Umiesz myśleć? To nie wyprzedzaj na skrzyżowaniach

Niedawno pisałem o wyprzedzaniu na przejściach dla pieszych i bezpośrednio przed nimi, starając się wytłumaczyć, dlaczego jest to tak bardzo niebezpieczne. Dziś o wyprzedzaniu na skrzyżowaniach. Ten manewr bardzo często kończy się poważną kolizją, a bywa, że groźnym wypadkiem. Niestety, znowu uwidacznia się brak wyobraźni i brak wiedzy kierowców.

Jedni nie wiedzą, dlaczego nie wolno wyprzedzać na skrzyżowaniach, chociaż jest to tak oczywiste, jak wschód i zachód słońca. Inni nie wiedzą, że wyprzedzają, bo nie znają dokładnie definicji tego manewru. Pozostali wyprzedzają na skrzyżowaniach, bo uważają, że przepisy są tylko dla jakichś naiwniaków, grzecznych panienek albo dziadków, a oni są mistrzami, którzy poradzą sobie w każdej sytuacji. Niezależnie od źródła głupoty, tacy kierowcy stwarzają bardzo niebezpieczne sytuacje, narażając niestety nie tylko siebie, ale także innych.

Co mówią przepisy

Reklama

Art. 24 ust. 7 pkt. 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi: "Zabrania się wyprzedzania pojazdu silnikowego jadącego po jezdni (...) na skrzyżowaniu, z wyjątkiem skrzyżowania o ruchu okrężnym lub na którym ruch jest kierowany."

Z kolei w ust. 9 tegoż artykułu zawarty jest zapis: "Dopuszcza się wyprzedzanie w miejscu, o którym mowa w ust. 7 pkt. 3 (czyli na skrzyżowaniu - przypis autora) pojazdu sygnalizującego zamiar skręcenia, pod warunkiem że kierujący nie wjeżdża na część jezdni przeznaczoną do ruchu w kierunku przeciwnym."

I jeszcze jeden przepis, zawarty w ust. 5 tego samego artykułu: "Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar skręcenia w lewo, może odbywać się tylko z jego prawej strony."

Istnieje też ogólny przepis dotyczący wyprzedzania, zawarty w art. 24 ust. pkt. 1: "Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy (...) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu."

Myślę, że akurat te przepisy nie są aż tak bardzo skomplikowane, a mimo to zakaz wyprzedzania na skrzyżowaniach jest nagminnie lekceważony przez kierowców inteligentnych inaczej.

Brak widoczności i brak wyobraźni

Podejmując niedozwolone wyprzedzanie na skrzyżowaniu, a właściwie tuż przed nim, kierowca nie ma z natury rzeczy wystarczającej widoczności, nie widzi drogi poprzecznej. Zasłaniają mu widok inne pojazdy, a często także obiekty znajdujące się w pobliżu skrzyżowania (budynki, drzewa itp.). Rozpoczęcie wyprzedzania w takiej sytuacji przypomina zatem wykonanie tego manewru w gęstej mgle i na zasadzie loterii: uda się albo się nie uda. Świadczy też oczywiście o daleko posuniętym niedostatku wyobraźni u kierującego albo o jego zaawansowanej głupocie. A skutki mogą być bardzo groźne.

Skrzyżowanie w kształcie litery T. Ciężarówka jadąca drogą z pierwszeństwem sygnalizuje zamiar skręcenia w prawo. Nadjeżdżający drogą podporządkowaną granatowy samochód będzie natomiast skręcał w lewo. Jego kierowca ocenia, że inne pojazdy nie nadjeżdżają i postanawia kontynuować jazdę.

W tym samym czasie kierujący czerwonym autem "szybki i wściekły mistrzu" postanawia wyprzedzić jadącą przed nim powoli ciężarówkę. Jego umysł nie ogarnia już tego, że manewr wyprzedzania rozpocznie się tuż przed skrzyżowaniem i będzie kontynuowany na skrzyżowaniu. Nasz bohater dodaje gazu i wyskakuje żwawo swoją osobówką na lewą połowę jezdni. Teraz gaz do deski! A tu nagle... co to? Tuż przed maską czerwonego samochodu pojawia się granatowe auto skręcające na skrzyżowaniu w lewo. Rozpaczliwe hamowanie i dzwon.

Poniższy filmik pokazuje właśnie, jak to się odbywa w praktyce:

Kierowca Audi A6 Allroad tak się spieszy, że rozpoczyna wyprzedzanie tuż przed skrzyżowaniem. W dodatku ciągnie on przyczepkę z quadem, a więc auto ma znacznie gorsze przyspieszenie. Ale co to dla cwaniaczka? Może się uda. Kto by tam wlókł się z przepisową prędkością, kiedy ma się mocny silnik pod maską?

Tutaj następny kierowca, który chyba w chipsach pozostawił zdolność myślenia:

Co tam podwójna ciągła, kiedy ma się Mercedesa! Zresztą w dalszej części filmu widać, co dała mu taka brawurowa jazda. Kolejne skrzyżowanie i stoi. Warto było pędzić bez używania mózgu, narażać siebie i innych? Kierowca zdolny do podejmowania takiego ryzyka wykazuje brak rozsądku, opanowania, dojrzałości. Oto dlaczego każdy ubiegający się o prawo jazdy powinien przechodzić testy psychologiczne.

Tego typu zdarzenia mogą mieć także nieco inny przebieg. Taki, jak choćby na poniższym rysunku.

Kierowca czerwonej osobówki rozpoczyna tuż przed skrzyżowaniem wyprzedzanie srebrnego busa. W tym samym czasie do skrzyżowania drogą podporządkowaną zbliża się żółte auto. Jego kierowca zamierza skręcić na tym skrzyżowaniu w prawo. Zbliżając się do drogi z pierwszeństwem, spogląda więc w swoją lewą stronę, nie widzi nadjeżdżających z tej strony pojazdów i wjeżdża na skrzyżowanie. W tym samym momencie w jego samochód wali z ogromną siłą czerwona osobówka, kierowana przez osobnika, który zapewne prawo jazdy wygrał w audiotele.

A jak tego typu manewry wyglądają na drodze. Ano na przykład tak:

W dodatku auto jadące z przodu sygnalizowało wyraźnie zamiar skręcenia w lewo. No, ale ten "mistrzu" wyratował się z opresji, mimo że prowadzony przez niego rzęch nie miał czynnego ABS-u. Chwila wolniejszej jazdy. I zapewne tekst wypowiedziany głośno albo w myśli: "O, ja.... centymetrów brakowało! Ale jestem dobry, co nie? Ha ha ha!". No i po chwili znowu rura! Znak ostrzega przed kolejnym skrzyżowaniem, znowu będzie można na nim kogoś wyprzedzić i popisać się swoimi znakomitymi "umiejętnościami". Szkoda tylko, że wyobraźni nie staje...

Kolejne nagranie i ten sam mechanizm. Autor nagrania zbliża do skrzyżowania z drogą z pierwszeństwem, zamierza skręcić w prawo. Na szczęście zauważa, że jadący prawidłowo autobus jest wyprzedzany przez jakąś pozbawioną rozumu niewiastę, kierującą Mini Countrymanem, która wyprzedza na skrzyżowaniu, pędzi ze znaczną prędkością nie bacząc nawet na podwójną linię ciągłą:

Znajdzie się kiedyś, proszę pani, ktoś mniej roztropny, niż autor tego filmu i wysunie się trochę dalej. Jeśli będzie kierował koparką albo jakimś Kamazem, to cudowne białe autko zostanie rozprute jak papierowy worek, a pani szczątki będą zbierać na przestrzeni kilkudziesięciu metrów. Chyba więc jednak lepiej włączyć myślenie na drodze.

I kolejny bardzo podobny przykład:

Kierowca Seata Cordoby wyprzedza koparkę w obrębie skrzyżowania. Nie przewiduje, że jakiś pojazd może wyjechać z drogi poprzecznej? Ależ skąd! To już zbyt skomplikowane. A poza tym, to ciągłej linii nie było, więc skąd miał, biedaczysko, wiedzieć?

Lewy kierunkowskaz to zakaz wyprzedzania

Na skrzyżowaniach dochodzi do wypadków podczas wyprzedzania najczęściej wtedy, kiedy to lekkomyślny kierowca wykonuje ten manewr i nie zauważa, że pojazd przed nim zamierza skręcić w lewo. Pokazuje to kolejny rysunek:

Kierowca czerwonej osobówki dziarsko podejmuje wyprzedzanie wlokących się przed nim i w dodatku hamujących pojazdów. Bus zasłania mu nieco widoczność, nie dostrzega zatem, że znajdujący się przed tym pojazdem żółty samochód sygnalizuje zamiar skręcenia w lewo. No więc rura, gaz do podłogi i śmiało do przodu. Nagle żółte auto skręca i jest już za późno na hamowanie. A potem sprawca wypadku jeszcze ma pretensje: on zajechał mi drogę!

Zapamiętajcie więc sobie następującą zasadę (to nie tylko mój pogląd, ale także Sądu Najwyższego): "Kierujący pojazdem skręcając w lewo na skrzyżowaniu nie ma obowiązku przewidywania - na zasadzie art. 4 p.r.d. (zasada ograniczonego zaufania - przypis autora) - że w tym czasie inny kierujący pojazdem nie zastosuje się do ustawowych wymogów bezpieczeństwa i podejmie manewr wyprzedzania." (Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 1 grudnia 2005 r. III KK 151/05 oraz W. Kotowski, Prawo o ruchu drogowym. Komentarz, wyd. 3, Warszawa 2011, s. 418.)

Nie ma tu więc mowy o żadnych zajechaniu drogi przez skręcający żółty pojazd, ale o ryzykanckim i niedozwolonym wyprzedzaniu, które podjął kierowca czerwonej osobówki. Pretensje może mieć więc wyłącznie do siebie. Tę zasadę warto zapamiętać także poza skrzyżowaniami - jeśli pojazd przed tobą sygnalizuje zamiar skręcenia w lewo, to nie wolno ci go wyprzedzać!

Na poniższym rysunku mamy taką właśnie sytuację:

Auta hamują, pierwsze z nich sygnalizuje, że będzie skręcać w lewo. W tym samym czasie niecierpliwy kierowca czerwonej osobówki podejmuje wyprzedzanie. Wprawdzie nie jest to skrzyżowanie, bo żółte auto skręca na drogę stanowiącą dojazdu do obiektu przydrożnego, ale mimo to włączony lewy kierunkowskaz w żółtym samochodzie powinien być sygnałem alarmowym i skłonić kierowcę czerwonego auta do zaniechania wyprzedzania. Jeśli będzie je kontynuował, nieuchronnie dojdzie do kolizji.

A tutaj taka sytuacja w praktyce. Kierowca miał szczególne "szczęście", bo uderzył w policyjny radiowóz:

Oczywiście pod tym filmikiem wypowiadają się różni domorośli "znawcy" twierdząc, że to wina wyłącznie kierowcy radiowozu. To prawda, policjant powinien był przed wykonaniem skręcenia w lewo spojrzeć w lusterko i upewnić się, czy nie jest wyprzedzany. Tak nakazuje dobra praktyka i doświadczenie.

Nie oznacza to jednak wcale, że ten, który wyprzedzał, był bez winy. Radiowóz sygnalizował zamiar skręcenia w lewo.  Poza tym pojazdy wyprzedzane hamowały, co powinno skłonić wyprzedzającego kierowcę do zastanowienia się, dlaczego. Co więcej, przepisy nie nakładają na kierującego pojazdem skręcającym wyraźnego obowiązku upewnienia się, czy nie jest on wyprzedzany.

Art. 22 ust. 1 ustawy stanowi tylko: "Kierujący pojazdem może zmienić kierunek jazdy lub zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności". Z kolei  ust. 5.  zawiera wymóg: "Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru."

Jest wprawdzie w tych przepisach mowa o szczególnej ostrożności, ale nie ma żadnej konkretnej wzmianki o tym, by upewnić się, czy pojazd skręcający nie jest wyprzedzany.

Za to kierujący pojazdem wyprzedzającym jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy (art. 24 ust. 1 ustawy):

"1) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;

2) kierujący, jadący za nim, nie rozpoczął wyprzedzania;

3) kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu."

Ja nie twierdzę, że te przepisy są doskonałe, ale w przypadku spowodowania podczas wyprzedzania kolizji ze skręcającym pojazdem większa część winy spadnie właśnie na barki kierującego pojazdem wyprzedzającym.

Oczywiście w praktyce może zdarzyć się, że kierowca skręcającego auta włączy kierunkowskaz w ostatniej chwili (jak to często robią zmotoryzowani) i od razu rozpocznie skręcanie. Wówczas wyprzedzający będzie z pewnością zaskoczony takim manewrem i może nie zdążyć zareagować. To jest zupełnie inna sytuacja.

Jeśli jednak kierujący skręcającym pojazdem sygnalizuje prawidłowo i odpowiednio wcześnie ZAMIAR wykonania takiego manewru, to nic nie usprawiedliwia kontynuowania wyprzedzania takiego auta. Jest to karygodna lekkomyślność i beztroska.

Obejrzyjcie to zdarzenie:

Kierujący Toyotą Yaris wyraźnie i zawczasu sygnalizuje zamiar skręcenia w lewo. Mimo to kierowca Renault Megane wyprzedza. Na szczęście orientuje się w porę, dostrzega niebezpieczeństwo, zwalnia, następnie próbuje zajechać drogę ciężarówce, a potem przeprasza światłami awaryjnymi. Zmusza jednak kierowcę skręcającego pojazdu do rezygnacji ze swego zamiaru.

Czy nie warto było pomyśleć trochę wcześniej?

Dlatego właśnie w obrębie stacji benzynowych z reguły umieszczane są zakazy wyprzedzania, notabene też często lekceważone przez kierowców:

Na jezdni wielopasowej też obowiązuje zakaz wyprzedzania

Zakaz wyprzedzania na skrzyżowaniach dotyczy także skrzyżowań dróg dwujezdniowych o jezdniach wielopasowych.

Duże skrzyżowanie. Lewym pasem jadą samochody. Widząc to, na prawy pas "przeskakuje" młody gniewny kierowca czerwonej osobówki, który oczywiście bardzo się spieszy i nie będzie jechał w tak wolno, jak tamci kierowcy. Na jego pasie nie ma przed nim żadnego pojazdu, droga z pierwszeństwem, a więc gaz do deski, ile fabryka dała.

Wpada na skrzyżowanie i nagle tuż przed maską auta pojawia się granatowa osobówka, która skręcała w lewo. Huk, trzask, sypie się szkło, a nasz bohater uderza kolanami w przegrodę czołową. "To wina tego, co skręcał!" - powiecie od razu. Tak, ale nie tylko jego. Kierowca czerwonego samochodu wyprzedzał na skrzyżowaniu, a w takiej sytuacji było to zabronione.

Zresztą nawet na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną, gdzie taki manewr jest formalnie dozwolony, wjeżdżanie z dużą prędkością na skrzyżowanie w sytuacji, gdy widoczność jest ograniczona, świadczy o braku intuicji i umiejętności przewidywania kierującego. Wiadomo wszak, że kierowcy pojazdów skręcających w lewo na takim skrzyżowaniu też mają ograniczoną widoczność. Wystarczy drobny błąd, wystarczy, że nie dostrzegą w porę pędzącego na złamanie karku pirata drogowego i nieszczęście gotowe. Nastąpi potężny dzwon.  

Popatrzcie na ten filmik:

Ten 23-letni kierowca pędził przez skrzyżowanie z prędkością 138 km/h. Czy można się dziwić, że kierujący skręcającym w lewo pojazdem nie zdążył zareagować? Przyjrzyjcie się uważnie: kierujący Audi  pędzący z autostradową prędkością rozpoczął hamowanie dopiero po zderzeniu. A więc nawet nie zdążył zareagować na pojawienie się przeszkody. Tak to jest, gdy ktoś przecenia swoje umiejętności.

Notabene ten pozbawiony zapewne rozumu 23-letni osobnik nawet nie zatrzymał się po zderzeniu. Został jednak odnaleziony przez policję w Elblągu, której gratuluję skuteczności. Stanął przed sądem, został ukarany grzywną w wysokości 3 tysięcy złotych oraz 3-letnim zakazem prowadzenia pojazdów, a także pokrył koszty postępowania w wysokości 1500 złotych. I dobrze, takich szybkich i wściekłych należy po prostu eliminować.

Czy myślisz za kierownicą?

Dobrzy, doświadczeni kierowcy unikają setek i tysięcy groźnych sytuacji, bo potrafią przewidywać i myśleć, także za innych. Jeśli jednak komuś ta sztuka myślenia sprawia sporo problemów, podaję gotowe rady:

- Nigdy nie podejmuj wyprzedzania tuż przed skrzyżowaniem, bo będziesz musiał ten manewr realizować także na skrzyżowaniu, a to może być bardzo niebezpieczne.

- Nie podejmuj wyprzedzania, jeśli pojazdy przed tobą hamują. Na pewno nie hamują bez powodu. Może ktoś zaraz będzie skręcał, może na jezdnię wszedł pieszy, może ktoś kogoś przepuszcza.

- Jeśli rozpocząłeś wyprzedzanie i zauważasz, że pojazdy które wyprzedzasz, zaczynają hamować, zrezygnuj, zaprzestań realizacji tego manewru. Tam coś się dzieje i to może być niebezpieczne dla ciebie.

- Jeśli wyprzedzany pojazd (poza skrzyżowaniem) ma włączony lub włączył lewy kierunkowskaz, nigdy nie kontynuuj wyprzedzania. Nie licz na to, że tamten kierowca cię widzi. Za chwilę postawisz się w sytuacji bez wyjścia.

- Uważnie obserwuj zachowanie pojazdów wyprzedzanych, ich prędkość, kierunkowskazy, tor jazdy

- Nie wyprzedzaj także na dużych skrzyżowaniach o jezdniach wielopasmowych, jeśli nie masz dostatecznej widoczności. Jedź w tempie innych pojazdów na sąsiednich pasach ruchu, nie wyrywaj się do przodu, bo możesz napotkać pojazd wykonujący lewoskręt, którego kierowca nie zauważy twojego pędzącego auta albo błędnie oceni prędkość.

Jak mawiał ekspert motoryzacyjny z dawnych lat, Witold Rychter: "Nie jest sztuką nie być winnym i mieć wypadek. Sztuką jest nie mieć wypadku". Do tego jednak potrzeba odrobiny wyobraźni. Prawdziwi mistrzowie patrząc na sytuację na drodze, z góry przewidują, w którą stronę będą w razie czego uciekać, co może za chwilę zmalować jadący przed nimi kierowca albo biegnący chodnikiem pieszy, itd.

Bezmyślny kierowca jedzie jak koń z klapkami na oczach i widzi tylko drogę przed sobą, hamuje zaś dopiero wtedy, gdy przeszkoda wyrasta mu tuż przed nosem. Która z tych grup kierowców jest wam bliższa?

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy