Myślą, że jadą zgodnie z przepisami. Polscy kierowcy wpadają jak muchy

Podróżując po Austrii, wielu polskich kierowców nieświadomie łamie lokalne przepisy drogowe i w konsekwencji po powrocie do kraju, najczęściej po kilku tygodniach, otrzymuje mandaty. Jedną z pułapek, ale tylko dla jednej grupy kierowców, są ograniczenia prędkości IG-L wyświetlane zwykle na elektronicznych tablicach w pobliżu miast.

Podróżując po Austrii, wielu polskich kierowców nieświadomie łamie lokalne przepisy drogowe i w konsekwencji po powrocie do kraju, najczęściej po kilku tygodniach, otrzymuje mandaty.
Podróżując po Austrii, wielu polskich kierowców nieświadomie łamie lokalne przepisy drogowe i w konsekwencji po powrocie do kraju, najczęściej po kilku tygodniach, otrzymuje mandaty. INTERIA.PL

Co to jest IG-L?

IG-L to skrót od austriackiej ustawy o ochronie powietrza (Immissionsschutzgesetz-Luft). Na jej podstawie władze wprowadzają specjalne ograniczenia prędkości na drogach w celu zmniejszenia emisji spalin i hałasu. Podczas gdy standardowe ograniczenie na austriackich autostradach wynosi 130 km/h, na odcinkach oznaczonych jako IG-L limit ten zostaje najczęściej obniżony do 100 km/h.

Ograniczenia IG-L - gdzie je znajdziemy?

Najprostsza odpowiedź? Praktycznie w całej Austrii. Łączna długość odcinków objętych ograniczeniami IG-L przekracza 400 kilometrów. Obejmują one rejony Tyrolu, Salzburga, Styrii, Górnej Austrii i Karyntii. System działa dynamicznie - specjalne czujniki monitorują poziom zanieczyszczeń, a gdy przekraczają one dopuszczalne normy, na elektronicznych tablicach pojawia się informacja o obniżonym limicie prędkości wraz z oznaczeniem IG-L.

Na niektórych trasach, jak na przykład autostrady A12 i A13 w Tyrolu, wprowadzono stałe ograniczenie do 100 km/h, rezygnując z wcześniejszych ograniczeń czasowych.

Za przekroczenie ograniczenia prędkości w strefie IG-L grozi mandat od 30 do 90 euro. W przypadku poważniejszych wykroczeń, gdy prędkość zostaje przekroczona o ponad 50 km/h, kara może wzrosnąć nawet do 2180 euro. System egzekwowania przepisów w Austrii działa sprawnie - kierowca, którego przekroczenie prędkości zarejestruje fotoradar, po kilku tygodniach może spodziewać się listu z dowodem wykroczenia. Poza stacjonarnymi fotoradarami na austriackich autostradach funkcjonują kamery odcinkowego pomiaru prędkości, oraz służbę pełnią nieoznakowane patrole policji. W przypadku tych drugich mandat należy opłacić na miejscu.

Ograniczenie prędkości I-GL - są wyjątki

Warto zaznaczyć, że przepisy IG-L przewidują wyjątek dla samochodów elektrycznych i tych na wodór. Kierowcy takich pojazdów mogą poruszać się z prędkością 130 km/h, nawet gdy na danym odcinku obowiązuje ograniczenie do 100 km/h. Problem pojawia się jednak w przypadku pojazdów zarejestrowanych poza Austrią. System rozpoznaje bowiem tylko pojazdy elektryczne na austriackich tablicach rejestracyjnych.

Przypadek polskiego właściciela Tesli, który dwukrotnie otrzymał mandat mimo posiadania samochodu elektrycznego, pokazuje wady austriackiego systemu. Właściciele elektryków z polskimi tablicami rejestracyjnymi traktowani są jak kierujący pojazdami spalinowymi i otrzymują mandaty mimo faktycznego uprawnienia do jazdy z wyższą prędkością.

W przypadku otrzymania niesłusznego mandatu, będąc właścicielem pojazdu elektrycznego, należy wysłać na adres e-mail policji (podany w wezwaniu) skan dowodu rejestracyjnego z informacją, że samochód wyposażono w napęd elektryczny. Zaleca się również, aby dokumenty zostały przetłumaczone na język niemiecki, choć nie jest to bezwzględnie wymagane.

Istotne są również terminy - standardowo kierowca ma dwa tygodnie na odwołanie, po tym czasie mandat wzrasta. Jednak nawet, gdy go przekroczymy, nadal możemy uniknąć mandatu, co udowadnia przykład kilku kierowców z Polski - najważniejsze, by dostarczyć austriackim organom dowody na to, że poruszaliśmy się autem bezemisyjnym. Uwaga, ograniczenie IG-L dotyczy także samochodów z napędem hybrydowym plug-in.

Mercedes CLA nowej generacjiSzczepan MroczekINTERIA.PL