Największą zakałę ulic i dróg stanowią, obok pieszych, rowerzyści

"Dzieci są największą zakałą ludzkości" - mawiał w żartach poeta Antoni Słonimski. Zmotoryzowani Polacy twierdzą, jak najbardziej serio, że największą zakałę naszych ulic i dróg, stanowią, obok pieszych, rowerzyści.

Lista zarzutów stawianych cyklistom przez kierowców samochodów jest długa i dobrze znana. Nie ma potrzeby jej tutaj jeszcze raz w szczegółach przywoływać. Wystarczy, że wspomnimy o podstawowej pretensji - zresztą nie tyle do samych użytkowników napędzanych siłą mięśni jednośladów, co do twórców prawa i służb egzekwujących jego przestrzeganie.Podobno rowerzyści zostali obdarowani rzekomo nadmiernymi przywilejami, a policja patrzy przez palce na nagminnie popełniane  przez nich wykroczenia.

Tej rozpowszechnionej opinii zdaje się przeczyć niedawne wydarzenie z Warszawy. Otóż drogówka zatrzymała tam i ukarała grupę kolarzy, którzy wbrew przepisom jechali ulicą, zamiast skorzystać z biegnącej wzdłuż niej ścieżki rowerowej. Jedenastu rowerzystów, jedenaście mandatów...

Reklama

"Ustawodawca, kierowcy, a nawet niektóre media nie rozumieją, że jazda rowerem szosowym po drodze rowerowej z kostki jest niewygodna i niebezpieczna. Takich dziur w przepisach dla rowerzystów jest zresztą bardzo dużo. A to musi rodzić konflikty. I rodzi coraz większe. Udostępniajcie proszę, aby zmienić prawo" - wezwał autor zamieszczonej na Facebooku informacji na temat wspomnianego incydentu. Inni wskazywali, że rowerami szosowymi jeździ się zazwyczaj dużo szybciej niż "góralami", jednośladami miejskimi czy poczciwymi składakami, więc skierowanie pędzących z prędkością 40 km/godz. pojazdów na ścieżki rowerowe, okupowane przez niedzielnych cyklistów ze słuchawkami na uszach i spacerowiczów, może być nader niebezpieczne. Poza tym kolarze muszą gdzieś przecież trenować...

Zarówno samo zdarzenie, jak i argumenty obrońców ukaranych, wywołały ożywioną dyskusję. Warto przytoczyć jej fragmenty, bo dobrze oddają atmosferę wokół zachowań coraz liczniejszych na naszych drogach rowerzystów.

"Spokojnie... Wszystko powoli - była masa krytyczna, bo było brak tras rowerowych i jest nadal, ale to się poprawia...Tu prawo jest prawem... Jak widać (...) nie jest przyjazne dla ludzi, a jak tak jest, to trzeba to zmienić, bo prawo ma nam służyć (...). Jest nas dużo. Wyjedźmy na ulice, zablokujmy Warszawę, a dlaczego nie?"

"Bardzo dobrze! Było im po 500 wlepić za stwarzanie zagrożenia w ruchu lądowym, niech jeszcze zajmą się tymi co jadą po 2-3 obok siebie, bo muszą pogadać i te łby przegrzane pod kaskiem nawet nie myślą, aby zjechać."

"Kostka brukowa to najgorsze, co może być do chodzenia, biegania a nawet do jazdy na rowerze. Są inne technologie, w jakich można wykonać chodniki czy ścieżki rowerowe."

"Czasem jadąc autem po dziurawej drodze też mam ochotę wskoczyć na chodnik! Ale te głupie przepisy..."

"Jestem kierowcą rajdowym, posiadam samochód sportowy i apeluję o uprzywilejowanie mnie do przekraczania prędkości, gdyż muszę gdzieś trenować, a wszędzie te ograniczenia."

"Zmienić rower na górski i tyle."

"Niewygodna ścieżka rowerowa? To idąc tym myśleniem może po autostradzie kolarzówkami zaczniecie jeździć? Sam dużo jeżdżę "góralem", ale rozumiem złość kierowców, gdy przez środek miasta jedzie sobie peleton nie zważając na nic, bo im się Tour de France śni po nocach."

"Szosówkę na plecy i za miasto? Ależ sobie wymyślił. Te ścieżki rowerowe to dla tych, co po cukier jeżdżą, a nie dla wyczynowców. Jak się czyta te brednie to... A tak nawiasem mówiąc, to tym kierowcom, co mają dostać prawo jazdy, to najpierw 20.000 km na rowerku, a później do samochodu, bo wielu bez wyobraźni albo jeżdżą jakby świnia z obory uciekła."

"Jak wam niewygodnie jeździć waszymi wątłymi rowerkami po ścieżkach rowerowych, to znieść do piwnicy i nie płakać. Nikt wam nie kazał kupować roweru, na którym źle wam się jeździ."

"Tłumaczenie, że "szosówką się nie da jeździć po ścieżce" jest idiotyczne. Po ścieżce da się jeździć, tylko te rowery się nie nadają! (...) Po raz setny powtórzę: kupcie sobie normalne rowery do jazdy na co dzień, a "sportowe" do uprawiania sportu!"

"Wywalamy kasę na bezsensowne projekty. Zacznijmy tworzyć prawdziwe drogi rowerowe, oddzielone od ciągów dla pieszych i samochodów. Zamieńmy kostki na asfalt. Czemu tylko w Polsce takie nonsensy powstają?"

"Zapraszam wszystkich rowerzystów i innych zmotoryzowanych uczestników ruchu na jeden tydzień do Holandii. Drogi mamy, jakie mamy, ścieżki rowerowe mamy, jakie mamy, ale wzajemnej kultury wobec innych uczestników ruchu to my ku... wcale nie mamy."

Holandia... Łatwo powiedzieć. W naszych realiach konflikt między kierowcami samochodów a rowerzystami, przy niedostatkach przeznaczonej dla tych ostatnich infrastruktury, braku tradycji pokojowego współistnienia i wciąż pozostawiającej wiele do życzenia kulturze ogółu użytkowników dróg, wydaje się na razie nierozwiązywalny. A może się mylimy?   

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama