Niezgodne z konstytucją zatrzymywanie praw jazdy. Dziwny pomysł ministra

Co dalej z niezgodnymi z konstytucją przepisami o zatrzymywaniu prawa jazdy kierowcom na trzy miesiące za przekroczenie prędkości? Wiceminister sprawiedliwości chciałby dostosować przepisy do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego... nie zmieniając przepisów, ale wydając uprawnienia sędziów starostom. Starości protestują, wskazując, że nie mają narzędzi o weryfikowania materiału dostarczonego przez policję.

Trybunał orzekł, że nielegalne jest zatrzymywanie prawa jazdy na 3 miesiąca za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym
Trybunał orzekł, że nielegalne jest zatrzymywanie prawa jazdy na 3 miesiąca za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanymAdam STASKIEWICZ/East NewsEast News

Przypomnijmy, w połowie grudnia Trybunał Konstytucyjny orzekł, że niezgodne z konstytucją są przepisy dotyczące zatrzymywania przez starostów prawa jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h lub przewożenie niedozwolonej liczby osób na podstawie wyłącznie nieweryfikowalnej informacji policji. Wyrok już obowiązuje, został opublikowany 19 grudnia w Dzienniku Ustaw.

Zmiana przepisów... bez zmiany przepisów?

Mimo tego, prawa jazdy nadal są zatrzymywane, a Ministerstwo Sprawiedliwości ma dość oryginalny pomysł na rozwiązanie problemu.

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł powiedział, że aby dostosować przepisy do orzeczenia TK... nie będzie zmiany przepisów. Jego zdaniem to starostowie muszą dostosować się do zaleceń Trybunału przy wydawaniu decyzji. Innymi słowy - wejść w buty sędziów i ocenić np. czy policjant kierujący nieoznakowanym radiowozem wyposażonym w wideorejestrator, podczas pomiaru zdołał utrzymać stałą odległość od nagrywanego pojazdu, cały taki pomiar odbywa się bowiem "na oko" policjanta.

Nic dziwnego, że starości protestują przeciw pomysłowi ministerstwa. Związek Powiatów Polskich, uważa, że należy znowelizować przepisy.

Poproszony o odniesienie się do słów wiceministra Warchoła wiceprezes zarządu Związku Powiatów Polskich, starosta poznański Jan Grabkowski zaznaczył, że oczywistym jest, iż starostwie nie powinni oceniać materiału dowodowego, nie mając narzędzi do jego zweryfikowania.

Wiceminister Warchoł nie przeczytał wyroku TK?

"Wydaje mi się, że pan wiceminister nie zapoznał się z komentarzem do wyroku TK, dlatego odsyłam go do materiału źródłowego. W sposób jednoznaczny w komentarzu wskazane jest bowiem, że to ustawodawca musi określić adekwatnie tryb i środki prawne umożliwiające wszechstronne i rzetelne wyjaśnienie wszelkich okoliczności dotyczących podstaw ukarania" - powiedział Grabkowski.

Podkreślił, że występowanie przez starostów do instytucji takich jak policja, sąd, ITD o zajęcie stanowiska w przedmiotowych sprawach spowoduje m.in. wzrost otrzymywanej korespondencji i wydłużenie terminów. Ocenił, że w efekcie postępowanie będzie trwało dłużej, niż samo zatrzymanie prawa jazdy na trzy miesiące. "Tym samym efekt zapowiadanych zmian jest co najmniej wątpliwy" - zaznaczył.

"Dlatego jako Związek Powiatów Polskich interweniowaliśmy już w sprawie wyroku TK. Będzie to jeden z tematów styczniowego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego" - dodał starosta poznański.

Co zmienia wyrok Trybunału Konstytucyjnego? "Nie ma wytycznych"

Starosta brzeziński Renata Kobiera przyznała w rozmowie z PAP, że kierowany przez nią urząd w ciągu roku zajmuje się ok. 50 sprawami związanymi z zatrzymywaniem prawa jazdy. Jak wyjaśniła, do tej pory decyzje były wydawane na podstawie informacji policji, a po wyroku TK procedura stanie się bardziej skomplikowana i czasochłonna.

"Nie wiemy jeszcze do końca, jak będzie ona wyglądała teraz. Nie mamy wytycznych. Według mnie weryfikacja przewinienia powinna odbywać się na etapie jego popełnienia, czyli w momencie zatrzymania kierowcy przez policję. Jeśli nie zgadza się on z zarzucaną mu winą, sprawa powinna trafić do sądu i tam być rozstrzygana. Nie wiem, w jaki sposób to starosta ma rozstrzygać spory i przyznawać komuś rację" - tłumaczyła.

Również starosta suwalski Witold Kowalewski powiedział PAP, że przypadków zatrzymywania prawa jazdy nie ma dużo, ale po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego starostowie "będą mieli kłopot". Dodał, że oczekuje na styczniowe posiedzenie komisji wspólnej rządu i samorządu, na którym Związek Powiatów Polskich będzie wnioskował o zmianę przepisów.

"Będziemy mieli z tym kłopot. Nie wiem, jak będziemy prowadzili teraz te postępowania, w jaki sposób te strony będą wypowiadały się, czyli ten który utracił prawo jazdy i policja" - ocenił.

Pytany, co zrobią urzędnicy, kiedy taki przypadek się zdarzy, odpowiedział, że "będą robili, co do nich należy".

"Podstawa do zatrzymania prawa jazdy nadal istnieje"

Zastępca dyrektora wydziału komunikacji, dróg i transportu w starostwie powiatowym w Rzeszowie Witold Adamczak poinformował PAP, że po decyzji TK niewiele zmieniło się w pracy jego wydziału. Jak zwrócił uwagę, o tym, że prawo jazdy może być zatrzymane, mówią również przepisy w dwóch innych ustawach - w ustawie o ruchu drogowym i w ustawie o kierujących pojazdami.

"Dlatego, zarówno policja, jak i starosta, który otrzyma informacje od policjantów, nadal mogą zatrzymać prawo jazdy. Zarówno policja, jak i wydziały komunikacji mają takie kompetencje. Tutaj nic się nie zmieniło. Podstawa do zatrzymania prawa jazdy nadal istnieje" - mówił.

Adamczak wyjaśnił, że TK zakwestionował tylko jeden przepis dotyczący zatrzymywania prawa jazdy. "Natomiast możliwość zatrzymania prawa jazdy jest jeszcze uwzględniona w przynajmniej dwóch innych ustawach, i tamte przepisy nie zostały zakwestionowane, wciąż obowiązują" - wskazał.

Zatrzymywanie praw jazdy. Co zakwestionował Trybunał Konstytucyjny?

Za niekonstytucyjny TK uznał przepis wprowadzony nowelizacją Kodeksu karnego z marca 2015 r., który zobowiązuje starostę - po otrzymaniu informacji od policji - do zatrzymania prawa jazdy.

W uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca Piotr Pszczółkowski wskazał, że starosta nie dokonuje samodzielnie ustaleń faktycznych co do rzeczywistego przebiegu zdarzenia. "Jest związany treścią informacji organu kontroli ruchu drogowego. Treść informacji sporządzonej przez funkcjonariusza policji lub innej uprawnionej służby korzysta ze swoistego domniemania prawdziwości, które nie może być przez stronę podważone w toku postępowania administracyjnego w sprawie zatrzymania prawa jazdy" - mówił sędzia.

W związku z tym - według TK - zakwestionowany przepis nie wyklucza zatrzymania prawa jazdy w sytuacji, w której w rzeczywistości nie doszło do naruszenia przepisów Prawa o ruchu drogowym. "Strona nie ma zatem gwarancji rozstrzygnięcia jej sprawy administracyjnej zgodnie ze standardami sprawiedliwej i rzetelnej procedury" - argumentuje TK. Dodano przy tym, że aby procedura spełniała te warunki musi zapewniać wszechstronne i staranne zbadanie okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy oraz gwarantować wszystkim stronom prawo do wysłuchania.

Wniosek do TK w tej sprawie złożyła w kwietniu 2021 r. I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska.

***

Moto Flesz - odcinek 71. O finansowaniu Izery i nowych modelach NioMarek Wicher INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas