Potrącenie rowerzysty przez tramwaj. Takich zdarzeń jest za dużo!

Krakowski zarząd dróg opublikował pochodzące z miejskiego monitoringu nagranie, przedstawiające potrącenie rowerzysty przez tramwaj.

Ideą była przestroga dla pieszych i rowerzystów, którą można zamknąć w stwierdzeniu "tramwaj nie zatrzymuje się miejscu". Idea ta jest oczywiście słuszna, ale jednocześnie niepełna. Zupełnie pominięto bowiem fakt, że żaden pojazd nie zatrzymuje się w miejscu - w tym również autobus czy samochód osobowy.

Z tym faktem wiąże się zresztą ciekawe zagadnienie. Bo o ile dziś kierowcy coraz częściej się zatrzymują i przepuszczają pieszych, którzy jeszcze znajdują się na chodniku, to już tramwaje tego praktycznie nie robią.

Przy zapowiadanej zmianie przepisów doprowadzi to do szeregu niebezpiecznych sytuacji. We wspomnianym już Krakowie, ale i innych dużych miastach, nie brakuje miejsc, w których tory biegną pasem zieleni między jezdniami. Jak widać na filmie, w takich miejscach nie maluje się pasów dla pieszych, jednocześnie jednak chodnik przecina tory. Czy to oznacza, że pieszy będzie miał pierwszeństwo na drodze, a na torach nie? Wówczas takich sytuacji jak wideo będzie znacznie więcej - bo pieszych przyzwyczaimy do permanentnego pierwszeństwa.

Reklama

A jeśli pieszym przyznamy pierwszeństwo przed tramwajem, to zmieni to niewiele, bo jak słusznie zauważono wyżej, "tramwaj nie zatrzymuje się w miejscu".

Tu zresztą pojawia się kolejny problem. W obłędzie nadawania pierwszeństwa tramwajom, gdzie tylko się da (tramwajom automatycznie włącza się zielone światło, blokując całe skrzyżowanie, w powstałych korkach stają też autobusy) pominięto kwestię pieszych. W efekcie często przechodzą oni na zielonym przez przejście na jezdni, a następnie zmuszeni są do zatrzymania na wąskim chodniku, bo tramwaj właśnie włączył sobie zielone.

W takiej właśnie sytuacji znalazł się rowerzysta na powyższym nagraniu. Co prawda, popełnił on wykroczenie, przejeżdżając przez pasy na rowerze (czego nie wolno mu robić), ale zrobił to na zielonym świetle. Następnie zatrzymał się na czerwonym, włączonym przez tramwaj. Przepuścił pierwszy, a następnie ruszył, wciąż na czerwonym, nie zwracając uwagi na kolejny tramwaj... Rowerzysta trafił do szpitala, na szczęście w stanie niezagrażającym życiu.

W świetle prawa winny wypadku jest oczywiście rowerzysta. Sama organizacja ruchu, w której samochody mają światło czerwone, zaś jadący w tym samym kierunku tramwaj ma światło zielone, jest nieintuicyjna, nienaturalna i niebezpieczna, generująca też korki. Zwróćmy uwagę, że stoi całe skrzyżowanie, również te samochody, które jadą równolegle do tramwajów, nie przecinając toru ich jazdy!

Efekty? W listopadzie 2018 roku w ciągu tylko jednego dnia w Krakowie doszło do trzech potrąceń pieszych przez tramwaje, z czego jeden wypadek był śmiertelny. Takie czarne serie nie są częste, ale do potrąceń pieszych przez tramwaje dochodzi systematycznie, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, gdy szybko zapada zmrok i jest zimno, więc piesi chodzą np. w ograniczających pole widzenia kapturach, czapkach czy szalikach. W listopadzie tego roku w Krakowie były dwa takie wypadki. A nie dalej w środę w Katowicach pod kołami tramwaju zginęła 19-letnia dziewczyna.

Jednym słowem - organizacja ruchu w mieście, to nie jest prosta sprawa. Nie wystarczy utrudnić życie kierowcom i automatycznie włączać zielone światło tramwajom, by głosić, że miasto jest przyjazne mieszkańcom...

Mirosław Domagała


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy