Amerykańskie cła gorsze niż CAFE. Trump dobija motoryzację w UE
Cła nałożone przez administrację Donalda Trumpa na towary z Meksyku i Kanady odcisną się głębokim piętnem również na europejskich producentach. Zdaniem ekspertów największym poszkodowanym będzie Stellantis, który stracić może ponad 3,44 mld euro. Gigantyczne koszty poniosą też Volkswagen, BMW czy Mercedes.

Spis treści:
25-procentowe cła na wszystkie towary importowane do Stanów Zjednoczonych z Meksyku i Kanady to potężny cios w europejskich gigantów motoryzacyjnych. Zdaniem analityków Bloomberg Intelligence, najwięksi europejscy gracze stracić mogą w wyniku amerykańskich ceł – uwaga – 5,88 mld euro. W przypadku Volkswagena może to być potężniejszy cios, niż kary za przekroczenie emisji CO2 w Unii Europejskiej.
Amerykańskie cła gorsze niż CAFE. Producenci wpadli z deszczu pod rynnę
Branża motoryzacyjna w Unii Europejskiej od miesięcy żyje nowymi progami emisji spalin wynikającymi z przepisów CAFE. Przypomnijmy – od stycznia obowiązuje nowy limit emisji CO2 (średnio 93,6 grama/km dla samochodu), za którego przekroczenie Komisja Europejska nalicza kary w wysokości 95 euro od każdego kolejnego grama CO2 wyemitowanego ponad limit.
W połączeniu ze zmianą sposobu homologowania pojazdów (zmiana cyklu pomiarowego z NEDC na – mniej korzystny dla producentów – WLTP) dla branży oznacza to gigantyczne wyzwanie. Zdaniem Luca de Meo, szefa Renault i prezesa Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów – kary nałożone na producentów aut sięgnąć mogą w skali roku nawet 15 mld euro.
W wyniku trwającego właśnie ”dialogu strategicznego” z producentami samochodów, Komisja Europejska zapowiedziała zmianę sposobu naliczania kar. Najnowsza propozycja zakłada, że pierwsze opłaty pobrane zostaną za trzy lata, a nie – jak pierwotnie zakładano - na koniec bieżącego roku. Dzięki czemu producenci zyskają więcej czasu na zmiany w ofercie. Problem w tym, że działania nowej amerykańskiej administracji już dziś wygenerować mogą dla europejskich gigantów równie wielkie wydatki. Agencja Bloomberg Intelligence prognozuje, że same Stellantis, Volkswagen, BMW i Mercedes stracą w ich wyniku aż 5,88 mld euro.
Stellantis i Volkswagen z gigantycznym problemem
Nałożone właśnie przez administrację Donalda Trupma 25-procentowe cła na wszystkie towary importowane do USA z Kanady i Meksyku, przynajmniej w teorii, powstrzymać mają migrację zakładów produkcyjnych poza USA i zmusić ich właścicieli do powrotu na amerykańską ziemię.
Paradoksalnie, nie jest to cios wymierzony w UE, lecz w lokalnych gigantów motoryzacyjnych pokroju Forda i General Motors, którzy – w poszukiwaniu tańszej siły roboczej – przenieśli część swoich fabryk właśnie do Kanady i Meksyku. W efekcie tylko w 2024 roku ponad połowa z ponad 8 mln importowanych do USA nowych pojazdów wyprodukowana została właśnie w Meksyku (2,96 mln samochodów) i Kanadzie (1,07 mln samochodów).
Podobną taktykę stosowały też europejskie koncerny, które również zainwestowały spore kwoty w budowę fabryk poza USA. Dotyczy to w szczególności Stellantisa i Volkswagena. Oba – chociaż posiadają też swoje zakłady produkcyjne na terenie USA, znaczną część pojazdów sprzedawanych Stanach importują głownie z Meksyku.
Przykładowo, w fabryce Puebla w Meksyku produkowane są dziś aż trzy modele Volkswagena – Jetta, Tiguan LWB i Taos. Wszystkie one oferowane są w amerykańskich salonach, a nałożenie ceł oznacza dla firmy konieczność podwyżki cen i utratę konkurencyjności. Ile poszczególne europejskie firmy stracić mogą na nowej polityce Trumpa?
Amerykańskie cła gorsze niż europejskie kary? Volkswagen zapłaci nawet 1,77 mld euro
O ciekawą analizę pokusiła się agencja Bloomberg Intelligence. Z jej raportu wynika, że największym poszkodowanym będzie Stellantis. Agencja estymuje, że koncern sprzeda w tym roku w USA ponad 417 tysięcy wyprodukowanych w USA i Kanadzie samochodów o wartości około 18,6 mld euro. W takim przypadku wysokość cła wyniesie 3,44 mld euro.
W bardzo trudnej sytuacji znalazł się też Volkswagen. Prognoza mówiąca o imporcie 301 tys. pojazdów wartości 9 mld euro oznacza naliczenie cła w wysokości 1,77 mld euro. To o około 277 mln euro więcej wyniosłyby w tym roku wszystkie wydatki koncernu związane z karami za przekroczenie emisji CO2 w UE!
Warto przypomnieć, że jeszcze w styczniu agencja Reuters powoływała się na wypowiedź Rolfa Wollera – szefa relacji inwestorskich Volkswagena – zdaniem którego sumaryczne koszty nowych limitów emisji CO2, wynikających z wdrożenia kolejnego pułapu regulacji CAFE (Clean Air for Europe), kosztowałyby Volkswagena 1,5 mld eurorocznie.
Na nieco lepszej pozycji są zdaniem Bloomberga niemieccy producenci premium – BMW i Mercedes. Eksperci prognozują, że w przypadku producenta z Monachium import na poziomie 59 tys. pojazdów (o wartości 2,9 mld euro) wygeneruje cło w wysokości około 550 mln dolarów. W stosunkowo komfortowej sytuacji zdają się być przedstawiciele Mercedesa. W tym przypadku prognozowany import do USA z Kanady i Meksyku to ”skromne” 700 tys. pojazdów (o wartości 700 mln dolarów), co oznacza cło w wysokości około 120 mln dolarów.
Problem jednak w tym, że Trump dopiero rozpoczął wojnę celną. Jej kolejną odsłonę będziemy mieć 2 kwietnia, gdy cła w wysokości 25 proc. zostaną wprowadzone na samochody produkowane w Europie.