"Demolka" rosyjskiego rynku. Rosja nie wstanie z kolan przez dekady?

Analitycy zakładają, że wojna w Ukrainie spowoduje daleko idące następstwa dla branży motoryzacyjnej. Wstępne prognozy mówią o spadku europejskiej produkcji nowych aut nawet o 15 proc. Ekonomiczne następstwa agresji na Ukrainę najdotkliwiej odczują jednak sami Rosjanie. Lokalny rynek w najbliższych miesiącach czeka prawdziwa "demolka".

Rosyjskie branżowe serwisy motoryzacyjne prześcigają się w informacjach o kolejnych markach zawieszających swoją działalność w Rosji. Tylko w ostatnim czasie dostawy nowych aut na lokalny rynek wstrzymały m.in.:

  • BMW,
  • Chery,
  • General Motors,
  • Jaguar Land Rover,
  • Infiniti,
  • Porsche,
  • Stellantis,
  • Suzuki,
  • Volkswagen. 

Rosja u progu katastrofy

Część producentów poważnie rozważa również zatrzymanie linii produkcyjnych w swoich rosyjskich fabrykach. W tym przypadku nie chodzi nawet o politykę samych koncernów, ale piętrzące się problemy z zaopatrzeniem. Już w pierwszych dniach marca serwis autostat.ru, który określić można mianem lokalnego odpowiednika polskiego Instytutu Samar, donosił, że rosyjskie fabryki samochodów wykorzystują obecnie zaledwie 55 proc. swoich mocy. Co więcej, zdaniem ekspertów z autostat.ru, Rosja stanie wkrótce w obliczu całkowitego wstrzymania produkcji motoryzacyjnej. A miało być tak pięknie...

Ubiegły rok - po dwóch kolejnych latach spadków - zamknął się dla rosyjskich fabryk wzrostem produkcji o około 8 proc. W sumie z rosyjskich fabryk wyjechało wówczas 1,4 mln aut. Sumaryczna sprzedaż wszystkich nowych samochodów osobowych w Rosji zamknęła się w ubiegłym roku wynikiem 1,67 mln pojazdów i była wyższa niż w roku 2020 o 4,3 proc. Jeszcze w grudniu optymistyczne prognozy zakładały dalszy wzrost i sumaryczną sprzedaż na poziomie 1,72 mln nowych aut w roku 2022. Dziś o takim wyniku nikt już nawet nie marzy.

Reklama

Atak na Krym zdewastował rynek. Z Ukrainą będzie podobnie?

Obecnie trudno ocenić zasięg sankcji ekonomicznych, ale nie ulega wątpliwości, że rosyjską branżę motoryzacyjną czeka wieloletnia zapaść. By prognozować skalę dramatu, wystarczy przypomnieć wpływ sankcji nałożonych po zajęciu przez Rosję Krymu.

W Polsce mało kto zdaje sobie sprawę, że w 2013 roku sprzedaż nowych samochodów w Rosji osiągnęła rekordowy poziom 2,92 mln egzemplarzy. Rosja awansowała wówczas do pierwszej dziesiątki największych motoryzacyjnych rynków świata.

Sankcje ekonomiczne nałożone na Rosję po aneksji Krymu (przełom lutego i marca 2014 roku) okazały się być prawdziwym trzęsieniem ziemi. W trzy lata potężny rynek skurczył się o połowę. W 2016 roku z rosyjskich salonów wyjechało zaledwie 1,42 mln nowych aut. Dopiero lata 2017-2018 przyniosły nieśmiałe ożywienie i wzrosty sprzedaży do poziomu 1,8 mln sztuk. Potem światem motoryzacji wstrząsnęły jednak kolejno pandemia koronawirusa i kryzys półprzewodnikowy.

Podsumowując - aneksja Krymu spowodowała skokowe załamanie rosyjskiego rynku, który przez kolejne sześć lat nie był w stanie nawet zbliżyć się do wyniku sprzed agresji. W rekordowym pod względem popytu na nowe auta w Rosji roku 2018 sprzedaż wciąż była o 1,1 mln mniejsza, niż w - poprzedzającym atak na Krym - roku 2013. Śmiało można więc prognozować, że jeśli nowe sankcje będą równie skuteczne, co poprzednio, branżę motoryzacyjną w Rosji czeka gigantyczna katastrofa, a sam rynek podnosić się będzie z zapaści przez dobrą dekadę.

Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy