Auta elektryczne jak mikrofalówka? ADAC obaliło największy mit
Wśród przeciwników samochodów elektrycznych usłyszeć można najdziwniejsze teorie. Jedna z nich dotyczy ich domniemanego wpływu na zdrowie użytkowników za sprawą silnych pól elektromagnetycznych emitowanych przez elementy elektrycznego układu napędowego. Sprawą zajął się właśnie niemiecki Urząd Ochrony Radiacyjnej i specjaliści z ADAC. Czy auta elektryczne rzeczywiście narażają kierowców i pasażerów na większy "elektrosmog" niż samochody spalinowe?

W skrócie
- Niemiecki Urząd Ochrony Radiacyjnej oraz ADAC przebadali wpływ promieniowania elektromagnetycznego w samochodach elektrycznych na zdrowie.
- Wyniki wykazały, że poziom promieniowania w autach elektrycznych mieści się w bezpiecznych normach i nie zagraża użytkownikom.
- Najwyższe wartości pola magnetycznego zanotowano w okolicach stóp kierowcy i pasażera, lecz nawet one nie przekraczały dozwolonych limitów.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Na różnych grupach dyskusyjnych często przewija się wątek szkodliwego wpływu samochodów elektrycznych na pasażerów. Przeciwnicy elektromobilności podnoszą niekiedy argumenty dotyczące pól elektromagnetyczych działających na osoby jeżdżące elektrykami. Podstawą to tych twierdzeń są wysokie napięcia (nawet 800V) i natężenia prądów płynących w bezpośrednim otoczeniu kierowcy i pasażerów.
Nie brakuje teorii, jakie przewijały się m.in. w przypadku sieci 5G. Najbardziej ortodoksyjni przeciwnicy samochodów bateryjnych zachęcają wręcz do owijania elementów garderoby ekranującą folią aluminiową. Ile prawdy jest w internetowych opowieściach o polu elektromagnetycznym czyhającym na kierowcę auta elektrycznego?
Sprawdzili to właśnie eksperci z ADAC, którzy na zlecenie niemieckiego Urzędu Ochrony Radiacyjnej i Federalnego Ministerstwa Środowiska przebadali pola elektryczne i magnetyczne działające na podróżujących elektrycznymi samochodami i motocyklami.
Zwolennicy teorii spiskowych nie będą zadowoleni. Obszerne badanie, w ramach którego przeprowadzono ponad 975 000 indywidualnych pomiarów wykazało, że ani elektryczne samochody, ani elektryczne motocykle nie powodują żadnego zagrożenia dla zdrowia. Faktem jest natomiast, że samochody elektryczne i spalinowe różnią się co do charakterystyki emitowanych przez nie pól.
Uściślijmy - w każdym pojeździe występują trzy rodzaje pól elektromagnetycznych:
- statyczne (np. ziemskie pole magnetyczne),
- pola o niskiej częstotliwości (wywoływane przez prądy zmienne w czasie - np. przez działanie silników elektrycznych),
- pola o wysokiej częstotliwości (wywoływane np. przez wi-fi, czujniki radarowe, czujniki ciśnienia w kołach itp.).
Specjaliści z ADAC potwierdzają, że chociaż samochody elektryczne i pojazdy z silnikami spalinowymi prawie nie różnią się w emisjach pól o wysokiej częstotliwości, istotnie zauważyć można różnice w przypadku pola magnetycznego statycznego i pól o niskiej częstotliwości. To te emitowane przez silniki elektryczne, elektronikę, procesy ładowania i pokładowy układ elektryczny. Czy mogą być groźne dla zdrowia? Niemcy przekonują, że nie.
W ramach testów zbadano jedenaście samochodów elektrycznych, dwie hybrydy plug-in, auto z silnikiem spalinowym (Opel Corsa) i cztery motocykle elektryczne. Pomiary wykonywane były na torze testowym ADAC w Penzing i w czasie jazd po publicznych drogach. Do zebrania danych służyło dziesięć sond pomiarowych rozmieszczonych w różnych częściach manekinów - od stóp, aż po głowę.
ADAC przekonuje, że chociaż w przypadku samochodów elektrycznych silne pola elektromagnetyczne faktycznie chwilowo mogą występować, zwłaszcza w czasie gwałtownych manewrów i ładowania, to ani razu żadna z sond pomiarowych nie wykazała wartości wykraczających poza przyjęte jako bezpieczne dla ludzi normy.
Co ciekawe, najwyższe wartości występowały z reguły w okolicach stóp kierowcy i pasażera przedniego fotela. Specjaliści z ADAC informują, że wynika to głównie z architektury badanych pojazdów (napęd na przednią oś) i bliskości stóp względem silnika trakcyjnego pojazdu.
Zakres, w jakim ludzie są narażeni na działanie pól magnetycznych w pojazdach napędzanych elektrycznie, zależy w mniejszym stopniu od mocy elektrycznej silników elektrycznych niż od stylu jazdy
Chodzi o to, że silniki trakcyjne generują największe pola elektromagnetyczne właśnie w czasie przyspieszania lub hamowania (regeneracja). W żadnym z pojazdów nie udało się jednak uzyskać wartości wykraczających poza uznane za bezpieczne dla ludzi normy.
Pomiary porównawcze wykazały, że średnia ekspozycja na pola magnetyczne w samochodzie elektrycznym ma podobną wielkość do innych elektrycznych środków transportu
W tym przypadku pomiary porównawcze wykonane m.in. w pociągach kolejki podmiejskiej wykazały, że pola magnetyczne działające na pasażerów są podobne do tych, jakie odnotowano w samochodach elektrycznych. Mierzalne, ale nie wykraczające poza wartości przyjęte za dopuszczalne i bezpieczne dla otoczenia.
Co ciekawe, z pomiarów ADAC wynika, że bez względu na układ napędowy, na "trwałe podwyższone", acz pozostające poniżej dopuszczalnych, wartości w okolicach pleców i brzucha narażeni są wszyscy korzystający z takich zdobyczy samochodowej techniki, jak podgrzewane fotele. Lokalne pola elektromagnetyczne emitować może też np. podgrzewana kierownica.










