Wielki remont Lincolna

Koncern Forda zamierza na poważnie dołączyć do konkurencji w segmencie premium. W swoją najbardziej prestiżową markę - Lincolna - zainwestuje w najbliższych latach 5 mld dolarów.

To sporo, biorąc pod uwagę, że zaprojektowanie nowej generacji samochodu w dużym przybliżeniu kosztuje około 1 mld dolarów. Ale Ford nie ma wyjścia - w ubiegłym roku sprzedaż Lincolna w USA znowu spadła, do niespełna 82 tys. aut. Jeszcze na początku lat 90. auta tej marki znajdowały ponad 200 tys. nabywców rocznie, a Lincoln był najpopularniejszą marką premium w swojej ojczyźnie (obecnie: 8. miejsce). Znacznie później niż Cadillac zareagował jednak na zmieniające się rynkowe trendy i pozwolił, aby średnia wieku jego klientów osiągnęła niebezpieczny poziom 65 lat.

Reklama

Tymczasem konkurencja jest groźniejsza niż kiedykolwiek. Mercedes i BMW biją rekordy sprzedaży, Lexus otrząsnął się już po kryzysie wywołanym trzęsieniami ziemi oraz akcjami serwisowymi i dogania niemieckich rywali, dynamicznie rośnie sprzedaż Audi oraz Cadillaca. Ten ostatni, bezpośredni konkurent Lincolna, ma od niedawna nowego prezesa, który również zapowiada rewolucję - począwszy od zmiany nazewnictwa modeli, a na prezentacji luksusowej limuzyny z tylnym napędem kończąc. Aż szkoda nie skorzystać z okazji i nie zagarnąć kawałka tego tortu dla siebie, zwłaszcza że nabywców aut premium ogólnie przybywa, zaś Lincoln wciąż jest marką postrzeganą jako względnie prestiżowa, także w Chinach. Marką, która ma 95 lat tradycji w budowie samochodów - w tym takich, którymi niegdyś jeździli pierwsi obywatele USA.

Aby pozyskać nowych klientów, Lincoln wprowadził do oferty mniejszego sedana MKZ (fot. powyżej) i crossovera MKC, poszerzył paletę o silniki zgodne z trendami downsizingu i postawił na awangardowy design. Według szacunków ujawnionych przez Reutersa w markę zainwestowano ostatnimi laty 2 mld dolarów. Niestety, w praktyce realizacja tej strategii nie przebiega zbyt gładko. Ubiegłorocznej premierze modelu MKZ, nie dość że oskarżanego o zbytnie podobieństwo do popularnego Forda Fusiona, towarzyszyły przewlekłe problemy natury logistycznej - z powodu poprawek jakościowych dostawy nowych egzemplarzy wstrzymano na wiele tygodni. Klienci zachęceni kosztowną reklamą wyemitowaną podczas finału Super Bowl musieli obejść się smakiem. I choć nową nadzieję tchnął w dealerów zaprezentowany w tym roku MKC, marce nadal brakuje limuzyn z prawdziwego zdarzenia, a jej obecny styl wciąż się jeszcze kształtuje.

Oczywiście, Fordowi można zarzucać, że na razie rewitalizację Lincolna przeprowadza wedle dyskusyjnych zasad badge engineering (w skrócie: zmiana emblematów; polityka oferowania tego samego auta pod kilkoma markami, która pod koniec ubiegłego i na początku tego stulecia doprowadziła amerykańskie koncerny do fatalnej sytuacji finansowej). Najnowsze MKZ i MKC bazują bowiem na popularnych modelach Fusion i Escape (u nas: Mondeo i Kuga). Wyniki sprzedaży obu nowości wskazują jednak, że nie jest to do końca strategia chybiona, wszak nie wszyscy klienci zwracają uwagę na korzenie danej konstrukcji. Liczy się też design, image, patriotyzm. A rozwiązania opracowywane przy okazji budowy topowych modeli z czasem i tak trafiają do popularniejszych aut, część inwestycji jest więc nieuchronna.

Mark Fields, nowy prezes Forda, postanowił wyjść poza standardy swojego poprzednika, Alana Mullaya. Mullay uważał, że Lincoln nie potrzebuje więcej niż wymaga tego bieżąca polityka modelowa, a nawet rozważał likwidację marki. Fields z kolei ryzykuje - w ciągu najbliższych 5 lat zamierza przeznaczyć na jej rozwój 5 mld zamiast planowanych 500 mln dolarów. Gros z tych środków pochłonie nowa, elastyczna platforma D6, umożliwiająca tworzenie samochodów z napędem na przednią, tylną lub obie osie. Pierwsze korzystające z niej pojazdy zadebiutują jednak dopiero w 2019 roku; wcześniej na drogi wyjadą odnowione wersje obecnie oferowanych modeli oraz - w 2017 roku - zbudowany w oparciu o aluminiową strukturę Navigator nowej generacji. Lincoln aktywniej zamierza działać też na rynku chińskim, gdzie sprzedaż aut uruchomiono dopiero niedawno. W niedalekiej przyszłości w ofercie marki pojawi się przedłużana wersja limuzyny MKS, zaprojektowana z myślą o nabywcach z Państwa Środka.

Być może w następnej dekadzie Lincoln osiągnie poziom sprzedaży 200 tys. aut rocznie, który według specjalistów cytowanych przez Bloomberga jest dla marki premium absolutnym minimum egzystencji. Przedstawiciele amerykańskiej marki mówią nawet o 300 tys. sztuk.

msob, źródło: Reuters

magazynauto.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy