Rosjanom zabrakło części do aut? Teraz mogą być przerdzewiałe i z wyciekami
W Rosji weszły w życie nowe przepisy dotyczące badań technicznych pojazdów. Zamiast dotychczasowych 82 punktów, diagności sprawdzać będą jedynie 55. Czyżby kolejna w ostatnich miesiącach liberalizacja prawa była wynikiem zachodnich sankcji i problemów z zaopatrzeniem w części zamienne?
Od 1 września w Federacji Rosyjskiej obowiązuje kilka nowych, ważnych dla kierowców, dekretów i rozporządzeń. Nowe przepisy dotyczą m.in. kursów na prawo jazdy oraz sposobu przeprowadzania badań technicznych. Te drugie stały się właśnie dużo mniej rygorystyczne. Zgodnie z nowym prawem, diagności nie muszą już zwracać uwagi na takie drobnostki, jak korozja, wycieki czy nieszczelny wydech.
Mało kto wie, że od 22 grudnia 2021 roku badanie techniczne pojazdu ma w Rosji charakter dobrowolny.
Wyjątek to:
- samochody służbowe,
- pojazdy wykorzystywane do transportu publicznego,
- taksówki.
Pojazd musi też przejść badanie techniczne w przypadku dokonania znaczących zmian w jego konstrukcji.
Większość kierowców w Rosji przyjęła nowe przepisy z ulgą. W momencie ich wprowadzenia w rosyjskich mediach dominowała narracja o skorumpowanych diagnostach. Głośno mówiono o tym, że uzyskanie pozytywnego wyniku to kwestia łapówki w wysokości "dwóch lub trzech tysięcy rubli" (między 50 a 100 zł po kursie ze stycznia 2022), a same badanie ma się nijak do stanu bezpieczeństwa na drogach.
Z drugiej strony warto pamiętać, że inicjatywa zniesienia obowiązkowych badań technicznych dla samochodów prywatnych wyszła od proklemlowskiej partii "Jedna Rosja", czyli politycznego zaplecza Władimira Putina. Patrząc z perspektywy późniejszych wydarzeń w Ukrainie, trudno oprzeć się wrażeniu, że był to jeden z ruchów przygotowujących kraj na zachodnie sankcje.
Przypomnijmy, że jedną z pierwszych reakcji zachodnich firm na rosyjską agresję było wycofanie się z lokalnego rynku i przerwanie łańcuchów dostaw. W efekcie w Rosji zauważalnie pogorszyła się dostępność części zamiennych do aut zachodniej produkcji, a powstałej luki wciąż nie są w stanie wypełnić producenci z Azji.
Teraz, po pół roku od wybuchu wojny, przyszła pora na zliberalizowanie przepisów dotyczących obowiązkowych przeglądów technicznych pojazdów wykorzystywanych w celach zarobkowych. Zgodnie z nową procedurą na negatywny wynik przeglądu nie wpływają już wycieki płynów eksploatacyjnych, widoczna korozja np. na przewodach hamulcowych czy nieszczelności układu wydechowego. Oprócz tego, w czasie kontroli diagnosta nie musi też zwracać uwagi, czy w aucie znajdują się apteczka i trójkąt ostrzegawczy.
O poziomie zaopatrzenia w części rosyjskich hurtowni świadczyć może fakt, że według nowych przepisów pojazd musi mieć wprawdzie sprawne wycieraczki, ale działać nie musi np. spryskiwacz przedniej szyby. Wygląda więc na to, że zdobycie elektrycznej pompki do spryskiwacza przekracza dziś możliwości przeciętnego rosyjskiego taksówkarza.
Na lokalnych forach internetowych z nowych przepisów dosadnie drwią sami Rosjanie. Prześmiewcze wpisy sugerują, ze wszystkie apteczki dawno już trafiły na ukraiński front, a uszczelki, stalowe cybanty, przewody hamulcowe czy rury do elementów układu wydechowego - zamiast do aut - w pierwszej kolejności trafiają dziś do T-80 i wojskowych ciężarówek.