Wędkarz polował na prawdziwy okaz. Złowił zabytkowe BMW
Wędkarz spędzający czas na łowieniu ryb nad brzegiem rzeki Izary w Bawarii polował na rybę, ale po zarzuceniu przynęty mocno się zdziwił. "Zaciął" na haczyk BMW serii 5, które leżało na dnie rzeki od ponad 35 lat. Pojazd zachował się w zaskakująco dobrym stanie.
Niecodzienna sytuacja spotkała wędkarza w okolicach Landau w Bawarii. Zarzucając przynętę wędkarz zaczepił o coś ciężkiego - takie sytuacje zdarzają się dość często, kiedy haczyk zatnie się o złamany konar drzewa, starą sieć lub odpady, które ktoś wyrzucił do rzeki. Tym razem jednak sytuacja była wyjątkowo niecodzienna.
Wędkujący mężczyzna zauważył, że na dnie rzeki leży coś nietypowego, prawdopodobnie samochód, dlatego wezwał policję z regionu Dingolfing-Landau. Policjanci po przyjeździe na miejsce zaangażowali do pracy robota nurkującego, by sprawdzić co leży na dnie Izary. Okazało się, że znajduje się tam zakopane do połowy w mule auto. Po wezwaniu płetwonurków i specjalnego dźwigu pojazd wypełnione błotem i mułem zostało wyciągnięte na brzeg. Było to BMW serii 5 generacji E12 o nadwoziu sedan. Najprawdopodobniej leżało na dnie rzeki przez ponad 35 lat. Co ciekawe, nietypowe znalezisko, trafiło się wędkarzowi nieopodal fabryki BMW, gdzie od 1972 roku produkowano właśnie ten model.
Spodziewalibyśmy się, że samochód, który leżał na dnie rzeki przez tak długi czas będzie wielkim kawałkiem rdzy i plastiku. Jednak BMW wyłowione z Izary zachowało się w naprawdę dobrym stanie. Tylne szyby były nienaruszone, tapicerka deski rozdzielczej i drzwi wygląda całkiem nieźle, a karoseria, choć oblepiona mułem wygląda na kompletną.
Sam fakt że auto nie złamało się pod ciężarem kilkuset kilogramów błota, którym było wypełnione podczas wyciągania, świadczy również o tym, że podwozie i elementy konstrukcyjne również są również w dobrym stanie. Spod grubej warstwy błota gdzieniegdzie wyziera piękny błękitny kolor, a tylne koła wydają się wciąż być napompowane (być może zostały napompowane w celu wypchnięcia samochodu z brzegu na lawetę).
BMW wyłowione z Izary nie miało widocznych uszkodzeń, a wewnątrz auta nie znaleziono żadnych szczątków ludzkich. Szyby boczne i przednia były wybite, co może wskazywać, że pasażerom udało się wydostać z opresji. Auto ma oryginalne tablice rejestracyjne, których historia w rejestrze sięga do 1988 roku. Nie udało się ustalić do kogo należał pojazd. Archiwalne dane zostały dawno zniszczone.
Po zdjęciach opublikowanych w sieci można wnioskować, że jest to najprawdopodobniej wersja 520i lub 518i po liftingu, wyprodukowana w 1976 roku. Ta generacja była znana z tego, że korozja mocno nadgryzała karoserię i podwozie. W tym przypadku nie widać takich oznak. Takiego stanu rzeczy należy upatrywać się w mocnej kąpieli w mule, co prawdopodobnie uchroniło je od korozji, a do tego zakonserwowało karoserię i podwozie. Samochód raczej nie ma szans na powrót na drogi i ostatecznie pewnie zostanie skasowany. Chyba, że trafi na jakąś wystawę lub ekspozycję. Bawarska policja poszukuje osób, które mogą pamiętać ten egzemparz BMW i pomóc odgadnąć jego historię.
***