Co dalej z Izerą? Prezes NIK prosi o interwencję premiera
Najwyższa Izba Kontroli opracowała raport z wykonania budżetu państwa. Jednym z działań objętych kontrolą był projekt polskiego samochodu elektrycznego Izera.
"Nie widzimy samochodu elektrycznego" - Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli zwrócił uwagę na nieprawidłowości w projekcie polskiego samochodu elektrycznego. Wysłał w tej sprawie list do premiera.
Raport NIK o wykonaniu budżetu państwa
O raporcie szef NIK opowiadał w programie Gość Wydarzeń telewizji Polsat. Zwracał uwagę na nieprawidłowości w ministerstwie edukacji, wspomniał o tym, że "obecny rząd prowadzi gospodarkę państwa w znacznej części poza budżetem państwa i z pominięciem rygorów właściwych dla tego budżetu". Zajął się też tematem Izery. Zwrócił uwagę, że w przypadku tego projektu mamy do czynienia z poważnymi nieprawidłowościami, bo przez kilka lat na powstanie polskiego samochodu elektrycznego wydano setki milionów złotych, a do dzisiaj "nie widzimy samochodu elektrycznego".
Izerą powinien zająć się premier
W rozmowie z Krzysztofem Zasadą, dziennikarzem RMF FM, szef NIK przyznał, że ze względu na dbałość o finanse publiczne, gospodarność, a także w związku z decyzjami wydawania kolejnych pieniędzy, wysłał do premiera list, w którym wzywa go do przeprowadzenia wnikliwej analizy programu polskiego samochodu elektrycznego Izera.
To nie pierwszy raz, kiedy Marian Banaś zwraca uwagę na problemy związane z tym projektem. W kwietniu podczas rozmowy z RMF FM stwierdził:
Na budowę samochodów elektrycznych wydano 250 mln zł i nadal jesteśmy w fazie projektu. Spółka dostała kolejne 250 mln zł, ale na horyzoncie nie widać samochodu elektrycznego.
Co się dzieje z Izerą?
Przypomnijmy: początki projektu Izera sięgają 2016 r. i wizji premiera o milionie samochodów elektrycznych jeżdżących po polskich drogach w 2025 r. Wówczas pojawił się pomysł stworzenia "narodowego samochodu elektrycznego", w który zainwestowały cztery koncerny energetyczne. Energa, Enea, Tauron i PGE wyłożyły na start po 2,5 mln złotych. W 2020 r. zobaczyliśmy dwie makiety samochodów przygotowane przez spółkę ElectroMobility Poland i usłyszeliśmy, że pierwsi klienci będą mogli odbierać auta już w 2023 r. Jaworzno wybrano na miejsce budowy fabryki i przystąpiono do przygotowywania odpowiedniej dokumentacji. W międzyczasie okazało się, że dostawcą platformy do polskiego elektryka ma być chińskie Geely, a za design będą odpowiadać styliści z włoskiego studia Pininfarina.
Na początku tego roku ruszyła wycinka 180 hektarów pod budowę fabryki i prace związane z pozyskaniem wszystkich pozwoleń na budowę. W marcu rozpoczęto rekrutację pierwszych pracowników. Na liście znalazło się 15 konkretnych stanowisk, firma poszukiwała m.in. architektów IT, kierowników projektów IT, kierowników aplikacji IT, a także inżynierów z obszarów Powertrain and HV Architecture, Thermal Management System, czy Vehicle Lighting System. Docelowo w fabryce zatrudnienie mają znaleźć 3 tysiące ludzi.
W styczniu mówiąc o tym, że firma przystępuje do zdobywania potrzebnych zezwoleń, dyrektor ElectroMobility Poland ds. uruchomienia produkcji - Cyprian Gronkiewicz - zapowiedział, że spółka ma zamiar uzyskać je do końca tego roku.
Premier Morawiecki zapytany w lutym o przyszłość fabryki ocenił, że projekt jest "na właściwej ścieżce".
Wolę, żeby ten proces odbywał się w sposób bardzo rzetelny, bardzo dokładnie weryfikowane były poszczególne parametry planu biznesowego, niż żeby coś powstało pół roku szybciej, ale później trudniej będzie realizować cały projekt, cały program.
Dziś uważa się, że uruchomienie fabryki będzie możliwe pod koniec 2025 r., a pierwsze auta wyjadą na drogi w 2026.
***