Błąd urzędnika kosztował go 2 tys. zł. Wszystko przez literówkę

Choć Pan Wojciech z Gdyni posiadał wykupiony miesięczny abonament, urzędnicy wystawili mu 13 kar na łączną kwotę blisko 2 tys. zł. Jak się okazało, przyczyną problemu był błąd popełniony przez pracownika Biura Obsługi Klienta.

Sprawa Pana Wojciecha z Gdyni to dobry przykład na to, ile nerwów oraz problemów może przynieść zwykły błąd urzędnika. Historia opisana w serwisie Trojmiasto.pl rozpoczyna się w momencie, gdy bohater artykułu otrzymał samochód zastępczy z powodu przedłużającej się naprawy własnego pojazdu.

Wykupił abonament parkingowy. Radość nie trwała długo

Jako mieszkaniec strefy płatnego parkowania w centrum miasta, Pan Wojciech natychmiast udał się do siedziby Zarządu Dróg i Zieleni, aby wykupić abonament parkingowy na wynajęte auto. Po okazaniu dokumentów z wypożyczalni i otrzymaniu potwierdzenia szybko opuścił biuro, zadowolony, że formalności poszły sprawnie i bezproblemowo. Niestety, jego radość nie trwała długo.

Reklama

Codzienne zdjęcia i 13 kar na łączną kwotę 1966 zł

Cztery miesiące później Pan Wojciech otrzymał wezwanie do zapłaty 100 zł od firmy wynajmującej samochód za rzekomo nieopłacone parkowanie. Przekonany, że posiada ważny abonament, sprawdził ponownie dokumenty. Wkrótce zaczęły nadchodzić kolejne wezwania - okazało się, że przez dwa tygodnie jego samochód był codziennie fotografowany jako pojazd łamiący przepisy strefy płatnego parkowania. Łącznie Pan Wojciech otrzymał 13 mandatów po 150 zł każdy, co dało łączną kwotę 1966 zł kary.

Urzędnik przyznał się do błędu. Problemem literówka

Pan Wojciech niezwłocznie udał się do urzędu, aby wyjaśnić sytuację. Na miejscu dowiedział się, że mandaty wynikały z błędnie wpisanego numeru rejestracyjnego. Po sprawdzeniu dokumentacji okazało się, że to nie on popełnił błąd - numer rejestracyjny auta zastępczego został nieprawidłowo wprowadzony przez urzędnika Biura Obsługi Klienta. Po zidentyfikowaniu przyczyny problemu, urzędnicy anulowali wszystkie mandaty i zapewnili Pana Wojciecha, że sytuacja została ostatecznie wyjaśniona. Dodatkowo wystosowali oficjalne przeprosiny za zaistniałe niedogodności.

Chociaż sprawa zakończyła się na korzyść Pana Wojciecha, przyznaje on, że całe doświadczenie nie należało do przyjemnych. Konieczność samodzielnego rozwiązywania nieswojego błędu skutkowało nerwami i czasochłonną wizytą w urzędzie. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gdynia | strefa płatnego parkowania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy