Wymiana szyby z OC sprawcy. Czy to w ogóle możliwe?
Kamień wyrzucony spod koła jadącego z przodu samochodu uszkadza przednią szybę w naszym aucie. Cóż, zdarza się i to często. Taka niemiła przygoda spotkała jednego z internautów, który zastanawia się, czy skoro cały incydent został zarejestrowany przez kamerkę pokładową, wraz z numerami rejestracyjnymi sprawcy, to można uzyskać odszkodowanie z jego polisy OC?
Autorzy komentarzy pod wpisem na ten temat różnią się w swoich opiniach, chociaż zdecydowanie przeważa pogląd, że sprawa jest raczej beznadziejna. Przypadek, o którym mowa, ma charakter wybitnie losowy, trudno tu dopatrywać się czyjejkolwiek winy, zwłaszcza umyślnej, dlatego zwrot kosztów naprawy lub wymiany szyby zapewni jedynie odpowiednie ubezpieczenie AC.
Co innego, gdyby przedmiot, który uszkodził samochód, pochodził z niezabezpieczonego ładunku. Niektórzy z uczestników dyskusji są jednak odmiennego zdania. Ktoś dzieli się własnym doświadczeniem, w początkowej fazie podobnego do opisanego na wstępie.
A zatem: kamień spod koła w szybę, numery pojazdu wzięte z kamery samochodowej, ustalenie danych OC, zgłoszenie na policję. I co dalej? "Z uwagi na zakwalifikowanie (...) czynu jako "zdarzenie losowe", policja odmówiła ścigania sprawcy, ale go potwierdziła: wskazany przeze mnie pojazd jest sprawcą. Ubezpieczyciel sprawcy przyjął moje roszczenia i opłacił naprawienie szkody bezgotówkowo. Sprawa trwała ponad 2 miesiące. Serwis bezgotówkowo wystawił fakturę dla ubezpieczyciela sprawcy na 1400 zł." Obyło się bez angażowania wymiaru sprawiedliwości, ale nie zawsze tak bywa...
Maj 2011 r., Dolny Śląsk. Z bocznej drogi na główną szosę wyjeżdża ciężarówka wioząca urobek z miejscowego kamieniołomu. W pewnej chwili kamień spod jej koła uderza i uszkadza szybę w podążający z tyłu samochód osobowy. Po kilku kilometrach jego kierowcy udaje się zatrzymać pojazd sprawcy. Szofer kopalnianej ciężarówki nie przyznaje się do winy. Wezwana policja potwierdza, że do zdarzenia doszło, ale jako przyczynę wskazuje "niewłaściwy stan jezdni". Zarówno firma, będąca właścicielem ciężarówki, jak i jej ubezpieczyciel odmawiają wypłaty odszkodowania.
Poszkodowany kierowca osobówki nie daje jednak za wygraną i kieruje sprawę do sądu. Pozwany, jak czytamy w dokumentach opublikowanych przez Sąd Rejonowy w Kłodzku, twierdzi, że "brak jest podstaw do przypisania zamierzonego zachowania kierującemu pojazdem marki S., zaś ewentualną odpowiedzialność za zdarzenie ponosi zarządca drogi lub podmiot, który spowodował "niewłaściwy stan jezdni". W związku z czym wnosi o oddalenie powództwa w całości. Sąd jest jednak innego zdania. Bada stan faktyczny, za wiarygodne uznaje zeznania świadków, w tym żony i córki kierowcy samochodu osobowego.
"Do zdarzenia doszło po przejechaniu około 10-15 metrów przez samochód ciężarowy S. od momentu wjazdu na drogę krajową, którą poruszał się samochód powoda, z terenu kopalni w B. zaś w chwili zdarzenia przed samochodem powoda (...) nie było innych aut, które mogły spowodować przedmiotowe uszkodzenie szyby. Świadek M. K. potwierdził, że w tym dniu i o tej porze wiózł kamień z terenu kopalni w B. i na terenie kopalni poruszał się autem m.in. po drodze szutrowej zaś znajdujące się na niej kamienie mogą wbić się w protektory (bieżniki) opon ciężarówki a następnie zostać wyrzucone podczas jazdy drogą asfaltową. Świadek ten przyznał, że istnieje możliwość, iż w dniu zdarzenia mógł "wyskoczyć" z kół ciężarówki wbity uprzednio tam kamień i uszkodzić szybę w samochodzie powoda przyznając nadto, że fartuchy na tylnych kołach samochodu nie zabezpieczają w pełni przed odpryskami kamieni z kół. (...) po zgłoszeniu szkody kierownikowi zakładu kopalni w B. ten potwierdził, że jest to kolejny przypadek uszkodzenia szyby w samochodzie przez kamienie wyrzucone spod kół samochodów ciężarowych wyjeżdżających z terenu kopalni bezpośrednio na drogę krajową."
Ostatecznie sąd przyznał rację poszkodowanemu i orzekł, że należy mu się pokrycie kosztów wymiany szyby w jego aucie z ubezpieczenia OC właściciela ciężarówki.
Jak widać, można nie poddawać się i z sukcesem dochodzić swoich praw. Wymaga to jednak nieprzeciętnego uporu i cierpliwości - wyrok w opisywanej sprawie zapadł ponad dwa lata po wzniesieniu pozwu. Warto też pamiętać, że w polskim prawodawstwie nie obowiązuje zasada precedensu i inny sąd w identycznej sprawie mógłby wydać całkowicie przeciwstawne orzeczenie.
Adam Rymont