"Nie będzie niczego"? Rosjanie nie kupią nawet klocków hamulcowych
Sankcje nałożone na Rosję w wyniku ataku na Ukrainę to potężny cios w lokalny sektor motoryzacyjny. Rynek, który nie podniósł się jeszcze po przednim tąpnięciu wywołanym odpowiedzią zachodu na aneksję Krymu, staje właśnie u progu historycznego wyzwania. Zabraknąć może nie tylko nowych aut, ale nawet części zamiennych do samochodów używanych.
Mało kto zdaje sobie sprawę, że ponad 80 proc. sprzedawanych na terenie Federacji Rosyjskiej nowych aut produkowanych jest właśnie w Rosji. Kłodą rzuconą pod nogi rosyjskiej gospodarki nie jest więc zawieszenie eksportu nowych aut do Rosji, lecz zatrzymanie linii montażowych w fabrykach należących do zachodnich potentatów.
Ci - jak na razie - robią to raczej niechętnie, ale już w początku marca rosyjski AUTOSTAT alarmował, że lokalne montownie samochodów pracują zaledwie na 55 proc. swoich mocy.
Z perspektywy przeciętnych obywateli Rosji oznacza to nic innego, jak masowe zwolnienia, gigantyczne problemy z dostępnością nowych pojazdów i skokowy wzrost cen. Reakcja zachodnich gigantów pozwala też prognozować problemy z dostępnością części zamiennych.
By zatrzymać linie montażowe w rosyjskich fabrykach nie są nawet potrzebne decyzje polityczne. Rosyjska armia nie zdołała zdusić ducha walki Ukraińców, za to skutecznie odcięła rosyjskie zakłady od dostaw komponentów z zachodu. To gigantyczne wyzwanie - nawet 25 proc. podzespołów do produkcji samochodów w Rosji pochodzi z zagranicy.
Dowodem na to jest sytuacja Łady, której linie montażowe w fabrykach w Togliatti i Iżewsku stanęły kilka dni temu. Przypomnijmy - od 2014 roku 50,01 proc. udziałów w rosyjskiej marce ma Renault-Nissan, a nowe modele rosyjskiego producenta (np. Vesta) całymi garściami czerpią z francuskich i japońskich technologii.
Jak duży cios dla rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego oznaczać będzie dalsze wstrzymywanie produkcji w fabrykach Łady?
Dość powiedzieć, że w dziesiątce najchętniej kupowanych w ubiegłym roku nowych aut w Rosji znalazły się aż 4 modele rodzimej marki. Najczęściej kupowanym nowym autem w Rosji w 2021 roku była Łada Vesta z wynikiem 113,7 tys. zarejestrowanych egzemplarzy. Tuż za nią sklasyfikowany został jej poprzednik - Łada Granta z wynikiem 111,4 tys. rejestracji. 7. miejsce wśród najchętniej kupowanych nowych aut w Rosji zajęła w ubiegłym roku poczciwa Łada Ńiva (52,2 proc. rejestracji), a dziesiątkę zamknął rosyjski klon pierwszej generacji Logana MCV, czyli Łada Largus VP (39,5 mln rejestracji).
14 marca zatrzymanie linii produkcyjnych w Rosji ogłosił też Nissan. Przerwa w produkcji Qashqaia, X-Traila i Murano potrwać ma co najmniej trzy tygodnie.
Podyktowane wojną sankcje i przerwanie łańcuchów dostaw to ogromny problem nie tylko dla Renault, które dzięki inwestycjom z ostatnich dwóch dekad tchnęło nowe życie w Ładę. Aż trzy z dziesięciu najchętniej kupowanych nowych aut w Rosji w 2021 roku to modele koncernu Hyundai.
Trzecie miejsce wśród najczęściej kupowanych w Rosji aut zajęła w ubiegłym roku Kia Rio (82,9 tys. rejestracje). Na miejscach 4. i 5. uplasowały się kolejno - produkowane w rosyjskich fabrykach Hyundaia - modele Creta (68 tys. rejestracji) i Solaris (61 tys. rejestracji).
Jeszcze w końcu lutego rosyjskie media informowały, że fabryki Hyundaia pracują normalnie. 1 marca pojawił się jednak komunikat o czasowym (do 5 marca) zatrzymaniu linii montażowych w fabryce Hyundaia w St. Petersburgu. Oficjalnym powodem takiej decyzji były "globalne zakłócenia logistyczne".
Koreańczycy nie zdecydowali się jednak na zatrzymanie linii produkcyjnych w swojej fabryce w Kaliningradzie, gdzie w lutym rozpoczęto montaż piątej generacji modelu Sportage. Zdaniem cytowanego przez rosyjskie media gubernatora obwodu kaliningradzkiego zgromadzone zapasy komponentów wystarczyć mają na trzy miesiące pracy zakładu.
Opieszałość Koreańczyków w podejmowaniu zdecydowanych decyzji nie jest przypadkowa. W Rosji coraz usłyszeć można bowiem głosy o "redystrybucji" nowych pojazdów z Chin i - właśnie - Korei Południowej, w przypadku gdyby zachodnie sankcje okazały się być zbyt dokuczliwe.
Niechęć producentów branży motoryzacyjnej do zatrzymywania fabryk w Rosji może budzić powszechne oburzenie, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że gospodarka to system naczyń połączonych, a Rosjanie mają w rękawie kilka asów. Największym jest możliwość nałożenia sankcji odwetowych, które mogłyby np. zamrozić rosyjski eksport palladu i niklu.
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu, na fali spekulacji dotyczących możliwości nałożenia przez Rosję sankcji odwetowych, ceny niklu na londyńskiej giełdzie osiągnęły historyczny poziom 101 365 dolarów za tonę. By uciąć spekulacje przedstawiciele Londyńskiej Giełdy Metali zmuszeni byli całkowicie zawiesić handlu kontraktami. W środę, 16 marca, handel niklem na londyńskiej giełdzie został wznowiony, ale szybko wstrzymano go po raz kolejny, gdy pojawił się "nieoczekiwany błąd systemowy", w wyniku którego cena spadła poniżej dozwolonego dziennego limitu.
Zachodnie sankcje nałożone na branżę motoryzacyjną mocno odczuć mogą również szeregowi Rosjanie. W tym przypadku nie chodzi jedynie o ograniczony dostęp do nowych aut, ale problemy z dostępem do części zamiennych. Kilka dni temu rosyjskie Stowarzyszenie Dystrybutorów Komponentów Motoryzacyjnych (ADAK) poinformowało, że dostawy na lokalny rynek wstrzymał światowy potentat - marka Bosch. Tą samą drogą poszła już większość głównych producentów części, co potwierdzają liczne rosyjskie źródła. Nieoficjalnie mówi się, że zapasy w autoryzowanych stacjach obsługi wystarczą na 2-3 tygodnie, podobna sytuacja dotyczy również wielu hurtowni zaopatrujących warsztaty niezależne.
W większości przypadków decyzje o wstrzymaniu eksportu na rosyjski rynek nie mają podłoża politycznego. Chodzi po prostu o gwałtowne załamanie kursu rubla.
Zdaniem rosyjskiego eksperta jeśli problem z zaopatrzeniem nie zostanie szybko rozwiązany w Rosji zaczną się problemy z zakupem najpopularniejszych materiałów eksploatacyjnych, jak filtry oleju i powietrza, klocki i tarcze hamulcowe, amortyzatory i elementy zawieszenia.
Oczywiście można się spodziewać, że lukę w rynku zapełnią ostatecznie dostawcy z Chin, ale jest więcej niż pewne, ze trudności w zakupie części przez rosyjskich kierowców potrwają długie miesiące.
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***