Odebranie prawa jazdy za prędkość. Czy mogę się odwołać?
Czasami wystarczy chwila nieuwagi, żeby przekroczyć w terenie zabudowanym prędkość i stracić prawo jazdy na kilka miesięcy. Sprawdzamy, czy kierowca w takiej sytuacji może nie przyjmować mandatu i zachować uprawnienia do momentu rozstrzygnięcia decyzji przez sąd.
Policjant ma uprawnienie pozwalające zatrzymać prawo jazdy za pokwitowaniem w przypadku przekroczenia dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h w obszarze zabudowanym. Pokwitowanie uprawnia do kierowania pojazdem w okresie 24 godzin od chwili zatrzymania dokumentów.
W takiej sytuacji policja przekazuje prawo jazdy do starosty, który na podstawie art. 102 ust. 1 pkt 4 Ustawy o kierujących pojazdami, wydaje decyzję administracyjną o zatrzymaniu prawa jazdy na okres 3 miesięcy, nadając jej rygor natychmiastowej wykonalności. Liczy się data zatrzymania prawa jazdy.
Jeśli osoba, wobec której wydano decyzję administracyjną o zatrzymaniu pojazdu kieruje samochodem, starosta wydaje kolejną decyzję o przedłużeniu tego okresu do 6 miesięcy. Za pierwszym razem osoba z zatrzymanym prawem jazdy jest traktowana jako osoba niemająca uprawnień do prowadzenia pojazdów i popełnia wykroczenie (art. 94 par. 1 k.w.). W takiej sytuacji kierowca podlega karze grzywny, a sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów.
W trakcie drugiego okresu przedłużonego o dodatkowe trzy miesiące ponowne kierowanie pojazdem będzie traktowane jako niestosowanie się decyzji właściwego organu o cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdami, a prowadząc pojazd popełnia przestępstwo (art. 180a k.k.). W tym przypadku kierujący podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2, a ponadto sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów.
Może się zdarzyć, że kierowca ma wątpliwość co do prawidłowości pomiaru prędkości i nie zamierza przyjmować mandatu, tylko chce skierować sprawę do sądu. W przypadku innych wykroczeń rozpatrywanych w trybie postępowania mandatowego lub w drodze sądowej, sprawa jest jasna - o winie decyduje sąd. Dopóki nie uzna kierowcy za winnego, kary nie ma.
Jednak w tym przypadku sąd nie będzie ustalać winy, prawo jazdy traci się od razu. Kierowca mandatu może nie przyjąć, a jeśli sąd uzna jego rację - również nie płacić grzywny. Jednak uprawnienia trzeba oddać natychmiast. Kierowca może złożyć odwołanie od zatrzymania prawa jazdy do samorządowego kolegium odwoławczego (SKO) w ciągu 14 dni, ale argumentacja polegająca na tym, że nie zgadzamy się z pomiarem wykonanym przez policjanta, nic nie wskóra. Jedynym sensem jest powoływanie się na niekonstytucyjność przepisu, na podstawie którego wydano decyzję.
W tej sprawie właśnie nastąpił przełom. Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepisy są niezgodne z konstytucją. Osoba, której zatrzymano prawo jazdy jest pozbawiona jakiejkolwiek możliwości kwestionowania prawidłowości pomiaru prędkości stwierdzonego przez organ kontroli ruchu drogowego.
Do tej pory sprawy trafiały dalej do sądu administracyjnego, który sprawdzał tylko legalność wydania decyzji. Na żadnym z etapów nie jest dokonywane prowadzenie samodzielnych ustaleń co do rzeczywistego przebiegu zdarzenia. Organy są związane treścią informacji organu kontroli ruchu drogowego.
Treść informacji funkcjonariusza policji korzysta ze swoistego domniemania prawdziwości, które nie może być przez stronę podważone w toku postępowania administracyjnego w sprawie zatrzymania prawa jazdy. W tym przypadku jedyną drogą jest wykazanie, że przepis, na podstawie którego wydano decyzję, jest niezgodny z innymi przepisami (np. z konstytucją). Tego typu postępowania są na tyle rozwlekłe, że szybciej miną trzy miesiące kary niż kierowca usłyszy rozstrzygnięcie w tej sprawie.
Obowiązujące przepisy powodują, że najpierw biegnie kara, z dopiero później tryb odwoławczy. Zatem odmowa przyjęcia mandatu niewiele zmieni w tej sprawie. Warto pamiętać, że ewentualne postępowanie odwoławcze nie oznacza również, że można wsiadać za kółko.
***