LPG w ogniu krytyki. Szykują się nowe problemy?

Topnieją szanse na wjazd do stref czystego transportu samochodami wyposażonymi w instalacje gazowe. Na projekcie Ministerstwa Klimatu i Środowiska, który przewidywał taką możliwość, suchej nitki nie pozostawiły m.in. Związek Dealerów Samochodów, Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, a nawet... Ministerstwo Rozwoju Pracy i Technologii.

Przypomnijmy - opublikowany w listopadzie ubiegłego roku projekt zakładał obowiązek utworzenia tzw. stref czystego transportu we wszystkich gminach liczących ponad 100 tys. mieszkańców. Dla kierowców oznacza to jedno - centra większych miast staną się wkrótce niedostępne dla starszych pojazdów, których spaliny nie spełniają określonych norm emisji. W projekcie pozostawiono jednak pewną furtkę - chodziło właśnie o samochody wyposażone w instalacje gazowe.

Zamysł wydaje się uzasadniony, jeśli wziąć pod uwagę, że Polska jest dziś prawdziwym europejskim potentatem w branży LPG, a firmy - w tym producenci - działające w tym sektorze zapewniają zatrudnienie tysiącom osób. Niestety, ministerialna propozycja była, łagodnie rzecz ujmując, mocno nieprzemyślna. W kwestii pojazdów z LPG resort nie przewidział np. żadnej gradacji. W efekcie do strefy "czystego" transportu bez żadnych przeszkód mógłby np. wjechać zasilany LPG Żuk czy Polonez, chociaż zakaz wjazdu do centrum miałyby pojazdy młodsze nawet o dwie dekady...

Biorąc pod uwagę nieudolność Ministerstwa Klimatu i Środowiska, nie dziwi fakt, że projekt storpedowało liczne grono instytucji, w tym: Związek Dealerów Samochodów czy... miasto Chełm. Na szczęście, jak donosi branżowy serwis "gazeo.pl", nie wszystkie opinie dotyczące projektu były negatywne. Pozytywnie odniosła się do niego np. Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego.

Zaskakująco merytorycznie podszedł też do tej kwestii Krakowski Alarm Smogowy. W przesłanej opinii czytamy np., że: "Pojazdy napędzane gazem LPG należy traktować tak samo, jak pojazdy napędzane silnikami benzynowymi - a więc uzależnić ich prawo wjazdu od normy Euro, jaką wypełnia ich silnik benzynowy". Być może nie jest to idealne rozwiązanie tej kwestii, ale przynajmniej wyznacza ścieżkę, jakiej przedstawiciele resortu środowiska powinni się przyjrzeć.

Reklama

Ciekawie prezentuje się również opinia Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, które - przynajmniej na pierwszy rzut oka - powinno kibicować pomysłowi dopuszczenia do ruchu w strefach czystego transportu aut z LPG. Organizacje branżowe w całej Europie, jak np. europejskie stowarzyszenie producentów pojazdów ACEA, zgodnie traktują bowiem gaz płynny LPG właśnie jako "paliwo alternatywne".

Tymczasem w opinii PSPA czytamy m.in., że: "Gaz LPG, w odróżnieniu od gazu ziemnego, wprowadza więcej zanieczyszczeń i nie ma perspektyw na dalszy rozwój. Dopuszczenie starych technologii opóźnia wprowadzenie elektromobilności". Tajemnica krytyki gazu przez PSPA kryje się właśnie w elektromobilności. Organizacja nie ukrywa, że jej celem jest lobbowanie za samochodami elektrycznymi i wodorowymi.

PSPA zwróciło jednak uwagę na inny absurd - w proponowanym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska projekcie całkowicie pominięto bowiem nie tylko kwestie samochodów hybrydowych, ale też - ładowanych z gniazdka - hybryd plug-in, które po naładowaniu mogą pokonać wyłącznie na prądzie nawet kilkadziesiąt kilometrów.

Z tego resztą względu PSPA, wbrew polskiej ustawie o elektromobilności, wlicza hybrydy plug-in do... samochodów elektrycznych.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy