Kolejny skok nad rondem. Na trzeźwo i z pasażerami!
To już jakaś plaga. Kolejny kierowca postanowił pojechać przez rondo w sensie dosłownym. A raczej przelecieć.
Wszystko zaczęło się od słynnego "lotnika z Rąbienia", który zyskał sławę dzięki naprawdę dużej prędkości z jaką wjechał na rondo oraz kamerze monitoringu, która uchwyciła jego spektakularny, daleki i wysoki lot. Samochód zatrzymał się 64 metry od punktu startu tylko dlatego, że trafił w murowane garaże. Auto zostało rozbite, a kierowca ranny, z wraku uwalniali go strażacy.Oprócz sławy "lotnik" poniósł też konsekwencje swojego wyczynu, okazało się bowiem, że latał po pijanemu - miał 1,4 promila. W efekcie został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, przez pięć lat nie usiądzie również za kierownicą.
Mimo tego, bohater z Rąbienia szybko znalazł naśladowców. W nowej Soli kierowca był trzeźwy, ale za to jechał autem bez przeglądu i, jak tłumaczył, przestały mu działać hamulce. Natomiast kierowca, którzy przeskoczył przez rondo Sybiraków Łodzi był już pijany - miał w organizmie 2 promile.
Serial trwa, a kolejny rozdział napisany został przez 29-letniego mieszkańca Rzeszowa, który jadąc remontowanym odcinkiem drogi krajowej nr 94 w Łańcucie, nie zauważył informacji o ruchu okrężnym. Jadący z dużą prędkością Volkswagen Passat uderzył w nasyp budowanego ronda i - klasycznie - przeleciał górą na drugą stronę, zatrzymując się dopiero kilkadziesiąt metrów za skrzyżowaniem. To wyczyn tym większy, że w samochodzie znajdowało się aż pięć osób, a wszyscy wiemy, że im większa masa, tym trudniej o dobrą odległość. Niestety, dwoje pasażerów nie trzymało się wystarczająco mocno i odniosło obrażenia.
29-latek kierujący volkswagenem był trzeźwy. Mężczyzna twierdził, że nie zauważył ronda, ani mijanych wcześniej znaków informujących o ruchu okrężnym.
Policjanci zatrzymali prawo jazdy świeżo upieczonemu kierowcy. Mieszkaniec Rzeszowa posiadał je od dwóch miesięcy.
Lot na rondem...
Źródło zdjęć: Ochotnicza Straż Pożarna Rąbień