Zmodernizowana rok temu czwarta generacja Audi A8 nie przeszła żadnych rewolucyjnych zmian, ale nie sposób pomylić jej z odmianą sprzed face liftingu. Głównie za sprawą ogromnego grilla, ociekającego wręcz chromem. Do tego dochodzą jeszcze chromowane listwy oraz nowe matrycowe reflektory ze zwracającymi uwagę diodowymi "brewkami" oraz umieszczonymi pod nimi czterema ozdobnymi pierścieniami.
Nie da się ukryć, że odświeżone A8 budzi respekt (a jeśli dla kogoś taka ilość chromu jest przesadą, może zamówić egzemplarz z pakietem czerń) i to nie tylko gdy patrzymy na nie z przodu. Przedłużona wersja ma 532 cm długości, co bardzo rzuca się w oczy, podobnie jak 20-calowe, polerowane alufelgi. Najskromniej (co nie znaczy, że skromnie) prezentuje się tył, gdzie uwagę zwracają światła OLED (z kilkoma grafikami do wyboru) przecięte chromowaną listwą. Druga taka listwa imituje końcówki wydechu na dole zderzaka, co jest dość zastanawiającym zabiegiem, szczególnie biorąc pod uwagę, że A8 ma aż cztery końcówki wydechu ukryte pod zderzakiem.
Nie ma wątpliwości co do tego, że największym wyznacznikiem "prezesowatości" limuzyny jest to, co oferuje na tylnej kanapie. A8 L może przede wszystkim pochwalić się naprawdę sporą ilością miejsca, co jednak nie zaskakuje w aucie tak dużym i mającym rozstaw osi wynoszący 313 cm.
Testowany egzemplarz dodatkowo wyposażony jest w pojedyncze tylne siedzenia z masażem, ogrzewaniem i wentylacją. Rozdzielone są wysoką konsolą środkową, na której umieszczono przełączniki do sterowania fotelami oraz tablet do sterowania wszystkimi dostępnymi funkcjami. Podróżni z tyłu mają do dyspozycji także dwa ekrany o przekątnej 10,1 cala (będące de facto tabletami na Androidzie, które można łatwo odczepić) podświetlane lusterka w podsufitce, elektryczne żaluzje wszystkich szyb oraz matrycowe lampki, pozwalające regulować kierunkiem i natężeniem światła. Jeśli dla kogoś to za mało, może dokupić także opcję przekształcania prawego fotela w leżankę, dwa rozkładane stoliki oraz lodówkę.
Trochę mniej powodów do zadowolenia, niż prezes na tylnej kanapie, ma jego szofer. Przednie fotele również są oczywiście bardzo wygodne i mają funkcje masażu, a podróżnych otaczają najwyższej jakości materiały. Trudno jednak nie zauważyć, że kierowca ma nadal przed sobą deskę rozdzielczą z trzema ekranami, taką jak w modelach A6, A7, Q7 oraz Q8. Nikt nie oczekuje, że producent stworzy zupełnie nową deskę rozdzielczą i nowy system specjalnie dla jednego modelu, ale trudno zauważyć z tej perspektywy, że siedzimy we flagowym Audi. Modernizacja niczego tu nie zmieniła, a takie detale jak elektrycznie chowane nawiewy, ukrywające się kiedy nie korzystamy z klimatyzacji, to trochę za mało.
Czego nie powinno nigdy zabraknąć we flagowej limuzynie? Między innymi mocy. To akurat nam nie grozi w testowanej odmianie, napędzanej podwójnie doładowanym silnikiem V8 o pojemności 4 litrów i mocy 460 KM. Przyspieszenie do 100 km/h w 4,5 s robi wrażenie, ale nie oddaje w pełni tego z jaką łatwością A8 L 60 TFSI nabiera prędkości i to bez względu na to, czy startujemy spod świateł, czy jedziemy z prędkościami autostradowymi. To doskonałe auto do szybkiego pokonywania dużych dystansów w wyjątkowym komforcie.
Komforcie o który dba dość niezwykłe zawieszenie. Jest ono predyktywne, a to oznacza, że auto cały czas analizuje nawierzchnię przed nami na podstawie obrazu z kamery i odpowiednio steruje pracą siłowników, aby kompensować nierówności drogi. Z kolei w zakrętach auto przechyla się na boki, dzięki czemu przeciążenia boczne do 0,4 g są dla podróżnych właściwie niewyczuwalne.
Bardzo ciekawą funkcją jest także ułatwianie wsiadania - kiedy otworzycie któreś z drzwi, auto natychmiast podniesie się o 5 cm. Wygląda to bardzo ciekawie, ale jeszcze ciekawsze jest to, jak łatwo się do tego rozwiązania przyzwyczaić. Kiedy na chwilę ją wyłączyliśmy, wsiadanie i wysiadanie z A8 zrobiło się nagle dziwnie niewygodne i jakieś takie... zwyczajne. Bardzo przyjemny dodatek, podobnie jak skrętna tylna oś, ułatwiająca manewrowanie tym kolosem.
Decydując się na flagową limuzynę w topowej wersji, trzeba przygotować się na naprawdę spory wydatek i tak też jest w przypadku Audi A8 L 60 TFSI. Cena tej odmiany startuje z poziomu 565 100 zł, natomiast testowany egzemplarz to już wydatek 874 tys. zł. Sporo? Warto zauważyć, że konkurencyjny Mercedes S 580 L kosztuje przynajmniej 633 tys. zł, ale w tej klasie i przy tych kwotach, ma to akurat niewielkie znaczenie.
Chociaż Audi A8 L 60 TFSI zmieniło się tylko w niewielkim stopniu po modernizacji, nadal pozostaje bardzo ciekawą propozycją na rynku reprezentacyjnych limuzyn. Wyróżnia się zarówno osiągami jak i wysokim komfortem, a do tego możemy liczyć na wyjątkowe rozwiązania, takiej jak predyktywne zawieszenie czy zaawansowane światła matrycowe, potrafiące na przykład wyświetlać symbole przed naszym autem.
***