Chińska marka w koncernie Stellantis. Prezes dogadał się z Pekinem
Chiński urząd regulacyjny wydał zgodę na utworzenie spółki joint venture Stellantisa. Dzięki temu koncern będzie mógł produkować czy sprzedawać samochody marki Leapmotor.
Chińska Krajowa Komisja Rozwoju i Reform zgodziła się na utworzenie spółki joint venture, dzięki której Stellantis będzie mógł produkować, eksportować i sprzedawać samochody elektryczne chińskiej marki Leapmotor - informują agencję Reuters dwa anonimowe źródła związane ze sprawą.
Postępowanie Stellantisa może wydawać się dość zaskakujące biorąc pod uwagę, że chińscy producenci stanowią obecnie coraz większe zagrożenie dla zachodnich firm działających na Starym Kontynencie. Nie bez znaczenia jest zbliżający się termin zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi na terenie Unii Europejskiej. By utrzymać się na rynku, zachodnie firmy będą musiały oferować konkurencyjne cenowo samochody na prąd. Marki podejmują się tworzenia stosunkowo tanich samochodów elektrycznych (takich jak choćby Citroen e-C3), które dzięki cenie poniżej 25 tys. euro miałyby skutecznie walczyć z produktami firm z Państwa Środka. Biorąc jednak pod uwagę oferty producentów z Chin sprostanie konkurencji może nie być takie proste. W związku z tym wiele marek może uznać, że znacznie lepszym rozwiązaniem niż walka z chińską motoryzacją jest dogadywanie się z tymi, którzy odpowiadają za jej sukcesy. Być może właśnie tym kierował się Stellantis, kiedy w październiku zeszłego roku nabył 21 proc. udziałów w Leapmotor.
W lutym tego roku szef Stellantisa, Carlos Tavares stwierdził, że koncern może budować w Europie, Ameryce Północnej i na innych rynkach auta elektryczne bazujące na technologii Leapmotor, by oferować konkurencyjne cenowo modele, które pozwolą na prowadzenie rywalizacji z chińskimi producentami. Również w zeszłym miesiącu pojawiły się informacje, że koncern rozważa rozpoczęcie produkcji elektrycznych aut marki Leapmotor w swoim zakładzie w Mirafiori w Turynie. Anonimowe źródło portalu Automotive News Europe stwierdziło, że produkcja miałaby ruszyć już w 2026 lub 2027 roku. Rozpoczęcia produkcji chińskich aut we Włoszech nie wykluczył Carlos Tavares. Powiedział on, że Stellantis zdecyduje się na taki krok, jeśli będzie miał on uzasadnienie ekonomiczne.
Produkcja samochodów elektrycznych nie jest obecnie na takim poziomie, jak oczekiwali tego producenci, a najlepszym przykładem na to były przestoje właśnie choćby w zakładzie w Mirafiori. Z drugiej strony unijne przepisy prośrodowiskowe nie były bez znaczenia dla deklaracji o ograniczeniu działalności, a następnie zamknięciu przez Stellantisa zakładu w Bielsku-Białej. W lutym zeszłego roku fabryka FCA Powertrain Poland poinformowała, że ze względu na regulacje UE związane z emisją spalin spadł popyt na silniki produkowane przez zakład. Spowodowało to, że firma zdecydowała się zwolnić 300 z ponad 800 pracowników. Jak się jednak okazało, korzystne warunki, które zostały wynegocjowane, zachęciły do odejścia 530 osób.
W styczniu tego roku natomiast Stellantis poinformował, że do końca 2024 r. bielski zakład ma zakończyć swoje funkcjonowanie. W efekcie wszystkie zatrudnione do tej pory osoby, czyli 468 pracowników, stracą zatrudnienie. Wskutek wynegocjowanych porozumień mogą one zdecydować się na przejście do innych zakładów lub na całkowite odejście.