Prawie pół miliona złotych mandatu za prędkość. A jaki jest rekord świata?
Uważacie, że mandaty nakładane przez polską policję są za wysokie? To co powiecie na fakt, że pewien mężczyzna w Finlandii za przekroczenie prędkości o 32 km/h musi zapłacić grzywnę w wysokości 121 000 euro. Tak, to ponad pół miliona polskich złotych.
O prawdziwie drakońskich mandatach dla kierowców w Finlandii słyszy się od dawna. Tamtejsze prawo stawia bowiem sprawę jasno - za przekroczenie prędkości do 20 km/h grzywna wynosi od 70 do 155 euro. Jeśli jednak kierowca przekroczy dopuszczalną prędkość o ponad 20km/h - karą, którą otrzyma jest obliczana proporcjonalnie do jego dochodów. Zwykle wynosi ona połowę dziennego wynagrodzenia.
O bezwzględności skandynawskich przepisów mógł się niedawno przekonać Anders Wiklöf - znany fiński milioner i doradca biznesowy. Jak informują lokalne media - mężczyzna poruszał się z prędkością 82 km/h na ograniczeniu do 50 km/h.
Przekroczenie prędkości o 32 km/h skutkowało w jego przypadku prawdziwie gigantyczną grzywną w wysokości 121 000 euro. W przeliczeniu na naszą walutę, to ponad pół miliona złotych. Oprócz wysokiej grzywny, 77-letniemu właścicielowi wielu hoteli, supermarketów i firm budowalnych, zatrzymano także prawo jazdy na okres 10 dni.
Co ciekawe, to nie pierwszy raz, gdy Anders Wiklöf otrzymał gigantyczny mandat za zbyt szybką jazdę. W 2018 roku biznesmen został zatrzymany przez policję podczas dojazdu na wręczenie nagród artystycznych. Wtedy został zmuszony do zapłaty 63 680 euro. Jeszcze wcześniej - w 2013 roku - musiał zapłacić mandat w wysokości 95 000 euro. Także za przekroczenie prędkości.
Milioner oficjalnie przeprosił za swoje przewinienie i dodał, że ma nadzieję, że pieniądze z mandatu zostaną przeznaczone m.in. na opiekę zdrowotną w Finlandii.
Mandat, który otrzymał Anders Wiklöf jest bez wątpienia ogromny i zbliża się do dotychczasowej rekordowej grzywny, która znalazła nawet swoje miejsce w Księdze Rekordów Guinnessa. Wynosiła ona 137 000 euro, a więc ok. 614 000 złotych i została wystawiona w Szwajcarii w styczniu 2010. Rekordowy mandat otrzymał kierowca Ferrari Testarossa.
Jak jednak można wyczytać na wielu zagranicznych stronach, nieoficjalny rekord wysokości mandatu należy do pewnego 37-latka, który za jazdę Mercedesem SLS AMG z prędkością 290 km/h otrzymał w Szwajcarii grzywnę w wysokości miliona dolarów.
Przed zbliżającymi się wakacjami warto pamiętać, że wśród skandynawskich krajów nie tylko Finlandia stosuje drakońskie mandaty za łamanie przepisów drogowych.
Najdroższa jest pod tym względem jest Norwegia. Za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym grzywna może wynieść nawet 5,2 tys. złotych. W Szwecji mandat zaczyna się od niespełna 1000 złotych, a w przypadku przekroczenia prędkości powyżej 40 km/h sprawa zostaje skierowana automatycznie do sądu. Także w Danii nie ma taryfy ulgowej. Od 2020 roku minimalna kara za przekroczenie prędkości to 600 złotych.
Dotkliwie karany jest także przejazd na czerwonym świetle. W Danii mandat za takie przewinienie wynosi minimum 1200 złotych, w Szwecji 1800 złotych, a w Norwegii 4100 złotych. Ponadto w krajach tych zatrzymuje się za te wykroczenia prawa jazdy, a w Szwecji i Norwegii dodatkowo trzeba liczyć się ze sprawą sądową.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o karach za nieprawidłowe parkowanie. W Szwecji i Danii mandat wynosi 380 oraz 390 złotych. W Norwegii 375 złotych, a w Finlandii 493 złote.
Swoją drogą ciekawie wygląda zestawienie polskich mandatów z przeciętną pensją. Najwyższy mandat w taryfikatorze to 2500 zł, a warunkach recydywy - 5000 zł. To niemal tyle, ile w kwietniu 2023 roku wynosiło przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw netto (ponad 5400 zł).
A gdyby liczyć według fińskich zasad? Przy przeciętnym wynagrodzeniu dzienny dochód (zakładając 20 dni roboczych w miesiącu) wynosi 270 zł. Mandat zamknąłby się więc kwotą... 135 zł. Może więc te horrendalnie drogie fińskie mandaty są znacznie mniej dolegliwe niż mandaty polskie?
***