Zimą wychodzą wszystkie zaniedbania właścicieli aut. Co zepsuje się pierwsze?
Zima to okres kiedy warsztaty mają pełne ręce roboty niemal tak jak przed wakacjami. Auta psują się, a kierowcy chcą jak najszybszej naprawy, bo przecież auto w zimie jest niemal niezbędne. Tymczasem siarczysty mróz ujawnia wszystkie zaniedbania kierowców i demaskuje usterki samochodu.
Zima dla kierowców oznacza nie tylko problemy z akumulatorem - w niskich temperaturach podzespoły samochodu pracują w naprawdę trudnych warunkach. Silnikowi nieco trudniej się rozgrzać, olej gęstnieje, zawieszenie pracuje znacznie twardziej, a elektronika i elektryka na mrozie potrafi fiksować. W większości przypadków mróz ujawnia zaniedbania z okresu letniego i poprzednich lat użytkowania.
To pewnego rodzaju bomba z opóźnionym zapłonem - jeśli samochód w lecie i jesienią nie daje oznak awarii, kierowcy nie przejmują się diagnostyką i sprawdzaniem, a mniej istotne usterki i efekty zużycia podzespołów są często bagatelizowane krótkim "jeszcze pojeździ". Czas naprawy odkładają oni do momentu kiedy coś naprawdę się zepsuje, a zima bezwzględnie ujawnia te awarie.
Oczywiście najczęściej kłopoty z rozruchem w niskich temperaturach wynikają z rozładowanego lub zużytego akumulatora, ale może się również okazać, że problem leży zupełnie gdzie indziej. Niedomagać może rozrusznik, świece żarowe (dieslach) lub zapłonowe (w "benzynie"), a nawet elementy układu paliwowego - pompa lub filtr. Zimą ujawniają się również efekty zużycia zawieszenia, problemy z ogrzewaniem i wentylacją, alternatorem, a nawet tak podstawowymi rzeczami jak wycieraczki, zamki drzwi, ogrzewanie lusterek, czy spryskiwacze - funkcje, z których latem korzystamy raczej sporadycznie.
Jeśli samochód ma problemy z rozruchem po zimnej nocy, sprawdzanie najlepiej oczywiście zacząć od akumulatora. Jeśli jest rozładowany, w spoczynku (ze zgaszonym silnikiem) pokaże na mierniku około 12,5-12,8 V napięcia. Jeśli wartość ta jest niższa mogą oznacza to, że jest rozładowany lub niedoładowany. Naładowanie go może rozwiązać problem. Jeśli to nie akumulator jest przyczyną, prawdopodobnie czeka nas wizyta w warsztacie.
Być może do wymiany są świece, które szczególnie w Dieslach (żarowe) dają o sobie znać właśnie zimą. Zużyte świece nie chcą się rozgrzać, a tym samym nie są w stanie zapalić mieszanki paliwowo-powietrznej, przez co silnik - jeśli odpali - może pracować nierówno, nie na wszystkich cylindrach.
W silnikach benzynowych te problemy występują rzadziej, ale również mogą się pojawić - zużyte, wypalone świece z zanieczyszczonymi elektrodami, a nawet skruszałe kable zapłonowe którym dodatkowo zaszkodził mróz mogą być sporym problemem.
Inną przyczyną może być sam rozrusznik, który wymaga regeneracji lub wymiany. Problemem mogą być tu usterki mechaniczne podzespołów rozrusznika, który w niskich temperaturach pracuje pod większym obciążeniem (zimny i gęsty olej powoduje większy opór wału korbowego), albo usterka elektryczna - zaśniedziałe, skorodowane przewody, przebicia. Problemy ujawniają się w niskich temperaturach ze względu na większy wysiłek i obciążenie rozrusznika, a jeśli akumulator dodatkowo nie jest w najlepszym stanie, awaria rozrusznika tym chętniej wyjdzie na jaw.
Oczywiście warto wspomnieć tu również o innych problemach, takich jak sama stacyjka, a nawet bateria w kluczyku, która na mrozie (np. podczas spaceru) również szybciej się rozładuje. Problem mogą stanowić nawet takie błahostki jak bezpieczniki, do których nie zaglądamy do czasu aż nie zajdzie taka potrzeba - pojawi się usterka.
Jeśli nie znaleźliśmy winowajcy w układzie elektrycznym, może się okazać, że winę ponosi któryś z elementów układu paliwowego. Jeśli w samochodzie zatankowane było letnie paliwo (ostatni był tankowany przed 1 października), mocny mróz mógł spowodować jego zgęstnienie i wytrącenie się parafiny (olej napędowy) lub pojawienie się kryształków wody (benzyna), z którymi nienajlepiej radzi sobie pompa paliwa i filtr paliwowy. Najlepiej zacząć od zatankowania zimowego paliwa, ewentualnie dolania specjalnego dodatku zimowego do paliwa. W dalszej kolejności warto zając się filtrem, który może wymagać wymiany (wielu kierowców nie ma tego w zwyczaju), a dopiero na końcu pompą lub wtryskiwaczami.
Właśnie zimą często w naszym aucie pojawiają się dziwne dźwięki - stukanie, metaliczne odgłosy, terkotanie i piszczenie. Za te zjawiska może odpowiadać szereg drobnych usterek spowodowanych silnym mrozem. Niskie temperatury powodują minimalne kurczenie się metalowych i gumowych elementów silnika takich jak wałki napędowe niewielkich silników elektrycznych, rolki, czy paski. Ucierpieć na tym może na przykład napęd wentylatora nawiewu, oznaki dawać mogą również paski wieloklinowe, rolki i napinacze napędzające szereg podzespołów - alternator, kompresor klimatyzacji, czy pompę wspomagania. Łożyska wałków tych urządzeń mogą pracować pod większym obciążeniem co również może doprowadzić do awarii.
W przypadku pompy wspomagania zwłaszcza zimą może dojść do rozszczelnienia pompy wspomagania i powolnego wycieku płynu. Dużo ciężej może pracować alternator, silnik wentylatora może się powoli zacierać powodując nieznośne piszczenie. Najpierw na najniższych biegach, z czasem na kolejnych, aż zatrze się całkowicie i przestanie działać. Kłopoty mogą również pojawić się w kwestii wycieraczek - mogą pracować wolniej (znów przez kurczenie się elementów i większą "ciasnotę" na wałkach napędowych silniczków).
Do częstych problemów należą też niedziałające spryskiwacze. Tu problemów może być kilka. Po pierwsze jeśli jesteśmy pewni, że płyn do spryskiwaczy jest w zbiorniku, powinniśmy sprawdzić drożność dysz spryskiwaczy - mogły zamarznąć lub zaśniedzieć po dłuższym okresie bez przeglądu. Jeśli drożność nie jest problemem, może się okazać, że kłopot leży w pompce spryskiwaczy. Zwłaszcza jeśli zapomnieliśmy wymienić płyn na zimowy, już po pierwszych poważniejszych Morozach może się okazać, że letni płyn zamarzł w pompce, rozsadził ją i rozszczelnił. Efektem niekoniecznie musi być wyciek płynu, ale jeśli wewnętrzne elementy pompki uległy uszkodzeniu, nie będzie on trzymała ciśnienia lub całkiem przestanie działać, a płyn nie popłynie przez spryskiwacze.
Zimą zapotrzebowanie samochodu na prąd często jest nieco większe - działa ogrzewanie, czasem podgrzewanie siedzeń, nieustannie pracuje podgrzewanie lusterek. Szczególnie w tym okresie ujawnić mogą się wady alternatora, który może nie doładowywać akumulatora wystarczająco skutecznie, a po dłuższej pracy pod maksymalnym obciążeniem może całkiem odmówić współpracy. Problem może leżeć tu również w połączeniach elektrycznych, dlatego zanim oddamy go do regeneracji warto zlecić elektrykowi dokładne sprawdzenie instalacji.
Straty prądu mogą ujawnić się w wielu miejscach - na przewodach i połączeniach, zatem nie zawsze to alternator jest winien notorycznym niedoborom energii. W nowocześniejszych samochodach samochód sam poinformuje nas o awarii tego elementu lub niedostatecznym ładowaniu - wtedy trzeba wybrać się do warsztatu.
Jeśli zimą silnik naszego samochodu nie osiąga optymalnej temperatury pracy, często tłumaczymy sobie to niską temperaturą na zewnątrz. Owszem rozgrzanie może mu zająć nieco dłużej niż w okresie letnim czy jesiennym, ale niska temperatura na pewno nie jest przyczyną tego stanu rzeczy. Najczęstszym powodem w tym przypadku jest zepsuty termostat regulujący temperaturę płynu chłodzącego.
To pewnego rodzaju zawór, który decyduje o tym czy rozgrzany przez pracujący silnik płyn chłodniczy powinien płynąć małym obiegiem, czy dużym (przez chłodnicę). Jeśli termostat nie domyka się, puszczając wodę lub płyn chłodniczy przez cały czas dużym obiegiem, ta przepływa przez chłodnicę i chłodzi się znacznie efektywniej, nie pozwalając silnikowi osiągnąć właściwej temperatury pracy. Jeśli silniki nie dogrzewa się, najlepiej sprawdzić właśnie tam.
Zepsuty termostat może być również problemem kiedy chcemy skorzystać z ogrzewania. Jeśli silnik nie będzie miał odpowiedniej temperatury powietrze trafiające do kabiny nie będzie ciepłe. Prawidłowe działanie termostatu jest więc kluczowe zimą.
Zimą mogą również pojawić się wyraźniejsze i bardziej donośne stuki z okolic zawieszenia samochodu. Kurczący się zimą metal może powodować większe luzy lub ujawniać efekty zużycia. Smar pracujący w sworzniach i łożyskach również znacznie gorzej radzi sobie w niskich temperaturach. Między innymi dlatego jeśli wpadniemy w dziurę lub nierówność, zawieszenie dobija znacznie głośniej i wyraźniej niż latem.
Czasem zdarza się, że jeśli nie podejmiemy się wymiany, wiosną głośna praca zawieszenia przestaje być tak wyraźna lub znika. To jednak nie znaczy że samochód sam się naprawił, a usterki i efekty zużycia jedynie nieco ustąpiły dzięki wyższym temperaturom - gumy sworzni, nabrały elastyczności, olej w amortyzatorach czy smar w łożyskach pracuje lepiej w wyższych temperaturach.
Nie ma jednak co się łudzić - problemy ujawnione zimą wrócą prędzej czy później ze zdwojoną siłą - warto pamiętać, że nawet jeśli zużyty jest tylko jeden element zawieszenia, to jest "zestaw naczyń połączonych" - zużyty element będzie negatywnie wpływał na inne podzespoły i przyspieszał ich zużycie. Dla przykładu zużyty sworzeń wahacza będzie przenosił wibracje na całe zawieszenie - z czasem w zawieszeniu pojawią się większe luzy, zacznie hałasować łożysko, łączniki stabilizatorów będą nadawać się do wymiany i tak dalej.
Wspomniane wyżej problemy, które mogą ujawnić się w okresie zimowym to nie jest pełna lista "przygód", które mogą spotkać nas zimą. Zwłaszcza w intensywniej eksploatowanych samochodach używanych zepsuć może się niemal wszystko. Pracę samochodu zimą można w pewnym sensie porównać do funkcjonowania człowieka. W niskiej temperaturze człowiek również ma mniej energii, nie czuje się komfortowo i jest bardziej podatny na choroby i kontuzje, a poruszanie się wymaga większego wysiłku energetycznego. Dlatego też zimą warto zadbać o samochód co najmniej tak, jak dbamy o własne zdrowie. W innym razie może odmówić nam posłuszeństwa w najmniej oczekiwanym momencie.