Polski kierowca

Polski kierowca życzy wam Wesołych Świąt

W tych dniach bardzo często słyszymy właśnie te dwa słowa „Wesołych Świąt”. Dostajemy maile i SMSy z różnymi mniej lub bardziej fantazyjnymi życzeniami. Oczywiście tylko niektóre są szczere, inne zostały odklepane pro forma. Mamy przynajmniej okazję przekonać się, kto o nas pamięta, a kto nie. A jak jest na drogach? Czy chociaż na chwilę stajemy się mądrzejsi, rozsądniejsi, bardziej życzliwi i wyrozumiali dla innych?

Kiedy tak patrzę na ludzi tłoczących się w sklepach, pchających w marketach wyładowane po brzegi wózki z zakupami, uwijających się w nerwowym pośpiechu, robiących zapasy, tkwiących w samochodowych korkach, odnoszę wrażenie, jakby te nadchodzące święta miały trwać nie parę dni, ale co najmniej 2 tygodnie.

Właściciele sklepów i marketów zacierają ręce, bo zysk będzie niebagatelny. Nakręceni przez reklamy ludzie kupują prezenty, wydają mnóstwo kasy. "Nowe promocje", "wspaniałe okazje", "tylko teraz", i tym podobne hasła. Radują się banki i firmy pożyczkowe, oferujące wspaniałe kredyty i chwilówki, bo Polak zadłuży się, będzie spłacał potem przez pół roku, ale teraz musi się wydać mnóstwo pieniędzy. Zastaw się, a postaw się...

Reklama

Myślę tylko, czy po tym całym zakupowym szaleństwie, kiedy już zasiądziecie przy wigilijnej wieczerzy, skosztujecie karpia, a potem wypijecie pierwszy głębszy kielich alkoholu, wystarczy czasu na to, co chyba najważniejsze. Chwilę zadumy i refleksji nad tym, jacy jesteśmy na co dzień.

Nie dla wszystkich będą wesołe

Wbrew pozorom nie jest jednak tak, że wszyscy się radują, a gwiazdka do nich wesoło mruga. Są wśród nas przecież także rodziny tych, którzy zginęli w tym roku w wypadkach. Niektórzy tuż przed świętami. Są wśród nas osoby, które w wypadkach zostały ranne, często okaleczone na całe życie. One raczej nie mają powodów do radości.

Są wśród nas także sprawcy wypadków. Ci, którzy kogoś zabili albo ciężko poranili. Niektórzy spędzą te święta nie w domu z bliskimi, ale za kratami. Głupota, brak wyobraźni, brawura, nadmierna pewność siebie za kierownicą, roztargnienie, nieuwaga - jedna chwila i całe życie wywrócone do góry nogami. Czy było warto tak się spieszyć?

Zarówno ci poszkodowani, jak i ci winni oczywiście nie spodziewali się tego, co ich spotka. Uważali się, jak niemal wszyscy Polacy, za wspaniałych kierowców. Myśleli, że wszystko wiedzą, doskonale się na wszystkim znają. No i co? Życie uczy pokory niekiedy w brutalny sposób. Może warto pomyśleć, co zrobić, by kiedyś nie znaleźć się w grupie ofiar albo w grupie sprawców. Może warto zastanowić się, jakimi naprawdę jesteśmy kierowcami, póki jest jeszcze czas? Tego właśnie wam życzę.

Na pokaz i na co dzień

Słodkie serdeczne życzenia, całusy, a w telewizji świąteczny nastrój, wszyscy mili, sympatyczni, uśmiechnięci. Jacy my jesteśmy wspaniali, życzliwi dla siebie, wyrozumiali, tolerancyjni, nowocześni, europejscy...

Wystarczy jednak zanurzyć się na chwilę w szarej rzeczywistości, wyjść na ulicę, zasiąść za kierownicą samochodu. Ci, którzy już za chwilę będą dzielić się opłatkiem i wymieniać serdeczności, teraz jeszcze trąbią na innych, poganiają ich, złośliwie zajeżdżają drogę, agresywnie wyprzedzają, pakują się swym wspaniałym autem pomiędzy pieszymi. Byle szybciej, byle do przodu, bo tylko ja się liczę i jestem najważniejszy, lepszy od innych.

Te święta to chyba prawdziwy cud, skoro można tak szybko przeobrazić się z prostaka, chama, brutala w uroczego męża, wspaniałego kulturalnego tatusia, a z bezczelnej i głupiej baby w powabną damę i wzorową mamusię. Tylko na jak długo? Święta szybko miną i co? Znowu wrócimy do tej codziennych standardów?

Może więc warto spojrzeć w lustro i zastanowić się, jaki jestem naprawdę? A może spróbuję na co dzień postępować tak, jak dziś, w tym świątecznym dniu? Zamiast wygrażania - uśmiech, zamiast wyzwisk - słowo przepraszam, zamiast wpychania się przed kogoś - przepuszczenie go. Przecież można. Potraficie. Trzeba tylko chcieć. I tego wam właśnie życzę.

Dorośli i smarkacze

Jako dziecko wcale nie byłem grzeczny. Wręcz przeciwnie, wsadzałem gwoździe do gniazdka elektrycznego, by wywołać zwarcie, zabetonowałem sąsiadowi (bo mi podpadł), rurę wydechową w samochodzie, a potem chodziłem na wagary, biłem kolegów, popisywałem się przed dziewczynami, jaki to jestem macho, a kiedy w szkole dostałem jedynkę, to wyrywałem stronę z zeszytu, żeby ojciec nie zobaczył. Kiedyś nawet przeciąłem kabel telefoniczny, gdyż bałem się, że wychowawczyni zadzwoni do moich rodziców i opowie, co i jak...

Byłem wtedy po prostu niedojrzałym smarkaczem. Na szczęście to mi przeszło. Ale nie wszystkim przechodzi. Co można powiedzieć o dorosłych, niby poważnych ludziach, którzy zagapią się, wjadą komuś w bagażnik, wiedzą, że to ich wina, ale wypierają się i szukają tanich wykrętów? "Po co pan hamował?", "Po co pan tu jechał?", "Ja nie podpiszę żadnego oświadczenia!".

Co można powiedzieć o dorosłych ludziach, którzy ewidentnie naruszą przepisy, jadą 120 km/h tam gdzie obowiązuje pięćdziesiątka, a kiedy zatrzyma ich policjant, to tłumaczą się naiwnie jak dzieci, że bardzo się spieszyli, że nie wiedzieli jak szybko jadą, że nie zauważyli znaku... Jak smarkacze.

Albo ci, którzy kierując samochodem gadają przez komórkę, a kiedy dostrzegą radiowóz, chowają ją jak smarkacze i udają, że wcale nie rozmawiali...

Co można powiedzieć o dorosłych, którzy nie mogą się powstrzymać od wypicia alkoholu i potem chwiejąc się z lekka na nogach zasiadają za kierownicą? Wiozą rodziny, dzieci. Jak wygląda człowiek z przekrwionymi oczami, cuchnący odorem wódy, mamroczący coś i rozglądający się czujnie, czy gdzieś w pobliżu nie widać radiowozu policji... No bo musiał sobie wypić, bo nie mógł się powstrzymać. Czy tak postępuje człowiek dorosły?

A ci, którzy faszerują się jakimiś narkotykami, dopalaczami, a potem robią z siebie zwierzęta, wyją, ryczą, rozbijają samochody, uciekają narażając innych. Czy to są ludzie dorośli, czy smarkacze?

Zastanówcie się na sobą. Jeśli macie dzieci, pomyślcie, jaki dajecie im przykład. Myślicie, że tego nie widzą? Chcecie, żeby potem były takie jak wy? Odpowiedzcie sobie na pytanie, czy jesteście poważnymi, odpowiedzialnymi, dorosłymi ludźmi czy smarkaczami? Tego zastanowienia się nad sobą też wam życzę.

Podróżować szybko i bezpiecznie

Kiedyś pewien mój starszy kolega powiedział: pomyśl, co daje ci państwo? Nic nie daje, a za to przez całe życie coś ci zabiera. 

Myślę, że miał rację. Kiedyś w szkole uczono mnie o wspaniałych bohaterach narodowych, opowiadano, że dla ojczyzny poświęcali oni życie, zdrowie, własne szczęście, rodzinę. Wbijano mi do głowy, jak ważny jest patriotyzm.  Racja, tyle tylko, że każdy oczekuje jakiejś wzajemności. Jeśli mam dać z siebie wszystko, to niechaj i to państwo coś mi da... Przecież ja płacę na nie podatki, utrzymuję je. A jak mi się odwdzięcza?

Od lat apeluję, by zmienić kodeks drogowy, dostosować go do realiów, aby stał się zrozumiały dla kierowców, bardziej przyjazny dla nich. Od lat apeluję, by prawo było prawem i eliminowało z ruchu tych, którzy stwarzają prawdziwe zagrożenie, ale nie działało automatycznie i bezdusznie. No i co? Kuriozalne wyroki, drogowi bandyci na wolności, piraci i wariaci szaleją, kto ma pieniądze ten się wybroni, a kto nie, to biada mu...

Od lat o ruchu drogowym w Polsce decyduje grupa tych samych urzędasów, którzy siedzą na wygodnych stołkach i co miesiąc pobierają sowite wynagrodzenia. Z moich podatków i waszych też. Prawo o ruchu drogowym jest wciąż modyfikowane, zmieniane, poprawiane. Profesjonalizmu tu jednak nie widać, raczej radosną dyletancką twórczość i pozorne działania. Kłótnie o kontrole trzeźwości, o zatrzymywanie praw jazdy, niespójne przepisy, wciąż zmieniane zasady egzaminów. Najpierw montuje się fotoradary, potem je zdejmuje. OC coraz droższe, podobnie jak samochody...

Mądre państwo powinno wymagać od każdego obywatela dyscypliny, poszanowania prawa, a także surowo karać tych, którzy je naruszają. W interesie ogółu. Ale powinno także być dla obywatela opiekunem, chronić go, pomagać mu, także na drodze. Stwarzać możliwości rozwoju, zadowolenia, szczęścia, bezpiecznego podróżowania, szybkiego i wygodnego przemieszczania się. I tego też wam życzę, chociaż bardzo w to wątpię.

A ja będę wam nadal wytykał błędy, wasze słabości za kierownicą i nie tylko.  Po to, abyście mimo wszystko jeździli trochę bezpieczniej, byli dla siebie życzliwsi.

Wracajcie zatem szczęśliwie ze świątecznych podróży. Wesołych i Bezpiecznych Świąt!

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy