Już na początku możemy odpowiedzieć, że nie. Sytuacja jest tu podobna jak w przypadku Audi A3 oraz Volkswagena Golfa - niby "klocki" te same, ale tylko niektóre i wyłącznie te, których nie widać. Mamy więc do czynienia choćby z typową dla Audi stylistyką i wielkim grillem z przodu, który oczywiście, jak to w elektryku, jest zaślepiony i stanowi jedynie element ozdobny.
Pewną ciekawostką są przednie reflektory, których górna połowa odcina się optycznie od dolnej, stwarzając wrażenie bardzo smukłego oświetlenia (podobnie jak w Q8). Samą sygnaturę świetlną, jak to się określa w żargonie, można wybrać decydując się na jeden z trzech wzorów. Co warte uwagi, w przeciwieństwie do podobnej opcji w tylnych światłach OLED stosowanych w Q5, tutaj wzoru nie wybieramy podczas zamawiania auta, ale możemy dowolnie go zmieniać z poziomu menu.
O tym, że mamy do czynienia z modelem zaprojektowanym przez Audi (a nie jako wspólny twór wespół z Volkswagenem oraz Skodą), dobitnie świadczy także wnętrze. W przeciwieństwie do swoich koncernowych krewniaków, Q4 ma wirtualne zegary wyświetlane w klasyczny sposób na dużym ekranie, z możliwością różnych wariantów prezentowania treści. Od klasycznych okrągłych zegarów, poprzez ustawienie z centralnym wskaźnikiem wykorzystania mocy oraz prędkościomierzem, aż po pełnoekranową mapę.
Pośrodku deski rozdzielczej znajdziemy ekran dotykowy z menu doskonale znanym ze wszystkich innych modeli Audi. Jest on nachylony w stronę kierowcy, a kokpit "łamie" się za nim pod innym kątem, niejako oddzielając strefę dla kierowcy i pasażera. Pod wyświetlaczem umieszczono osobny panel klimatyzacji (co pomału staje się coraz większym luksusem), a poniżej znalazła się lewitująca "wysepka", na której znajdziemy wybierak kierunku jazdy, przycisk uruchamiający auto, przełącznik trybów jazdy oraz okrągłe pole dotykowe, po którym możemy wodzić palcem, pogłaśniając lub ściszając radio.
Panele dotykowe znalazły się także na kierownicy (czy tylko nam jej środek kojarzy się z modelami 80 oraz 100?), ale czy jest to zaletą, zależy do preferencji kierowcy. Można wciskać je jak zwykłe przełączniki, ale na przykład głośność można regulować, przesuwając płynnie palcem w górę lub w dół. Działa to nieźle, ale może zdarzyć się przypadkowe maźnięcie po powierzchni podczas manewrowania, co zmieni na przykład głośność.
Testowany egzemplarz wyposażony był w pakiet S line ze sportowymi fotelami, które bardzo dobrze wyglądają i mają wydłużane podparcie pod uda, ale ich projektanci mimo wszystko bardziej chyba skupili się na komforcie, niż na ponadprzeciętnym trzymaniu bocznym. Z tyłu z kolei znajdziemy naprawdę sporo miejsca, szczególnie na wysokości kolan. Trudno nie zauważyć też braku tunelu środkowego, a więc rzeczy w Audi niespotykanej (obecnego zawsze, z uwagi na odmiany z napędem quattro). Bagażnik ma z kolei niezłe 520 l.
Testowana odmiana to obecnie topowa wersja silnikowa i chociaż ma ona w oznaczeniu "quattro", to nie jest to oczywiście napęd ten w tradycyjnym swoim znaczeniu (stąd więcej miejsca dla pasażerów z tyłu). Odpowiadają za niego dwa silniki - po jednym na oś - które wspólnie generują 299 KM oraz 460 Nm. To wystarcza, żeby rozpędzić Q4 e-trona do 100 km/h w 6,2 s, a subiektywne wrażenia są jeszcze korzystniejsze. Jak to w elektryku, kiedy mocno wciśnie się gaz (szczególnie w trybie Dynamic), auto potrafi gwałtownie wyrwać do przodu, naprawdę mocno wciskając w fotel.
Ale bądźmy szczerzy - dynamika to od lat żaden problem dla samochodów na prąd. Problemem natomiast niezmiennie jest zasięg. Testowana wersja wykorzystuje największą dostępną w modelu baterię o pojemności 82 kWh, a więc naprawdę sporą. Przekłada się to na deklarowany zasięg, wynoszący 488 km. W praktyce jest on naturalnie nieco mniejszy, a do tego mocno zależny od stylu jazdy oraz panującej temperatury (taki urok elektryków). Podczas codziennej jazdy przy temperaturach rzędu 20 st. C powinniśmy liczyć na około 400 km realnego zasięgu.
Pod względem zachowania na drodze Audi Q4 e-tron także można określić jako "typowe dla elektryków". Umieszczona w podłodze bateria zapewnia niski środek ciężkości, co przekłada się na wrażenie siły dociskającej auto do asfaltu w szybko pokonywanych zakrętach. Z drugiej strony nie bez znaczenia jest bardzo wysoka masa własna samochodu - 2210 kg. Daje się to wyczuć w zakrętach, a także podczas hamowania.
Co do komfortu, to spoglądając na 21-calowe felgi (największe dostępne) oraz znaczek S line, można mieć pewne obawy, czy o nim nie zapomniano. Jednakże adaptacyjne zawieszenie całkiem nieźle radzi sobie z wybieraniem nierówności i nie daje powodów do narzekań.
Audi Q4 e-tron dostępne jest w czterech wersjach, różniących się liczbą silników, mocą oraz pojemnością baterii. Ceny zaczynają się od 195 100 zł, a w ofercie znajdziemy także specjalne edycje "Mój elektryk", dzięki którym możemy wybrać nieco bogatszą wersję samochodu i uzyskać rabat umożliwiający zmieszczenie się w limicie ustalonym w rządowym programie dopłat. Testowana odmiana kosztuje 248 300 zł i na nią już musimy przygotować pełną kwotę.
Tak jak napisaliśmy na początku, Audi Q4 e-tron technicznie rzecz biorąc jest "trzecim bliźniakiem", ale o ile modele Skody oraz Volkswagena mają sporo cech wspólnych, o tyle tutaj nie sposób doszukać się podobieństw. Wszystkie zastosowane rozwiązania są typowe dla Audi, podobnie jak stylistyka, a wspólny jest tylko napęd. Jeśli więc szukacie ekektrycznego SUVa premium, to nie musicie się obawiać, że decydując się na Q4, dopłacicie "tylko za znaczek".
Michał Domański