Pułapka na kupujących auto z USA. Wkrótce może się stać bezużyteczne

W ostatnich latach rosnącym powodzeniem cieszą się używane samochody z USA. Tylko w ubiegłym roku do Polski sprowadzono ich blisko 40 tys. Kupno auta zza wielkiej wody wiąże się jednak z pewnym ryzykiem i nie chodzi tu jedynie o powypadkową przeszłość. Problemy mogą pojawić się w momencie upowszechnienia się w polskich miastach stref czystego transportu.

Szacuje się, że od 2019 - gdy w CEPiKu znaleźć można informację o kraju pochodzenia pojazdu - zza oceanu trafiło do Polski blisko 150 tysięcy używanych samochodów z USA. Tylko w ubiegłym roku, gdy polscy kierowcy mierzyć się musieli z rosnącą inflacją i wysokim kursem dolara, prywatny import z USA zamknął się wynikiem 38,6 tys. samochodów. Jak informował instytut SAMAR - był to jedyny kierunek, który w stosunku do roku 2021 zanotował wzrost zainteresowania polskich kupujących. 

Jakie auta sprowadzamy z USA?

Wbrew pozorom, wśród najpopularniejszych marek sprowadzanych do Polski zza oceanu nie dominują wcale lokalni producenci. Nie jest tajemnicą, że zdecydowana większość aut kupowanych jest w USA na aukcjach, najczęściej jako uszkodzone w wypadkach i kolizjach. Ceny są na tyle kuszące, że nawet po doliczeniu opłat i transportu, naprawa pojazdu w Polsce może być opłacalna. Warunkiem jest jednak dostęp do części (głównie blacharskich), co z kolei często kieruje wzrok importerów w stronę samochodów z europejskim czy azjatyckim rodowodem.

Reklama

Na liście najchętniej sprowadzanych z USA pojazdów znajdziemy wprawdzie takie ikony amerykańskiej motoryzacji, jak Ford Mustang, Chrysler Grand Voyager czy Jeepa Grand Cherokee. Trzeba jednak wiedzieć, że do Polski tłumnie "spływają" też zza oceanu np.:

  • Audi A5,
  • Audi A6,
  • Audi Q5,
  • BMW serii 3,
  • BMW serii 5,
  • BMW X5,
  • Volvo XC60,
  • Volvo XC90.

Ich właściciele mogą mieć z nimi duży kłopot, gdy w Polsce upowszechnią się strefy czystego transportu. W czym problem?

W których miastach powstaną strefy czystego transportu?

Pierwszym polskim miastem, w którym - już w przyszłym roku - obowiązywać zacznie strefa czystego transportu jest Kraków. Zgodnie z zapisami Krajowego Planu Odbudowy, SCT będą musiały powstać w każdym mieście liczącym ponad 100 tys. mieszkańców, w którym zanotowano przekroczenie średniorocznej normy NO2.

Jak informowała Interię Klaudia Stępień z Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, w ostatnich latach takie przekroczenia - oprócz Krakowa - notowano też w:

  • Warszawie,
  • Katowicach,
  • Wrocławiu.

Oznacza to, że utworzenie stref czystego transportu w tych miastach jest już pewne. Niezależnie od zapisów KPO, o możliwości utworzenia SCT coraz głośniej mówi się też w innych polskich miastach.

Amerykańskie auto w SCT. W czym problem?

Przypomnijmy - chociaż każda ze stref funkcjonować może na innych zasadach (w oparciu o uchwałę samorządu lokalnego), wszystkie segregować będą pojazdy w oparciu o dwie kluczowe kwestie:

  • rok produkcji,
  • normę emisji spalin.

W uchwalonych już przepisach (Kraków) czy planowanej treści uchwał (Warszawa) mowa jest wyłącznie o europejskich normach emisji EURO. Sęk w tym, że pojazdy homologowane na rynek amerykański nie spełniają żadnej z nich. Czy oznacza to, że nie będą mogły wjechać do polski stref czystego transportu? Na szczęście - nie. Problem w tym, że z czasem ich użyteczność w dużych miastach może się drastycznie zmniejszyć.

Kupujesz auto sprowadzone z USA? Zwróć uwagę na rok produkcji

Auta sprowadzone zza oceanu będą mogły wjechać do polskich SCT na podstawie danych o roku produkcji. Taka informacja pojawi się chociażby na nalepce uprawniającej do wjazdu w obszar danej strefy. Rodzi to jednak duży problem zwłaszcza w przypadku aut europejskich czy azjatyckich producentów. Dlaczego?

W Ministerstwie Infrastruktury nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytania dotyczące prawnych możliwości "przeliczenia" amerykańskiej normy emisji spalin (np. sulev) na normę europejską. Wydział komunikacji może wprawdzie - na wniosek właściciela - wpisać do dowodu rejestracyjnego europejską normę emisji spalin, ale dokonuje tego na podstawie... dokumentów homologacyjnych. W przypadku aut wyprodukowanych z myślą o rynkach Starego Kontynentu ich kopię - przynajmniej w teorii - możemy otrzymać od producenta lub importera. Tyle tylko, że dla aut wyprodukowanych na rynek USA homologacja europejska nie istnieje, co oznacza, że urzędnik bazować może wyłącznie na dacie produkcji pojazdu.

Pułapka na kupujących. Identyczne auta, ale normy emisji różne

Narzucane przepisami daty obowiązywania poszczególnych norm emisji spalin często nie pokrywają się z danymi homologacyjnymi pojazdu. Mówiąc wprost - jeśli dany model wchodził do produkcji np. na 2 lata przed wejściem w życie nowej normy EURO, często pochwalić się mógł silnikami spełniającymi jej wymogi.

Świetnym przykładem jest chociażby popularne wśród nabywców (i importerów aut z USA) Audi A4. Weźmy np. auto z silnikiem 1.8 TFSI. Część aut z tą jednostką napędową spełnia normę emisji EURO 5, ale już w połowie 2011 roku w ofercie pojawiła się odmiana (CJEB) spełniająca wymogi normy EURO 6 wymaganej od roku 2015.

Podobna sytuacja dotyczy chociażby popularnych wśród sprowadzanych z USA Volvo XC60 i Volvo XC90. Wszystkie benzynowe, doładowane silniki o pojemności 2,0 l spełniają normę emisji spalin EURO 6 od roku modelowego 2013.

Jeszcze jaskrawszym przykładem może być BMW serii 3 typoszeregu F30/F31/F34 oferowane od 2012 roku. Wszystkie egzemplarze tego pojazdu z silnikami benzynowymi (a przecież głównie takie sprowadza się z USA) wyprodukowane na rynek europejski spełniały normę emisji spalin EURO 6, która obowiązywać zaczęła w roku 2015. 

Kupiłeś auto z USA? Możesz mieć problem z wjazdem do SCT

W przypadku samochodu z europejskiego salonu nie powinno być problemu z uzyskaniem wpisu do dowodu rejestracyjnego poświadczającego, że auto spełnia wyższa normę emisji spalin niż wynikałoby to z roku produkcji. Niestety - jeśli kupimy auto sprowadzone z USA - w praktyce nie ma na to szans.

Przykładowo - w Warszawie zakaz wjazdu dla pojazdów benzynowych spełniających normę emisji spalin EURO 5 lub niższą obowiązywać ma (zgodnie z proponowanym kształtem uchwały) od 2032 roku. Oznacza to, że za 9 lat na teren SCT nie wjedzie żadne auto spalinowe, które nie będzie legitymować się normą emisji spalin EURO 6. Do strefy - w oparciu o wpis w dowodzie rejestracyjnym - wjadą więc "europejskie" - wyprodukowane np. w 2012 roku - Audi A4 czy BMW serii 3, ale identyczne auta sprowadzone z USA, wyprodukowane przed 1 stycznia 2015 roku, staną się dla mieszkańców bezużyteczne. Analogiczna sytuacja dotyczy również starszych pojazdów i norm emisji, jak EURO 4 (rocznikowa) i EURO 5 (rzeczywista).

Mówiąc wprost - to, że dana marka i model z konkretnego roku produkcji spełniała daną normę emisji w Europie, nie ma najmniejszego znaczenia w przypadku pojazdów homologowanych na rynek amerykański. Tutaj o prawie wjazdu do strefy decydować będzie wyłącznie rok produkcji. Warto mieć tego świadomość decydując się na używane auto sprowadzone z USA. Dla mieszkańców większych miast ta "drobna" różnica oznaczać może gigantyczne problemy w przyszłości.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy