Pojechał na rondzie prosto. Ucierpiały dwa bałwanki i portfel kierowcy
Wysokim mandatem i punktami karnymi został ukarany młody kierowca Audi, który na rondzie pojechał prosto w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jego wyczyn nagrały kamery monitoringu.
Do zdarzenia doszło w Sulechowie 6 stycznia. Kamery monitoringu zarejestrowały jak kierowca Audi nie wyhamował przed jednym z rond, w efekcie przejechał po wyspie centralnej, domolując ustawione na niej świąteczne dekoracje - gwiazdy i bałwanki.
Na podstawie nagrania funkcjonariusze straży miejskiej złożyli na policję zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia przez kierującego Audi. Policjanci zadziałali szybko. Na podstawie przekazanych nagrań ustalili numer rejestracyjny pojazdu i dotarli do kierującego, którym okazał się 18-letni mieszkaniec Sulechowa.
W związku niedostosowaniem prędkości do warunków ruchu oraz spowodowaniem zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym (na nagraniu policjanci dopatrzyli się w oddali pieszego), kierowca został ukarany mandatem w wysokości 1200 złotych, a ponadto na jego konto trafiło dodatkowo 10 punktów karnych.
Jazda 18-latka była na tyle brawurowa (jeszcze zanim przejechał przez rondo najechał na wysepkę rozdzielającą kierunki ruchu), że można mieć wątpliwości, czy młody kierowca nie był pod wpływem alkoholu, jednak policjanci po czasie nie mieli możliwości ustalenia stanu jego trzeźwości.
Jazda "na wprost" przez rondo czasem się zdarza i nie zawsze za sprawą alkoholu. Najgłośniej było o przypadku z Rąbienia koło Łodzi. W kwietniu 2020 roku pijany kierowca z dużą szybkością, bez hamowania, najechał na wyspę, przez co jego samochód został wyrzucony wysoko w powietrze i spadł dopiero kilkanaście metrów za rondem. Sprawa stała się głośna, bo niezwykły lot uchwyciły kamery monirotingu.
Auto nadawało się tylko na złom, jego kierowca miał 1,4 promila alkoholu w organizmie, a przy lądowaniu został ranny. Sąd skazał go na rok więzieni w zwieszeniu, a także zabrał mu prawo jazdy na 5 lat.
Z kolei w sierpniu 2021 roku inny pijany kierowca (niemal 2 promile) przeleciał Golfem przez rondo Sybiraków w Łodzi. Jechał z pasażerką, nikomu nic się nie stało, samochód również został kompletnie zniszczony.
Skok przez rondo wykonał również kierowca w Nowej Soli. Był trzeźwy, ale za to jechał autem bez przeglądu i, jak tłumaczył, przestały mu działać hamulce.
Kolejny rozdział powieści o rondach został napisany został przez 29-letniego mieszkańca Rzeszowa, który jadąc remontowanym odcinkiem drogi krajowej nr 94 w Łańcucie, nie zauważył informacji o ruchu okrężnym.
Jadący z dużą prędkością Volkswagen Passat uderzył w nasyp budowanego ronda i - klasycznie - przeleciał górą na drugą stronę, zatrzymując się dopiero kilkadziesiąt metrów za skrzyżowaniem. To wyczyn tym większy, że w samochodzie znajdowało się aż pięć osób, a wszyscy wiemy, że im większa masa, tym trudniej o dobrą odległość. Niestety, dwoje pasażerów nie trzymało się wystarczająco mocno i odniosło obrażenia.
29-latek kierujący volkswagenem był trzeźwy. Mężczyzna twierdził, że nie zauważył ronda, ani mijanych wcześniej znaków informujących o ruchu okrężnym. Prawo jazdy miał od dwóch miesięcy, a skakanie nad rondem zakończyło się jego utratą.