Nowy problem kierowców. Nawet 70 kradzieży dziennie
Elektromobilność i związana z nią infrastruktura wciąż się rozwija, ale wraz z jej rozbudową pojawił się niepokojący wątek kryminalny. Złodzieje coraz częściej wycinają kable z publicznych stacji ładowania, a skala problemu. Na przykład w Niemczech - choć nie tylko tam, bo plaga dotarła też do USA - w najgorszych dniach dochodzi do nawet 70 kradzieży dziennie.

Wartość miedzi w jednym kablu do szybkiego ładowania zależy od długości kabla i może sięgać nawet około 200 zł. Kilogram miedzi w polskich skupach kosztuje między 25 a 30 zł. To wystarczająca motywacja dla złodziei. Problem w tym, że koszt wymiany całego zestawu wraz z naprawą stacji może sięgać nawet kilku tysięcy złotych, poza tym pozostaje problem ponownej homologacji danej stacji/
Dlaczego kable ładujące są tak atrakcyjne dla złodziei?
Stacje szybkiego ładowania DC znajdują się przeważnie przy głównych trasach komunikacyjnych, na parkingach centrów handlowych lub stacjach benzynowych. Nocą miejsca te są często opustoszałe. Złodzieje potrzebują zaledwie kilku minut i odpowiednich narzędzi, by odciąć kabel zawierający kilka kilogramów czystej miedzi.
W przeciwieństwie do tradycyjnych dystrybutorów paliwa, gdzie węże są praktycznie bezwartościowe, kable do ładowania zawierają cenne metale. Nowoczesne przewody chłodzone cieczą, stosowane przy mocach powyżej 150 kW, mają grubsze żyły miedziane. Cena skupu miedzi oscyluje obecnie w granicach 25-30 złotych za kilogram, co przy wadze kabla wynoszącego 5-7 kg daje złodziejowi szybki zarobek.

Jak operatorzy walczą z procederem kradzieży?
Największe sieci ładowania w Niemczech wdrażają różne metody zabezpieczeń. Monitoring pojawia się coraz częściej przy stacjach zlokalizowanych w punktach, które nocami są opustoszałe. Niektórzy operatorzy instalują systemy alarmowe, które natychmiast powiadamiają centrum monitoringu o próbie uszkodzenia kabla. Reakcja musi być jednak błyskawiczna - doświadczony złodziej potrafi przeciąć kabel w mniej niż minutę.
Producenci stacji ładowania pracują nad rozwiązaniami technicznymi. Testowane są kable z mniejszą zawartością miedzi, zastępowane stopami aluminium lub innymi materiałami przewodzącymi. Problem polega na tym, że zmiana konstrukcji kabla wymaga przeprojektowania całego systemu chłodzenia i może wpłynąć na szybkość ładowania. Skutki dla kierowców i rozwoju elektromobilności
Operatorzy stacji ponoszą milionowe straty. Sama wymiana kabla to koszt rzędu 3-5 tysięcy złotych, ale dochodzą do tego straty z tytułu przestoju, koszty serwisu i procedur związanych z ponowną certyfikacją urządzenia. W skrajnych przypadkach czas oczekiwania na nowy kabel może wynosić nawet miesiąc ze względu na ograniczoną dostępność części zamiennych.
Co mogą zrobić użytkownicy pojazdów elektrycznych
Kierowcy powinni zgłaszać każdy przypadek uszkodzonej stacji bezpośrednio do operatora oraz na policję. Im więcej zgłoszeń, tym większa szansa na podjęcie skutecznych działań przez służby. Warto korzystać z aplikacji pokazujących status stacji w czasie rzeczywistym - większość, jak na przykład PlugShare, pozwala użytkownikom oznaczać niedziałające punkty ładowania.