BMW X6 M50i – ostentacyjnie wspaniałe

Pierwsze X6 wzbudziło sporo kontrowersji i wywołało dyskusje na temat tego, czy ma sens SUV stawiający na dynamiczną linię nadwozia, a nie na przestronność wnętrza. Czy warto dopłacać do niego, skoro za mniejsze pieniądze można było kupić bliźniacze, znacznie praktyczniejsze, X5. Klienci uznali, że jak najbardziej to ma sens i X6 stało się bestsellerem, również w Polsce.

Nas również przekonała ta nietypowa koncepcja wielkiego SUVa, który udaje samochód z nadwoziem coupe. Jego niecodzienne na owe czasy rozmiary i proporcje sprawiały, że naturalnym było myślenie o nim jako o samochodzie, który kupuje się dla własnej przyjemności, a nie z jakichś pragmatycznych pobudek, jak przestronność, czy komfort. Szczególnie dotyczyło to testowanej przez nas 10 lat temu wersji 50i, której podwójnie doładowane V8 budziło się do życia ze wspaniałym gulgotem, godnym amerykańskiego muscle cara.

Najnowsza odsłona X6 znów wywołała dyskusje swoim wyglądem, co może zastanawiać z uwagi na to, ze model przecież dobrze się już zadomowił na rynku, a nawet dorobił się konkurentów (Mercedes GLE Coupe, Audi Q8 - żeby wymienić tylko bezpośrednich rywali). W czym więc problem?

Reklama

Ano ponownie w tylnej części nadwozia. Tym razem nie zwraca ona uwagi jedynie mocno opadającą linią dachu, do której się już przyzwyczailiśmy, ale... natłokiem stylizacyjnym. Patrząc od dołu mamy nielakierowany fragment zderzaka, ale z lakierowaną osłoną oraz dwie ogromne atrapy wydechu, w który umieszczono po dwie rury. Następnie jest wcięcie na tablicę rejestracyjną, wyraźne przetłoczenia na klapie bagażnika, wielkie "skrzela" po bokach zderzaka, ogromne reflektory, które prawie się ze sobą łączą, a do tego "lotki" pod i nad szybą. Podobno styliści BMW chcieli dodać jeszcze parę smaczków stylistycznych, ale zwyczajnie zabrakło im miejsca.

Ale "odbili" to sobie w przedniej części nadwozia, gdzie znajdziemy charakterystyczny element wszystkich nowych BMW - wielki grill. Na żywo wydaje się naprawdę ogromny, szczególnie, że umieszczono za nim dużą przesłonę, która opuszcza się, gdy silnik potrzebuje więcej powietrza (a po zamknięciu poprawia aerodynamikę, co ma zmniejszyć spalanie...). A ponieważ między szczeblami "nerek" jest sporo miejsca, mamy przez nie dobry widok na chłodnicę, co jest dość niecodzienną sytuacją. Złośliwi twierdzą, że wprawny mechanik może dokonać prostych napraw bez podnoszenia maski. BMW zadbało też o to, aby grill nie zlewał się w nocy z resztą auta i nowe X6 jest pierwszym modelem z... podświetlanymi "nerkami". To opcja za 2575 zł i tak, można to wyłączyć.

Rzecz jednak w tym, że po tygodniu jeżdżenia nowym X6... przekonaliśmy się do jego wyglądu. Tak, jest niezwykle ostentacyjny, ale przecież według takich założeń powstała pierwsza generacja modelu. Druga już niczym nie zaskakiwała, więc najwyraźniej włodarze BMW uznali, że pora znowu sprawić, aby X6 przyciągało wzrok jak żaden inny SUV. I wiele wskazuje na to, że im się to udało.

Niestety, podobnej chęci nadania charakteru zabrakło podczas dostrajania jednostki napędowej. O ile poprzednik pieścił uszy bulgotem "v-ósemki", o tyle w nowym X6 zupełnie tego nie uświadczymy. Zdajemy sobie sprawę, że z takich wrażeń akustycznych zrezygnowali już niemal wszyscy producenci, ale akurat BMW mogłoby tu być chlubnym wyjątkiem. A tak musi nam wystarczyć rasowy warkot podczas przyspieszania oraz cichutkie "pokasływanie" wydechu przy redukcjach na odpowiednich obrotach (szkoda tylko, że, jak podają niektóre źródła, dźwięk jest częściowo wspomagany z głośników).

Trudno natomiast mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do osiągów. Podwójnie doładowane V8 o pojemności 4,4 l i mocy 530 KM katapultuje X6 do 100 km/h w zaledwie 4,3 s. Innymi słowy, obecna wersja M50i jest zaledwie o 0,1 s wolniejsza od poprzedniej generacji X6 M, mocniejszej o 45 KM. Możliwości układu napędowego robią więc ogromne wrażenie, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę, że mówimy o wielkim SUVie, ważącym ponad 2,2 t. Fala 750 Nm maksymalnego momentu obrotowego sprawia, że X6 z zadziwiającą łatwością i lekkością nabiera prędkości. Trzeba tylko pogodzić się ze spalaniem - w trasie około 13 l, a w mieście 22 l/100 km (przy spokojnym obchodzeniu się z pedałem gazu).

Duża moc i duża masa nasuwają pytanie o to, jak prowadzi się takie auto. Cóż, sportowe osiągi nie do końca idą w parze ze sportowym prowadzeniem, co nie powinno dziwić w przypadku tak dużego i wysokiego samochodu. Co ciekawe, X6 w wersji M50i nie oferuje pneumatycznego zawieszenia. Standardowo otrzymujemy za to adaptacyjne amortyzatory, sportowy dyferencjał oraz sportowy układ hamulcowy. Dobrym pomysłem jest uzupełnienie swojej konfiguracji o zawieszenie "M Professional" za 18 537 zł. Zawiera ono aktywne stabilizatory oraz aktywny układ kierowniczy ze skrętną tylną osią. Dzięki temu X6 prowadzi się o wiele pewniej i zwinniej, niż sugerowałyby to jego wymiary. Sportowego coupe to z niego nie czyni, ale jak na SUVa robi naprawdę duże wrażenie.

Jeszcze większe chyba robiło jednak wykończenie wnętrza testowanego egzemplarza. Auto otrzymało tapicerkę BMW Individual o rozszerzonym zakresie (opcja za 21 112 zł), która obejmowała zarówno górną jak i dolną część deski rozdzielczej, a także całe drzwi (poza wnętrzem kieszeni). Całości dopełniały wstawki z włókna węglowego (6179 zł) oraz cienkie srebrne listwy z oświetleniem nastrojowym. Elementem wystroju wnętrza były też głośniki systemu Bowers & Wilkins (dopłata 25 747 zł) z aluminiowymi maskownicami i podświetleniem. Uwagę przyciągał również szklany, otwierany dach, także wyposażony w nastrojowe oświetlenie (14 418 zł), tworzący świetlne punkty na szkle, mające przypominać rozgwieżdżone niebo.

To wszystko sprawiało, że klimat w testowanym X6 był prawdziwie luksusowy. Uzupełniały go świetne fotele z wszechstronną elektryczną regulacją (łącznie z zagłówkiem i pochyleniem górnej części oparcia), a także wyposażone w kilka programów masażu.

Niemiłe zaskoczenie czeka nas natomiast z tyłu. X6 ma 4935 mm długości, a jego rozstaw osi to 2975 mm. Jak więc BMW wygospodarowało tak mało miejsca dla pasażerów tylnej kanapy? Za kierowcą o wzroście 180 cm zmieści się równie wysoki pasażer, ale zmieści niemal "na styk". Zarówno przestrzeń na nogi, na stopy, jak i na głowę jest wystarczająca, ale gdy choć trochę zmienimy pozycję, zaczniemy uderzać kolanami o oparcie fotela z przodu. Rozumiemy, że X6 jest modelem w stylu coupe i atrakcyjnie opadająca linia dachu oraz zwracające uwagę proporcje, wymagają pewnych poświęceń, ale zarówno w Audi Q8 jak i Mercedesie GLE Coupe, miejsca na tylnej kanapie jest całe mnóstwo. Dobrze wypada jedynie bagażnik o pojemności 580 l.

Pod wieloma względami nowe X6 jest takie, jak jego protoplasta. To wielki SUV, który ma przede wszystkim zwracać uwagę na drodze (choć wzbudza przy tym kontrowersje), a do tego świetnie jeździć. Z zadań tych wywiązuje się naprawdę dobrze, podobnie jak z byciem ekwiwalentem luksusowej limuzyny. Jako auto rodzinne też się sprawdzi, ale trzeba pamiętać, że ilość miejsca na tylnej kanapie nie rozpieszcza.

Cena BMW X6 M50i zaczyna się od 467 900 zł, co jest kwotą... całkiem rozsądną. Oczywiście to góra pieniędzy, ale na tle konkurencji wypada naprawdę nieźle. Mercedes-AMG GLE 53 wyceniony jest na 465 tys. zł, ale ma tylko 435 KM i sześciocylindrowy silnik. Z kolei Audi SQ8 ma osiem cylindrów, ale też tylko 435 KM, a do tego są to konie wysokoprężne, wycenione na 502 900 zł. Z kolei Porsche Cayenne Turbo Coupe (550 KM) gra w zupełnie innej lidze cenowej (od 720 tys. zł). W tym kontekście oferta BMW wydaje się całkiem atrakcyjna. Nawet jeśli za auto takie jak na zdjęciach trzeba zapłacić niemal 640 tys. zł.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy