Pasy bezpieczeństwa. Zapinać czy nie zapinać?
"Pasy. To trzyma Cię przy życiu!" - tak brzmi, trzeba przyznać zgrabne, hasło najnowszej kampanii społecznej realizowanej przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Czy może ona coś zmienić w naszych przyzwyczajeniach?
- Zdarza mi się czekać dłuższą chwilę na tramwaj przy jednym ze skrzyżowań w centrum Krakowa - opowiada jeden ze znajomych. - Trochę z nudów, a trochę z ciekawości obserwuję zachowania kierowców samochodów, zatrzymujących się przy tym przystanku. Jestem przerażony widząc, jak wielu z nich rozmawia przez trzymany w ręku telefon komórkowy. Kiedyś policzyłem również, że mniej więcej co piąty nie ma zapiętych pasów bezpieczeństwa!
Rzeczywiście stosunek do pasów bywa bardzo zróżnicowany. Dla niektórych kierowców ich zapięcie stało się odruchem. Czynią to od razu po zajęciu miejsca w samochodowym fotelu, jeszcze przed uruchomieniem silnika. Inni czynią to dopiero w chwili, gdy sygnał przypominający o zapięciu pasów staje się nie do wytrzymania natarczywy. Jeszcze inni bez względu na okoliczności konsekwentnie lekceważą ten obowiązek twierdząc, że stanowi on pogwałcenie wolności człowieka. Taki pogląd reprezentuje m.in. "tomi", autor komentarza pod jedną z naszych informacji na temat pasów bezpieczeństwa, pisząc: "Ja w większości jeżdżę sam lub z żoną, to moje życie i zdrowie i żaden nie będzie mi nakazywać zapinać pasy, nikomu nie zagrażam i tyle".
Cóż, można by się zgodzić z podobnym myśleniem, o ile "tomi" zobowiązałby się ponieść wszelkie konsekwencje związane z ewentualnym wypadkiem drogowym: pokryć z własnej kieszeni koszty leczenia obrażeń powstałych wskutek nie zapięcia pasów, zrezygnować z roszczeń do renty inwalidzkiej itp.
Przeciwnicy pasów uwielbiają snuć pełne grozy opowieści o fatalnych skutkach ich używania. Samochód uderzył w przydrożny słup i zapalił się. Autem podróżowało pięć osób. Cztery z nich spłonęły żywcem, ponieważ nie mogły oswobodzić się z zakleszczonych pasów bezpieczeństwa. Przeżył tylko jeden z pasażerów. Nie miał zapiętych pasów i siła uderzenia wyrzuciła go przez przednią szybę. Spadł na miękkie pobocze i praktycznie nic mu się nie stało...
Takie rzeczy pewnie się zdarzają. Można jednak podać mnóstwo przykładów o wręcz przeciwnej wymowie. Według KRBRD, w latach 2012-14 z powodu niezapięcia pasów na polskich drogach zginęły co najmniej 363 osoby.
Jeszcze bardziej niefrasobliwie traktujemy obowiązek zapinania pasów w drugim rzędzie siedzeń. "Podczas hamowania, twoje ważące 76 kg ciało zmienia się w 2,5 tony. Z taką siłą uderzasz w siedzącą na przednim siedzeniu osobę podczas zderzenia czołowego przy prędkości 64 km/h, gdy nie masz pasów" - przypomina KRBRD, powołując się na wyliczenia Przemysłowego Instytutu Motoryzacji PIMOT. Racja, tylko że sięgając po taki argument zakładamy, że adresat wykazuje choćby elementarne zrozumienie dla praw fizyki. A z tym bywa, niestety, różnie. Dlatego na wyobraźnię lepiej działają przykłady zaczerpnięte wprost z życia. (czytaj również: "Jedziesz z tyłu? Zapnij się, bo zmiażdżysz kierowcę")
- Kolega wiózł kiedyś nastoletnią córkę. Siedziała z tyłu i jak zwykle nie zapięła pasów - wspomina jeden z kierowców. - W pewnej chwili facet musiał nagle i bardzo ostro zahamować. Uniknął kolizji, ale dziewczyna uderzyła głową w oparcie przedniego fotela. Nawet nie chcę mówić, co stało się z jej twarzą... Od tego czasu nie ruszę, dopóki nie upewnię się, że wszyscy pasażerowie są zapięci pasami. A on ma taki uraz, że w ogóle nie chce jeździć z pasażerami na tylnej kanapie.
Według opublikowanego przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) raportu pt. "Global status report on road safety 2015", nakaz zapinania pasów bezpieczeństwa w samochodach osobowych obowiązuje w 161 krajach. W 105 obejmuje on cały pojazd i wszystkich pasażerów. W niektórych państwach (np. w USA, a także w części Afryki i Azji) wspomniany obowiązek dotyczy tylko osób na przednich siedzeniach. Są też takie (np. Meksyk), gdzie prawo w ogóle nie reguluje tej kwestii lub odnosi się wyłącznie do kierowców.