Nowy samochód jak warszawa!

Pierwszy samochód osobowy opuszcza transportery naszej fabryki. Jest to nasze wspaniałe zwycięstwo nad ciemnymi siłami imperializmu usiłującymi popchnąć świat w odmęty nowej, krwawej rzezi wojennej.

To nasze zwycięstwo w walce o pokój. Nie jest przypadkiem, że to nasze wspólne zwycięstwo (...) zbiega się z 34 rocznicą Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej. Nie jest rzeczą przypadku, że my właśnie tę rocznicę, rocznicę Wielkiego Października uczciliśmy naszym czynem produkcyjnym. Dziś w Polsce nie ma nic do powiedzenia wielki kapitał. Naród nasz nie jęczy już w kajdanach nałożonych mu przez rodzimych faszystów spod znaku sanacji, czy przez faszyzm hitlerowski. (...) Nasza fabryka jest symbolem pomocy Związku Radzieckiego. Radzieckie projekty legły u jej podstaw. Na radzieckiej licencji i radzieckich doświadczeniach oparta jest nasza produkcja. W halach naszej fabryki pracują radzieckie maszyny. To nasze zwycięstwo - dumnie spływający z taśmy transportera samochód osobowy M-20 Warszawa - dodaje nowych sił do dalszej walki o pokój, postęp, socjalizm. Wiemy, że w walce tej zwyciężymy, bo z nami jest Geniusz Naszej Epoki - towarzysz Stalin.

Reklama

Tak właśnie w zakładowym piśmie "Budujemy FSO" z dnia 11.11.1951 fetowano wprowadzenie do produkcji motoryzacyjnego dowodu na geniusz radzieckich konstruktorów (by nie powiedzieć szpiegów) gaza M20 pobiedy. Pierwsze auto ochrzczone w Polsce jako warszawa zjechało z taśmy żerańskiej fabryki równe 56 lat temu - 6 listopada 1951 roku. Punktualnie o godzinie 14.

Chociaż hale fabryki na Żeraniu budowano z myślą o wytwarzaniu w nich nowego modelu fiata 1100 nagłe ochłodzenie stosunków z kapitalistycznym zachodem, które w wyniku postępującego zlodowacenia przekształciło się ostatecznie w najgorętszą "zimną wojnę", zaowocowało zerwaniem umowy z Włochami. Ostatecznie - biorąc pod uwagę osobiste życzenie Stalina - uznano, że dla prężnie odbudowującego się narodu polskiego najlepszym rozwiązaniem będzie jedynie słuszna współpraca ze Związkiem Radzieckim. Wielki brat dobrodusznie odstąpił nam za darmo licencję na wytwarzanie modelu M20, inkasując jedynie skromne 130 mln zł za dokumentację techniczną i dalsze 250 mln zł za maszyny niezbędne do wytwarzania samochodu.

I tak oto jesienią 1951 roku bramy fabryki zaczęły opuszczać pierwsze w powojennej Polsce produkowane seryjnie samochody osobowe. W założeniach nowa fabryka produkować miała 25 tys aut rocznie, ale do końca 1951 powstało ich zaledwie 75. Mimo licznych "udoskonaleń", z których większość polegała na stopniowym zubażaniu auta, (dzięki czemu poprawić miał się czas niezbędny do złożenia jednego egzemplarza) zakładanej wydajności nie osiągnięto nigdy. Szczyt produkcji przypadł na lata 1965 - 1970, ale nawet w rekordowym 1968 z Żerania wyjechało równe 17 780 sztuk tych samochodów.

Produkcję warszawy zakończono po przeszło 22 latach od pojawienia się na drogach pierwszych egzemplarzy. Ostatni samochód z numerem 254 421 zjechał z taśmy w 1973 roku.

Na przestrzeni ostatnich 20 lat pojazdy te niemal całkowicie zniknęły z ulic naszego kraju. Opuszczone padały ofiarami dewastcji młodzieży, na wsiach do dziś spotyka się jeszcze wraki pełniące rolę przeciwdeszczowych schronów dla drobiu. Obecnie, za samochody w dobrym stanie zapłacić trzeba tyle... co za dobrego kompakta.

Co ciekawe, wydaje się, że historia zatoczyła koło. Równo 56 lat po tym, jak bramy fabryki na Żeraniu opuściła pierwsza warszawa z taśmy montażowej Fabryki Samochodów Osobowych zjedzie pierwszy... chevrolet aveo. Właśnie dzisiaj rusza produkcja tego auta z nadwoziem typu sedan. Przypominamy, że obecnie duma PRL-owskiej motoryzacji - zakład na Żeraniu - jest własnością ukraińskiej firmy UkrAvto, partnera General Motors.

Masz samochód? W dziale "Testy/Opinie użytkowników" możesz podzielić się wrażeniami z jego użytkowania.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: fabryka | samochód osobowy | taśmy | nowe samochody | Warszawa | nowy samochód
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama