Czy ty też jesteś takim rowerzystą?

Co roku piszę o rowerzystach, wciąż mając nadzieję, że chociaż część z nich zmądrzeje i zda sobie wreszcie sprawę z tego, iż na drodze obowiązują pewne zasady i każdy uczestnik ruchu ma obowiązek stosować się do nich. Jeżeli chcecie, żeby kierowcy i piesi respektowali wasze prawa, szanowali was, sami musicie okazywać szacunek dla innych. Niestety, zdecydowana większość rowerzystów ostentacyjnie lekceważy nie tylko przepisy ruchu, ale i elementarne zasady zdrowego rozsądku i kultury osobistej.

Z góry pragnę zaznaczyć, że nie generalizuję i nie twierdzę, iż każdy rowerzysta jest pozbawiony rozumu i zachowuje się na drodze jak neandertalczyk. Spotykam także mądrych i kulturalnych rowerzystów, którzy potrafią powiedzieć: przepraszam, dziękuję albo życzliwie się uśmiechnąć. Takich rowerzystów jest może 10 %. Wśród pozostałych 90 % można natomiast wyróżnić kilka negatywnych typów. Spotkanie z przedstawicielem któregokolwiek z nich to żadna przyjemność. I to oni właśnie kreują stereotypowy obraz rowerowej społeczności.

Reklama

Typ pierwszy - rowerowy przestępca

To najgroźniejszy typ rowerzysty. Potrafi potrącić pieszego na chodniku i uciec.  Nierzadko uszkadza samochody, urywa lusterka, obija się o karoserię, rysuje zderzaki. Dla niego nie ma to znaczenia. On czuje się panem i władcą szos, chodników, przejść dla pieszych. Uważa przy tym, że jest bezkarny i niestety tutaj ma trochę racji, bo policja bardzo rzadko poszukuje sprawców takich rowerowych przestępstw, a jeszcze rzadziej potrafi ich znaleźć. Wystarczy założyć sobie na twarz jakąś kominiarkę, kask i można robić na swym rowerze co się tylko podoba. Ten pojazd nie ma przecież numerów rejestracyjnych, więc niegroźny mu żaden monitoring albo rejestrator samochodowy.  

Tu widzimy właśnie taki przykład rowerowego przestępcy:

Agresywny rowerzysta przecina ze znaczną prędkością przejście dla pieszych i bezczelnie, po chamsku, przejeżdżając idącym pieszym przed nosem potrąca jednego z nich. Uderzony rowerem człowiek przewraca się, ale co to obchodzi cyklistę? Jedzie dalej i kto mu co zrobi...?

Taki czyn, spowodowanie wypadku drogowego i ucieczka to przestępstwo. A zatem wcale nie przesadzam, to jest przestępca! Policja nie tylko powinna, ale ma obowiązek rozpocząć w takiej  sprawie dochodzenie zmierzające do ustalenia tożsamości tego osobnika. Ciekawe, czy  podjęła jakiekolwiek działania...?

Tu kolejny podobny przykład:

Jadący chodnikiem rowerzysta, przejeżdża przez przystanek autobusowy ze znaczną prędkością i uderza w 83-letnią kobietę wysiadającą z autobusu. Staruszka przewraca się, a młody osobnik oczywiście ucieka. Policja w Poznaniu podobno poszukuje go. Ciekawe, z jakim skutkiem...

Nie od dziś wiadomo, że bezkarność rozzuchwala. Rowerowi chuligani doskonale wiedzą, że prawdopodobieństwo schwytania ich za uszkodzenie samochodu lub potrącenie pieszego jest bliskie zeru. Oczywiście istnieją techniki operacyjne, które pozwoliłyby na namierzenie takiego rowerzysty, ale komu chciałoby się prowadzić tego rodzaju śledztwo? Miną trzy miesiące i dochodzenie zostanie umorzone. W rezultacie rowerowe chuligaństwo rozwija się i kwitnie.

Na pocieszenie można powiedzieć, że nie zawsze cyklista-sprawca potrącenia pieszego pozostaje anonimowy i bezkarny. W Białymstoku sąd wydał prawomocny wyrok w sprawie potrącenia przez rowerzystę pieszego stojącego na przystanku autobusowym. Skazał sprawcę na pół roku ograniczenia wolności poprzez obowiązek wykonywania nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze po 30 godzin miesięcznie. Zasądził pokrzywdzonemu, który był w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym, 5 tys. zł zadośćuczynienia i ponad 2,8 tys. zł. w formie częściowego naprawienia szkody. 

To bardzo pozytywny przykład, chociaż kara wydaje się i tak bardzo łagodna. Pieszy doznał złamania ręki i musiał odbyć długotrwałe leczenie. Mam nadzieję, że inne sądy będą w takich sprawach orzekać podobnie albo jeszcze surowiej. Nie może być tolerancji i pobłażania dla rowerowych przestępców, którzy potrącają człowieka na skutek swojej bezmyślności i lekceważenia podstawowych zasad bezpieczeństwa, a następnie uciekają.

Typ drugi - rowerzysta psychopata

To też nie jest wcale takie rzadkie zjawisko. Część ludzi jeżdżących rowerami sprawia wrażenie, jakby właśnie wyszli na przepustkę z zakładu dla psychicznie chorych. Popatrzcie:

Ten zamaskowany rowerzysta rzuca swoim welocypedem pod tramwaj. Może motorniczy tramwaju zdenerwował go, bo ośmielił się użyć dzwonka? A może nie wpuścił go z rowerem do tramwaju? Tak czy inaczej, normalny człowiek raczej nie postępuje w ten sposób.

W ubiegłym roku w Poznaniu pojawił się też rowerzysta - bandyta, który bez powodu atakował przechodniów:

Trudno uznać, że to jest normalny człowiek. Najpierw bez żadnego powodu zaatakował w parku jakiegoś 80-letniego pana, łamiąc mu ręce, a potem tę 72-letnią kobietę, którą brutalnie skopał. Poszkodowana doznała złamania miednicy.

Jak widać,  jest to połączenie rowerowego przestępcy i zapewne psychopaty. Tym razem policji udało się go znaleźć i aresztować, zresztą w dużej mierze dzięki pomocy społeczeństwa, które rozpoznało tego osobnika. Szkoda jednak, iż media porzuciły ten incydent i nie piszą, jak skończyła się ta sprawa, jaki wyrok dostał ten bandzior.

Typ trzeci - rowerzysta cwaniak

Ten typ uważa, że może sobie pozwolić na wszystko, bo jest anonimowy i sprytniejszy od innych. Jawnie lekceważy wszelkie przepisy, bo jego zdaniem są one tylko dla frajerów. On wie lepiej, co można, a co nie. Jest bezczelny, arogancki, agresywny. Na zwróconą przez kogoś uwagę reaguje oczywiście wulgarnymi wyzwiskami. Potrafi kopnąć lub walnąć pięścią w samochód, uważa, że rękoczyny to najlepsza metoda walki o swoje prawa. Zazwyczaj do tej grupy należą młodzi rowerzyści o dobrej kondycji fizycznej.

Popatrzcie na przykłady:

Samochody zatrzymują się przed przejściem dla pieszych, ale rowerzysta nie zwraca na to uwagi. Omija samochody, które zatrzymały się przed przejściem i nie ustępuje pieszemu pierwszeństwa - za takie manewry policja zatrzymuje kierowcom prawa jazdy. Ale rowerzysta jest ponad prawem, jemu wolno wszystko. O mało nie potrąca starszej kobiety.

A tu inny cyklista. Ten z kolei nie zauważa samochodów, które stoją przed sygnalizatorem:

Zapewne myślał, że zdoła się przecisnąć, ale pomylił się. Potrąca skuterzystę, uderza w dwa samochody. Wstaje, z niezadowoleniem kręci głową, wyrażając zapewne pretensje do chłopaka na skuterze, no bo jakim prawem znalazł się na jego drodze? Następnie spokojnie odjeżdża, nie interesując się zupełnie tym, że urwał lusterko w stojącym Volkswagenie Golfie. On jest ponad prawem, a poza tym kto go dogoni samochodem? Przecież ten cwaniaczek skręci zaraz w jakąś parkową alejkę i szukaj wiatru w polu...

I jeszcze jeden filmik. Ci kolarze są bardzo towarzyscy i widocznie uwielbiają jeździć w grupie. Co z tego, że ma to miejsce na ruchliwej jezdni? Gdyby jeszcze zajmowali jeden pas ruchu. Ale nie! Kilku jedzie prawy pasem, jeden środkowym... Widocznie oni też uważają, że wszystko im wolno:

Kierowca autobusu słusznie używa klaksonu, ale widać nie podoba się to szanownym cyklistom, bo kiedy potem omijają stojący autobus, jeden z tych osobników wali pięścią w karoserię. Tak, panie kierowco, jak śmiesz trąbić na rowerowe święte krowy? Przecież im wszystko wolno! Ty masz uważać na nich i ustępować im z drogi!

Jeszcze inny bezczelny osobnik, który widocznie też przeczytał gdzieś, że rowerem wolno wszystko:

Ignoruje sygnał czerwony, linię podwójną ciągłą, powierzchnię wyłączoną, a dodatku jeszcze pokazuje prostackie gesty.

Typ czwarty - rowerzysta pozbawiony wyobraźni

Tak grupa jest chyba najliczniejsza. Osoba zaliczana do tego typu rowerzystów jest mniej bezczelna i chamska, ale za to po prostu głupia. Stwarza zagrożenie na drodze z powodu swojej niewiedzy, nieznajomości przepisów, braku zdolności myślenia i przewidywania. To zagrożenie odnosi się nie tylko do innych uczestników ruchu, ale także do samego rowerzysty. Często jeździ ze słuchawkami na uszach bądź pisze SMS-y. Potrafi nagle zjechać z chodnika na jezdnię, nawet nie oglądając się za siebie. Tak, jak ta dziewczyna:

Zwróćcie uwagę: rowerzystka nawet nie zerknęła za siebie - odwróciła gwałtownie głowę dopiero kiedy auto było o kilka centymetrów od niej. Nie miała też na swoim rowerze żadnego lusterka. O czym świadczy taka jazda? O braku elementarnej wyobraźni i instynktu samozachowawczego. To tak, jakbym wszedł na przejście dla pieszych z zamkniętymi oczami. A może ta niewiasta uważa, że to kierowcy mają na nią uważać? Może tak wyczytała w mediach? Po co zatem ma się oglądać?

Czasem ta rażąca lekkomyślność nie kończy się tylko na strachu. Popatrzcie:

Rowerzysta przejeżdża przez przejazd dla rowerzystów, chociaż ma sygnał czerwony. Dochodzi do zderzenia z motocyklem. Motocyklista wykazał się tu zresztą wyjątkową kulturą osobistą i opanowaniem. Dobrze, że nagrywał całe zdarzenie, gdyż w przeciwnym razie w mediach pojawiłaby się z pewnością informacja, że brutal na motorze potrącił biednego rowerzystę... Można tylko mieć nadzieję, że krótki lot w powietrzu poprzestawiał nieco na korzyść szare komórki tego rowerzysty i na drugi raz będzie on postępował bardziej rozsądnie.

Przykładów podobnej beztroski i radosnej jazdy nie brakuje:

Ta dziewczyna widoczna w pierwszych sekundach filmu, mimo, że zapaliło się już czerwone światło, wjeżdża z bardzo dużą prędkością na przejazd dla rowerzystów. Co by było, gdyby nadjechał jakiś samochód? Sto razy uda się, za sto pierwszym zostanie potrącona... Szkoda tylko, że narobi kłopotów kierowcy.

A tu rowerzystka śmiga na czerwonym aż miło. I jeszcze jest zdziwiona, skąd tu się wziął samochód:

Teraz inny równie inteligentny rowerzysta. Ten wjeżdża śmiało na przejazd kolejowy, mimo że zapory są opuszczone. Ale to przecież nie dotyczy rowerzystów, oni są uprzywilejowani. Jadąc jak widać nie rozgląda się w ogóle na boki, no bo cóż takiego ciekawego można zobaczyć na przejeździe. W rezultacie trafia w bok pędzącego pociągu Pendolino:

Rowerzysta bez wyobraźni potrafi też jechać nocą, bez żadnego oświetlenia po drodze ekspresowej:

I to bynajmniej nie poboczem, ale po jezdni! Bo akurat tak mu wygodniej.

Typ piąty - rowerzysta znający swoje prawa

To szczególnie nieprzyjemna grupa rowerzystów. Osoby należące do niej uważają, że im, cyklistom, przysługują na drodze szczególne prawa. Oczywiście pojmowane tak, jak akurat wygodniej. Niemałą zasługę w kształtowaniu takiej postawy rowerzystów mają media, które w dyletancki i populistyczny sposób kładą do głowy tej grupie uczestników ruchu, że są biedni, niechronieni, dyskryminowani przez kierowców. Tacy rowerzyści tę rzekomo należną im "ochronę" pojmują jako przyzwolenie na totalne drogowe warcholstwo. W dodatku są bardzo uwrażliwieni na jakiekolwiek próby zwrócenia im uwagi. Za to swoje prawa (często urojone) egzekwują z całą stanowczością, wykazując przy tym brak zdrowego rozsądku i jakiejkolwiek wyrozumiałości dla kierowców i pieszych, a także totalną niewiedzę o przepisach ruchu.

Taki rowerzysta potrafi nieoczekiwanie skręcić albo zmienić pas ruchu (oczywiście nie sygnalizując wcześniej zamiaru takiego manewru), bo wychodzi z założenia, że to kierowcy powinni na niego uważać:

Ten mężczyzna zajeżdża drogę kierowcy samochodu i uważa to za rzecz normalną. On akurat chciał przejechać na lewy pas jezdni, więc sobie przejeżdża.

Zobaczcie, ta rowerzystka też zna swoje prawa (tak jej się przynajmniej wydaje) i nie daruje:

Kierowca autobusu dojeżdża do przystanku, zmienia pas ruchu. Nie powoduje żadnego zagrożenia, rowerzystka musiała tylko przyhamować, co przecież zdarza się często także kierowcom innych pojazdów. Ona jest jednak oburzona. Jak on śmiał? Zamiast poczekać, aż jaśnie pani cyklistka przejedzie, wjechał przed nią. Podjeżdża do autobusu i zapewne wypowiada swoje pretensje pod adresem kierowcy, wielce oburzona...  Notabene w tym miejscu nie wolno jej się zatrzymywać, powoduje tamowanie ruchu, no ale przecież wszelkie zakazy  nie dotyczą rowerów. A może warto trochę ruszyć mózgiem i pomyśleć, że kierującemu tak dużym autobusem jest o wiele trudniej, niż osobie kręcącej pedałami?

Kolejna sytuacja jest szczególnie charakterystyczna dla tej grupy rowerzystów:

Młoda rowerzystka ignoruje na skrzyżowaniu znak "Stop" i wjeżdża prosto pod samochód podążający drogą z pierwszeństwem. Kierowca na szczęście (dla niego) zdążył uniknąć wypadku. Zwraca tej kobiecie uwagę i słyszy bezcenną (ze względu na dozę głupoty) odpowiedź:

"Przecież chyba włanczam się do ruchu, nie widzi pan?!" (pisownia fonetyczna).

Pomijam już, że w tej sytuacji ta inteligentna inaczej rowerzystka wcale nie włączała się do ruchu, tylko wyjeżdżała z drogi podporządkowanej. Nie trzeba też chyba wyjaśniać, że z tej racji była zobowiązana ustąpić pierwszeństwa. Tym bardziej podczas włączania się do ruchu należy ustąpić pierwszeństwa innym. No, ale ta dama stosuje swoje domorosłe interpretacje prawa i zamiast zdobyć się na słowo: "przepraszam", jeszcze ma pretensje. Gdyby jednak ten kierowca ją uderzył, czekałoby go mnóstwo kłopotów.

Rowerzysta "znający swoje prawa" potrafi też grozić policją. Posłuchajcie:

Cykliści znający (rzekomo) swoje prawa wjeżdżają z dużą prędkością na przejazdy dla rowerzystów i oburzają się, że kierowca przejeżdża im przed nosem:

To jest zupełne pomylenie pojęć. Wy, miłośnicy dwóch pedałów, nie macie na przejeździe dla rowerów bez sygnalizacji bezwzględnego pierwszeństwa. Podobnie jak pieszy, który nie ma prawa wejść na przejście wprost pod nadjeżdżający samochód. Autor filmu dzwoni jak najęty, nawet na samochody, które stały na przejeździe już dawno, zanim on nadjechał. I co taki kierowca ma zrobić, widząc, że nadjeżdża rower? Cofnąć się może? Unieść w powietrze? Wjechać na drogę z pierwszeństwem i spowodować wypadek?

A poza tym podczas skręcania kierowca samochodu czasem naprawdę was nie widzi. Okażcie trochę wyrozumiałości i życzliwości. Postarajcie się ruszyć mózgiem, a nie tylko dolnymi kończynami. Nie wspominam już o nagminnym przejeżdżaniu podczas wyświetlania sygnału czerwonego. To wręcz plaga. Kto was do tego upoważnił? Domagacie się praw, a sami stawiacie się ponad prawem:

Typ szósty- rowerzysta prowokator

Tego rodzaju cyklista wywodzi się z poprzedniej grupy, czyli tych "znających swoje prawa". On jednak nie poprzestaje na ubolewaniu nad swoim losem i narzekaniu na tych "strasznych kierowców". On prowokuje różne zdarzenia i czerpie satysfakcję z tego, że jest wymyślany, obdarzany wrogością. Przejawia przy tym mentalność konfidenta, z lubością publikuje numery rejestracyjne samochodów.

Tu mamy taki oto przykład:

"Obrońca prawa rowerzystów" jedzie sobie środkiem pasa ruchliwej jezdni, chociaż wzdłuż niej biegnie droga dla rowerów. Zgodnie z przepisami, w takiej sytuacji rowerzysta MA OBOWIĄZEK korzystać z DDR. Jak widać jednak, autor tego filmiku albo sam nie zna przepisów, albo uważa, że jego one nie dotyczą. W dodatku wygraża, pokazuje jakieś gesty. Jeśli miał coś do kierowcy tego busa, to dlaczego nie zatrzymał się przy nim? Była okazja, żeby porozmawiać. Do tego jednak potrzeba odrobinę odwagi. O wiele łatwiej wygrażać z daleka. Zresztą ten rowerzysta w drugim filmiku sam pokazuje, na jakim jest poziomie:

"Zemsta rowerzysty za bezpodstawne trąbienie". Uderza pięścią w samochód i jeszcze się tym chwali w internecie. Radzę uważać, panie cyklisto, bo kiedyś znajdzie się ktoś taki, kto spowoduje, że wylądujesz na oddziale intensywnej terapii... I w dodatku zabierze ci kamerkę, abyś nie mógł złożyć donosu i wykazać, jaki to jesteś biedny i gnębiony.

No i wreszcie popis końcowy tegoż rowerzysty:

Ten gest mówi sam za siebie. Chcesz uczyć innych takimi metodami? Radzę poczytać człowieku komentarze pod twoimi filmami. Czy naprawdę nie widzisz tego, co robisz? A może to sposób na zdobycie popularności?

Te wszystkie filmiki to tylko drobny fragment rzeczywistości. Na co dzień można napotkać  podobne sytuacje, na każdej ulicy, na każdej drodze. Poszukajcie w internecie, a sami się przekonacie.

Mądry rowerzysta

Na szczęście jest jeszcze jeden typ rowerzysty. Mądry rowerzysta, który potrafi jeździć bezpiecznie, a w dodatku widzi błędy innych cyklistów i reaguje na nie. Popatrzcie na to nagranie. Nic dodać, nic ująć. Filmik który pokazuje, jak wyglądają relacje pomiędzy samymi rowerzystami. Zero koleżeńskości, chamstwo, agresja, bezmyślność:

Niektórzy jadą na czołówkę, nawet nie patrząc przed siebie. Spychają autora filmu na chodnik. Potwierdza to niestety, że na rowerze ujawniają się najbardziej prymitywne cechy wielu ludzi.

Rower wcale nie jest taki bezpieczny

Dane statystyczne nie kłamią. Ujawniają obiektywną prawdę, a z niej wynika, że rowerzyści zajmują drugie miejsce (po kierowcach samochodów osobowych) jako sprawcy  wypadków:

Wyprzedzają kierowców samochodów ciężarowych i autobusów, powodują dwa razy więcej wypadków niż motocykliści. Czy ten dane nie powinny być wskazówką dla decydentów, że coś należy z tym zrobić? Że rowerzystów należy dyscyplinować i surowo karać za bezmyślną i niebezpieczną jazdę?

Rowerzyści zajmują też czołowe miejsce jako sprawcy potrąceń pieszych. Ma to miejsce zarówno na przejściach, jak i na chodnikach. Właśnie w tym drugim przypadku potrąceniom przez rozpędzonych cyklistów ulegają często dzieci i osoby starsze. Nie należą do rzadkości przypadki, kiedy to rowerzysta jedzie chodnikiem i bezczelnie dzwoni na pieszych albo potrąca ich kierownicą, nogą. Jak widać, rowerzyście w ub. roku potrącili dwukrotnie więcej pieszych, niż kierowcy ciężarówek i trzykrotnie więcej, niż motocykliści:

Rowerzyści zajmują też drugie miejsce jako nietrzeźwi sprawcy wypadków:

Czy ty też jesteś takim rowerzystą?

Wybrałem dla was sporo filmików prezentujących różne postaci bezmyślności rowerzystów, aby nikt mi nie zarzucił, że wymyślam to sobie, że się na nich uwziąłem. Po prostu wielu z was tak jeździ. Taka jest prawda!

Możecie się oburzać, pisać wredne, pełne hejtu komentarze, ale tego obrazu rzeczywistości nie zmienicie. Przeciętnemu kierowcy, a często także pieszemu rowerzysta kojarzy się niestety albo z wizerunkiem agresywnego, bezczelnego i pozbawionego kultury miejskiego kolarza-chama, albo z postacią osobnika bezmyślnego, którego zachowania są nieprzewidywalne i bardzo niebezpieczne. 

Ja nie bronię bynajmniej kierowców, bo wśród nich też nie brakuje drogowych piratów. Ale to was nie usprawiedliwia w żaden sposób, szanowni cykliści.  W miastach buduje się dla rowerzystów setki kilometrów dróg rowerowych, a także śluzy, przejazdy, kontrapasy itd. Kosztuje to miliony złotych. Czy warto, skoro wy i tak jeździcie, po czym chcecie? Decydenci inspirowani przez media robią dla was wszystko co mogą, starają się zaspokoić wasze potrzeby. Wy jednak macie to gdzieś i uważacie, że wolno wam wszystko.

Nie mam zamiaru nikogo obrażać. Po prostu opisuję to, co widzę. Zresztą obrazi się tylko ten, kogo te moje uwagi dotyczą. I tak się zastanawiam: może rower pozwala ujawniać prawdę o tym, jacy jesteśmy? Może uwidacznia prawdziwy obraz naszego społeczeństwa? Rozejrzyjcie się wokół: ilu macie dookoła siebie ludzi inteligentnych, myślących, a ilu prostaków rozpychających się łokciami?

A decydenci i policjanci powinni się zastanowić, czy można od rowerzystów wymagać przestrzegania prawa, czy też nie? Czy da się to wyegzekwować czy jest to walka z wiatrakami. Bo jeśli nie, to może należy w kodeksie drogowym napisać, że nie dotyczy on rowerzystów. I wtedy niech robią co chcą. Tak, jak czynią to obecnie.

Polski kierowca


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy