Mercedes GLS 450 onieśmiela zużyciem paliwa. W mieście przejedzie mniej niż elektryk
Obecna generacja Mercedesa GLS jest obecna na rynku już od pięciu lat, a rok temu przeszła niewielką modernizację. Na ile zmieniła ona flagowego SUV-a niemieckiej marki, sprawdzałem testując bazową wersję benzynową, czyli GLS 450 4MATIC.
Spis treści:
- Mercedes GLS nadal imponuje rozmiarami, ale modernizacja niewiele zmieniła
- Nowe tapicerki i wykończenie w Mercedesie GLS
- Wnętrze GLS-a jest naprawdę przestronne
- Bazowy GLS 450 4MATIC zapewnia bardzo dobre osiągi
- Mercedes GLS jest wyjątkowo komfortowy, ale kosztuje to ponad 37 tys. zł
- Mercedes GLS 450 – cena i konkurenci
Mercedes GLS nadal imponuje rozmiarami, ale modernizacja niewiele zmieniła
Wyjaśnijmy od razu, że modernizacja GLS-a nie zmieniła go w znaczący sposób, ale wprawne oko szybko zauważy zmienioną osłonę chłodnicy, która zamiast podwójnych poprzeczek z otworami, ma poprzeczki poczwórne i jednolite. Producent podkreśla, że są one galwanizowane, ale na żywo osłona robi dość plastikowe wrażenie. Znacznie korzystniej wypada natomiast chromowana listwa oraz lakierowane na czarno elementy, jakie znajdziemy w dolnych partiach zderzaka.
Z tyłu natomiast zmieniono wypełnienie świateł, więc zamiast charakterystycznego podwójnego wzoru, odświeżony GLS ma po trzy punkty świetlne z każdej strony. Z bliska prezentują się one dość ciekawie, ale z większej odległości wyglądają jak trzy czerwone kropki. Listę nowości zauważalnych z zewnątrz zamyka nowy wzór 20-calowych felg.
Modernizacja zmieniła więc tylko detale, a GLS pozostał wielkim SUV-em (5,2 m długości) o pudełkowatej tylnej części nadwozia, obiecującej, że również w trzecim rzędzie siedzeń nie zabraknie przestrzeni. Auto bez wątpienia budzi respekt na drodze, a w testowany egzemplarz pokryty zielonym lakierem i poruszający się na 22-calowych kołach tym bardziej zwracał uwagę innych kierowców.
Nowe tapicerki i wykończenie w Mercedesie GLS
Również we wnętrzu Mercedes GLS zmienił się tylko w detalach. Nowa jest kierownica z panelami dotykowymi (taka sama jak w nowszych modelach stosowana jest od kilku lat), a system multimedialny został zaktualizowany, podobnie jak wygląd wskaźników.
Odświeżony GLS otrzymał także dwie nowe tapicerki – brąz Bahia oraz beż Catalana. Ta druga znalazła się zresztą w testowanym egzemplarzu, a jej ciepły kolor bardzo pasuje do wnętrza luksusowego SUV-a. Trochę mniej natomiast pasuje fakt, że jest ona dość twarda w dotyku, co zaskakuje tym bardziej, że wymaga dopłaty ponad 13 tys. zł, chociaż „zwykła” tapicerka skórzana należy do wyposażenia standardowego. Sugeruje to zatem wysoką jakość skóry. Bez wątpienia lepsze wrażenie robią tapicerki Manufaktur, ale one są dostępne tylko jako część pakietu za 53 tys. zł.
Nie musimy go natomiast kupować, jeśli chcemy zamówić listwy ozdobne pokryte czarnym lakierem i motywem srebrnych linii. Dotychczas dostępne były tylko w Maybachu GLS i one także trafiły do testowanego egzemplarza.
Wnętrze GLS-a jest naprawdę przestronne
Przednie fotele są obszerne i bardzo wygodne, a do tego poza ogrzewaniem i wentylacją mają kilka programów masażu. Nieco do życzenia pozostawia trzymanie boczne, ale mówimy tu o wielkim rodzinnym SUV-ie, a nie aucie o sportowych aspiracjach.
Rozpieszczani są także podróżni w drugim rzędzie siedzeń, który w testowanym egzemplarzu był regulowany elektrycznie, a także podgrzewany (dostępna jest też wentylacja oraz masaż). Oprócz tego do dyspozycji są także dwie strefy klimatyzacji, a w podłokietniku ukryty jest tablet, pozwalający sterować funkcjami z zakresu komfortu i rozrywki oraz ładowarka indukcyjna (wszystko to jednak wymaga dopłaty). Dostępne są także dwa ekrany dla podróżnych w drugim rzędzie siedzeń, ale testowany egzemplarz nie był w nie wyposażony.
Pochwały należą się również za trzeci rząd siedzeń, do którego wsiadanie jest bardzo ułatwione, ponieważ po naciśnięciu jednego przycisku kanapa podjeżdża maksymalnie do przodu i pochyla się. Podróżni tam mają do dyspozycji piątą strefę klimatyzacji (niestety bez własnego panelu do sterowania) oraz podgrzewanie foteli. Dzięki wspomnianemu już pudełkowatemu kształtowi tylnej części nadwozia miejsca nad głową nie zabraknie nawet dla wysokich osób. Niestety nogi będą musieli mieć podkurczone i wynegocjować miejsce z siedzącymi w drugi rzędzie.
Bardzo przestronny jest także bagażnik, który przy komplecie pasażerów oferuje 355 l pojemności. Natomiast jeśli złożycie drugi i trzeci rząd siedzeń, do dyspozycji będziecie mieć 2400 l.
Bazowy GLS 450 4MATIC zapewnia bardzo dobre osiągi
Jedną z nowości jakie przyniósł lifting Mercedesa GLS jest odświeżona gama jednostek napędowych, które poddano optymalizacji i nieznacznie podniesiono im moc. Bazową wersją benzynową pozostał GLS 450, napędzany 3-litrowym silnikiem, który generuje teraz 381 KM (poprzednio 367 KM) i wspomagany jest układem miękkiej hybrydy, oferującej dodatkowe 20 KM oraz 200 Nm (poprzednio 22 KM i 250 Nm). Różnice symboliczne i symbolicznie zmieniły się także osiągi – sprint do 100 km/h zajmuje teraz 6,1 s (0,1 s szybciej), a prędkość maksymalna zwiększyła się o 4 km/h do elektronicznie ograniczonych 250 km/h.
Nie będzie więc zaskoczeniem stwierdzenie, że mówienie o GLS-ie 450 jako o wersji bazowej, ma pewne zabarwienie humorystyczne. SUV oferujący przyspieszenie na poziomie hoh hatcha nie ma w sobie nic „bazowego”. Sześciocylindrowa jednostka z łatwością rozpędza tego wielkiego, ważącego ponad 2,5 t SUV-a, wydając przy tym przyjemny warkot. Jeśli przełączycie się na tryb Sport i mocno wciśniecie gaz, wrażenia z jazdy mogą się zrobić niemal sportowe, szczególnie że skrzynia biegów zmienia wtedy przełożenia z zaskakująco mocnym szarpnięciem, którego spodziewałbym się raczej po odmianie ze znaczkiem AMG.
Niestety w życiu nie ma nic za darmo i nawet podczas spokojnej jazdy w mieście, trzeba liczyć się ze spalaniem rzędu 17-18 l/100 km. Ostrzejsza oznacza wynik przekraczający 20 l/100 km. Pomimo świetnie działającego układu miękkiej hybrydy, który często pozwala na gaszenie silnika, gdy tylko zdejmie się nogę z gazu. Warto przy okazji odnotować, że ponowne uruchomienie jednostki spalinowej odbywa się natychmiastowo i zupełnie niezauważalnie. Z kolei podczas jazdy pozamiejskiej zużycie paliwa kształtuje się w granicach 10-11 l/100 km. Pewnym pocieszeniem może być tylko fakt, że zbiornik paliwa ma aż 90 litrów pojemności.
Mercedes GLS jest wyjątkowo komfortowy, ale kosztuje to ponad 37 tys. zł
Trzeba jednak uważać, ponieważ nadal siedzimy za kierownicą dużego, wysokiego i ciężkiego SUV-a, który, jak na Mercedesa przystało, doskonale pokonuje nierówności, ale w konsekwencji jego pneumatyczne zawieszenie ma tendencje do lekkiego bujania. Jest to przyjemne podczas zrelaksowanej jazdy, ale podczas szybkiego pokonywania zakrętu może wywołać trochę niepotrzebnych emocji. Trochę lepiej jest po wybraniu wspomnianego trybu Sport, który obniża i utwardza zawieszenie.
Testowany egzemplarz był ponadto wyposażony w e-Active Body Control, a więc zawieszenie elektrohydrauliczne, pozwalające na indywidualne sterowanie twardością i wysokością zawieszenia przy każdym kole. Wyraźnie poprawia to komfort jazdy, a dodatkowo ogranicza wychyły nadwozia w zakrętach, dzięki czemu auto jest bardziej stabilne. Oferuje ono także tryb uwalniania z piasku, w którym pojazd zaczyna bujać się do góry i do dołu, co ma pomóc w uwolnieniu go z sypkich i grząskich pułapek. Coś mi jednak mówi, że właściciele najczęściej wykorzystują to rozwiązanie do pokazywania znajomym jako ciekawostki, budzącej skojarzenia z lowriderami. Niestety zawieszenie takie wymaga dopłaty 37,4 tys. zł.
Mercedes GLS 450 – cena i konkurenci
Za testowaną wersję Mercedesa GLS trzeba zapłacić przynajmniej 527 tys. zł i wydaje się być ona rozsądnym wyborem, jako że mocniejsza odmiana GLS 580 (V8, 517 KM) jest o 150 tys. zł droższa. Jeszcze rozsądniejszy jest jednak diesel i to nie tylko ze względów ekonomicznych, ale także praktycznych, jako że GLS 450 potrafi szybko osuszać 90-litrowy bak. GLS 350 d jest co prawda nieco wolniejszy (0-100 km/h w 6,7 s), ale kosztuje „tylko” 501 tys. zł. Największym zainteresowaniem cieszy się jednak mocniejszy diesel, czyli GLS 450 d, będący równie szybki jak testowany benzyniak, ale kosztujący 549 tys. zł.
Bez względu jednak na to, którą odmianę wybierzecie, GLS to bardzo przestronny i bardzo luksusowy SUV, oferujący bardzo dobre osiągi. Modernizacja zmieniła go w sposób jedynie symboliczny, co tylko potwierdza że sam producent nie widział tu za bardzo pola do poprawy modelu. Mimo to pewne poprawki by się przydały, jak choćby wyższa jakość nietaniej (i do tego nowej) skórzanej tapicerki.
Jeśli chodzi o konkurentów, to równie dużym i przestronnym SUV-em jest BMW X7, które w bazowej wersji benzynowej ma 381 KM i kosztuje 508 tys. zł. Na ich tle prawdziwą okazją wydaje się być Audi Q7, które ma 340 KM i wycenione jest na 376 tys. zł.
Dane techniczne | |
Silnik spalinowy | R6, t. benz. |
Pojemność | 2999 ccm |
Moc | 381 KM |
Maksymalny moment obr. | 500 Nm |
Moc silnika el. | 20 KM |
Moment obr. silnika el. | 200 Nm |
Skrzynia biegów | 9b aut. |
Napęd | 4x4 |
Osiągi | |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 6,1 s |
Prędkość maksymalna | 250 km/h |
Średnie spalanie | 10,3 l/100 km |
Wymiary | |
Długość | 5209 mm |
Szerokość | 1956 mm |
Wysokość | 1823 mm |
Rozstaw osi | 3135 mm |
Pojemność bagażnika | 355 l |
Masa własna | 2550 kg |
Cena (Homura Plus) | 526 700 zł |