Nic już nie uratuje obwodnicy. Droga za 7,5 mln złotych do zamknięcia
Poziom wody w zalewisku zlokalizowanym przy obwodnicy Bolesławia nieustannie rośnie. Do pogarszającej się sytuacji przyczyniło się zamknięcie pobliskiej kopalni cynku i ołowiu. Wraz z wyłączeniem pomp, które przez lata usuwały wodę z wyrobiska, rozpoczął się proces przywracania naturalnego poziomu wód gruntowych.

Kierowcy w Bolesławiu nie mieli okazji długo korzystać z nowo otwartej obwodnicy miasta. Trasa, oddana do użytku w grudniu 2022 roku, została zamknięta już po dwóch miesiącach. Źródłem problemu okazała się kombinacja czynników geologicznych i hydrologicznych, w tym zakończenie działalności pobliskiej kopalni oraz narastający poziom wód gruntowych.
Obwodnica Bolesławia otwarta i zamknięta po dwóch miesiącach
W rejonie Bolesławia przez wiele lat działała kopalnia cynku i ołowiu, a intensywne wydobycie przyczyniało się do powstawania lokalnych zapadlisk. Zakończenie działalności zakładu w 2020 roku tylko pogłębiło istniejące problemy. W lutym 2023 roku na nasypie obwodnicy pojawiło się zapadlisko o głębokości pięciu metrów, co zmusiło władze do czasowego zamknięcia trasy. Wkrótce potem w okolicy zaczęły występować kolejne zapadliny.
Pod koniec maja sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu - w asfaltowej części obwodnicy pojawiła się wyrwa o długości 2,5 metra. Dodatkowym czynnikiem, który przyczynił się do eskalacji problemu, było wyłączenie pomp odwadniających dawne wyrobisko, co zapoczątkowało proces odbudowy naturalnego poziomu wód gruntowych. Już w lutym informowano, że woda zaczęła wdzierać się na świeżo wybudowaną jezdnię.
Obwodnica Bolesławia pod wodą. 7,5 mln zł wyrzucone w błoto
Obecnie pod wodą znajduje się już kilkudziesięciometrowy fragment obwodnicy Bolesławia. Zalewisko, które utworzyło się w tym miejscu, pochłonęło nie tylko odcinek drogi, ale również otaczające ją krzewy, drzewa oraz powstałe wcześniej zapadliska. Bariery drogowe zniknęły pod taflą wody, a zbiornik nadal się rozrasta. Według szacunków jego docelowa powierzchnia ma wynieść niemal 22 hektary, a głębokość może osiągnąć od 6 do 8 metrów.
Niestety wszystko wskazuje na to, że obwodnica Bolesławia już nigdy nie będzie czynna Oznacza to, że warte 7,5 miliona złotych przedsięwzięcie drogowe działało realnie zaledwie przez dwa miesiące. Od początku istniał również konflikt pomiędzy władzami powiatu olkuskiego a przedstawicielami Zakładów Górniczo-Hutniczych "Bolesław", dotyczący odpowiedzialności za skutki geologiczne w rejonie inwestycji.
Obwodnica stała się niechlubną atrakcją powiatu. Winnych nie ma
W 2023 roku rzecznik Zakładów Górniczo-Hutniczych "Bolesław" poinformował, że teren, na którym powstała obwodnica, był pierwotnie objęty specjalną kategorią geotechniczną, która wykluczała realizację inwestycji drogowych ze względu na zagrożenia wynikające z działalności górniczej. Z czasem kategoria ta została zmieniona, co umożliwiło budowę drogi - jednak pod warunkiem wcześniejszego wzmocnienia podłoża. Jak się okazało, ani wykonawca, ani inwestor nie zadbali o spełnienie tego wymogu.
Starostwo powiatowe przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń. Według jego przedstawicieli, Zakłady Górniczo-Hutnicze "Bolesław" od początku były zaangażowane w realizację inwestycji. Przekazały 59 tys. złotych na opracowanie projektu oraz udostępniły część gruntu pod budowę obwodnicy. Jak podkreśla starostwo, ZGH "Bolesław" brały udział w przygotowaniach, a na etapie zatwierdzania dokumentacji nie zgłosiły żadnych zastrzeżeń.
Najbardziej dotknięci całą sytuacją są oczywiście mieszkańcy Bolesławia, którzy wciąż pozostają bez dostępu do długo wyczekiwanej infrastruktury drogowej. Jak zauważa Gazeta Krakowska, obecnie obwodnica pełni raczej funkcję niechlubnej atrakcji turystycznej regionu niż elementu systemu komunikacyjnego. W słoneczne dni miejsce to przyciąga spacerowiczów i rowerzystów, a niektórzy odwiedzający robią zdjęcia zalanej drogi, a nawet decydują się wejść do wody.