Coś złego dzieje się w WORDach. To cicha wojna podjazdowa?
Osoby, które chciały dziś przystąpić do egzaminu na prawo jazdy, czekała niemiła niespodzianka. W niektórych Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego kandydaci na kierowców byli dziś odsyłani z kwitkiem. To efekt "cichej" akcji protestacyjnej mającej na celu zwrócenie uwagi na problemy WORDów. Ale czy tylko te natury finansowej?
Z naszych informacji wynika, że problemy z egzaminami na prawo jazdy występują dziś w:
- Białymstoku
- Krośnie,
- Rzeszowie,
- Trójmieście.
"Szanowni państwo, informujemy, że w dniu dzisiejszym większość egzaminatorów PORD w Gdańsku zgłosiła nieobecność w pracy. W związku z tym nie jesteśmy w stanie przeprowadzić wszystkich zaplanowanych egzaminów. Zgodnie z planem odbywać się będą wszystkie egzaminy teoretyczne oraz do godz. 10:30 włącznie praktyczne w zakresie kat. C i T. O dalszych działaniach będziemy informować na bieżąco. Uiszczona opłata nie przepada, będzie można w jej ramach ustalić kolejny termin. Za utrudnienia przepraszamy" - czytamy w oficjalnym komunikacie Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
Chociaż wygląda to na skoordynowaną akcję egzaminatorów, nie stoją za nią organizacje związkowe. "NSZZ Solidarność 80 nie jest organizatorem tej akcji" - tłumaczy w rozmowie z Interią Radosław Banaszkiewicz z Organizacji Międzyzakładowej nr 60 NSZZ Solidarność - 80 w WORD.
Od dłuższego czasu toczy się w Polsce dyskusja dotycząca sytuacji Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego. WORDy mierzą się właśnie z finansowymi następstwami pandemii koronawirusa, w czasie której liczba przeprowadzanych egzaminów drastycznie spadła. Do tego doszła też konieczność zwiększenia wydatków na środki ochronne, które nie były ujęte we wcześniejszych planach.
Na sytuację WORDów rzutuje również demografia - liczba osób ubiegających się o uprawnienia do prowadzenia maleje systematycznie od wielu lat. W opinii dyrektorów ośrodków sytuację poprawiłaby podwyżka opłat za egzaminy na prawo jazdy. Stawki ostatni raz uległy zmianie 9 lat temu. W jeszcze gorszej sytuacji znajdują się egzaminatorzy. W ich przypadku stawki wynagrodzeń zmieniono po raz ostatni w roku 2007.
Już w kwietniu Związek Województw RP wyszedł z propozycją podniesienia opłat za egzaminy państwowe. Zgodnie z propozycją cena egzaminu praktycznego na najpopularniejszą kategorię - B - miałaby zostać podniesiona do 200 zł. Obecnie kandydaci na kierowców samochodów osobowych płacą za egzamin praktyczny 140 zł. Postulatom osób związanych z egzaminami na prawo jazdy z niechęcią przygląda się Ministerstwo Infrastruktury. Podobnie jak ma to np. miejsce w przypadku obowiązkowych badań technicznych pojazdów, resort nie spieszy się z podjęciem decyzji, która mogłaby rzutować na wizerunek sprawujących władzę.
Trzeba również zdawać sobie sprawę z napiętej sytuacji w samych WORDach. W wielu z nich trwa cicha "wojna" między egzaminatorami a dyrekcją, która - nader często - trafia do ośrodków z "nadania partyjnego". W efekcie - w prywatnych rozmowach - egzaminatorzy często skarżą się na absurdalne decyzje przełożonych i trwonienie państwowych pieniędzy. Te potrafią być wydawane m.in. na finansowanie lokalnych klubów sportowych, szeroko pojęte (i niezwykle drogie) kampanie na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego czy usługi firm od public relations.
W środowisku egzaminatorów aż huczy od informacji o "kolesiostwie" czy szukaniu haków na tych, którzy wstępują w szeregi związków zawodowych. W ostatnim czasie dochodziło np. do unieważniania - na wniosek dyrekcji - egzaminów zakończonych wynikami pozytywnymi, co w opinii egzaminatorów miało być formą ich "dyscyplinowania". W efekcie może to skutkować jeszcze restrykcyjniejszym podchodzeniem egzaminatorów do wszelkich drobnych wpadek egzaminowanych kandydatów na kierowców.
W prywatnych rozmowach z egzaminatorami często usłyszeć też można, że kiepska kondycja finansowa WORDów bywa wprost proporcjonalna do jakości kadry zarządzającej, a sami egzaminatorzy mogliby zarabiać więcej, nawet bez podnoszenia opłat za egzaminy. Duża ich część, właśnie za sprawą decyzji przełożonych, zarabia bowiem daleko poniżej górnej granicy wynikającej ze stawek uchwalonych w 2007 roku.
***