patryka P, do którego doszło w Krakowie.
Początkowo za wypadek winiono "nielegalne wyścigi i rajdy", ale szybko okazało się, że kierowca po prostu był kompletnie pijany, a pozbawionym tylnej kanapy samochodem wiózł trzech kolegów. Wszyscy czterej mężczyźni zginęli, gdy auto wypadło z drogi i uderzyło dachem w mur opory nad Wisłą.
Niespełna miesiąc później doszło do podobnego wypadku pod Oświęcimiem. Znów żółte Renault Megane RS, prowadzone przez młodego kierowcę wypadło z drogi, dachowało i uderzyło w słup. W aucie było trzech młodych mężczyzn, wszyscy zginęli. Nieoficjalnie mówi się, że wracali z urodzin 17-latka, który również poniósł śmierć. Nie ma jeszcze wyników badania krwi na zawartość alkoholu ofiar wypadku.
Podobnym tragediom chcą zapobiegać Włosi. W ramach eksperymentu włoskiego Ministerstwa Infrastruktury i Transportu w sześciu popularnych lokalach we Włoszech, dostępne będą darmowe taksówki dla kierowców, którzy po wyjściu z dyskotek będą pod wpływem alkoholu.
Eksperyment ruszył w szczycie sezonu wakacyjnego między innymi w wielkiej dyskotece w Gallipoli w Apulii, gdzie przebywają dziesiątki tysięcy młodych ludzi, a także w Jesolo koło Wenecji i w rejonie Grosseto w Toskanii.
W ramach umowy między firmami przewozowymi, ministerstwem i właścicielami dyskotek, każdy kierowca opuszczający lokal musi poddać się badaniu alkomatem. Gdy wykaże ono, że jest pod wpływem alkoholu, zostanie za darmo odwieziony do domu wraz z osobami, które przywiózł do lokalu.
Kosz transportu pokrywa państwo, co budzi zrozumiałe wątpliwości sceptyków. Natomiast pomysłodawcy je próbują rozwiewać, twierdząc, że dlatego państwo płaci za taksówki pijakom, by ci nie zabijali siebie i innych w wypadkach.