Niewiadów N126 Blue – jedyny taki egzemplarz

Kto nie pamięta słynnej przyczepy kempingowej N126 z Niewiadowa? Miała być ona odpowiedzią na wakacyjne marzenia Polaków w PRLu, które zwykle rozmijały się z ich możliwościami finansowymi. Można powiedzieć, że dorobiła się statusu kultowej i nic dziwnego, że są pasjonaci, tacy jak pan Jacek, którzy odbudowują te przyczepy.

Powstała w Zakładach Sprzętu Precyzyjnego "Niewiadów" przyczepa N126, pojawiła się w sprzedaży w 1973 roku. Jak nietrudno się domyślić, jej nazwa pochodziła od Polskiego Fiata 126p. Takie też było założenie konstruktorów - stworzyć przyczepę na tyle lekką, aby nawet poczciwy Maluch był w stanie ją pociągnąć. Przy masie własnej pierwszych egzemplarzy wynoszącej zaledwie 280 kg, nie był to problem (126p może ciągnąć do 400 kg).

N126 zdobyła popularność jednak nie tylko wśród właścicieli Maluchów (szczególnie, że masa własna późniejszych wersji mogła przekroczyć nawet 600 kg), ale także posiadaczy większych samochodów. Nic dziwnego, skoro była to najtańsza przyczepa kempingowa w Polsce, a występowała nawet w konfiguracjach czteroosobowych. Cała rodzina mogła więc wybrać się na kemping.

Reklama

Dla wielu osób wychowanych w czasach PRL lub tuż po zmianie ustrojowej, N126 kojarzy się z dzieciństwem i wakacjami. Albo przynajmniej z zazdrością jaką czuło się na widok tych kilku szczęśliwców, którzy przyjechali na kemping z tymi właśnie przyczepami, podczas gdy samemu trzeba było spać w namiocie.

Wrócić trochę do tamtych czasów zapragnął pan Jacek, który jest miłośnikiem Volkswagenów Garbusów i współorganizatorem zlotów właścicieli tych aut. A na zlotach właśnie brakowało mu komfortu biwakowania. Nostalgia, ale też wygoda, były więc przyczyną podjęcia decyzji o zakupie "Niewiadówki". Poszukiwał przyczepki kultowej a jednocześnie małej i trwałej, a N126 idealnie wpisuje się w te wymagania. O wyborze tego konkretnego egzemplarza zadecydował zaś przypadek.

- Przyczepa stała przy pensjonacie w Łebie - wspomina pan Jacek. - Miała jeszcze czarną tablicę rejestracyjną i sprawiała wrażenie porzuconej, choć będącej w nienajgorszym stanie. Zapytałem o nią właściciela ośrodka i okazało się, że pozostawił ją jeden z wakacyjnych gości i tak stoi, od lat już nieużywana.

Pan Jacek ostatecznie kupił przyczepę za 1000 zł i po wymianie kół oraz zamontowaniu tymczasowego oświetlenia, ruszył z nowym nabytkiem do domu. Niestety "Niewiadówka" od początku była "problemowa". Pierwszym kłopotem był brak dowodu rejestracyjnego. Zaginął lata temu i konieczne były wycieczki do urzędów oraz mierzenie się z machiną biurokratyczną, dla której problemem był na przykład krótki numer VIN (przyczepa pochodzi z 1983 roku).

Pod górkę zaczęło się jednak robić dopiero przy bliższych oględzinach przyczepy. Po pierwszym jej myciu i wstępnym oczyszczeniu z mchu, którym obficie porosła, okazało się, że znajduje się ona w opłakanym stanie. Zewnętrzna skorupa była popękana w wielu miejscach, zaś samo nadwozie zostało uszkodzone zarówno z przodu jak i z tyłu, choć prowizorycznie naprawione (wstawione blaszane reperaturki na nitach - jak wiemy dawniej były wielkie problemy z zakupem czegokolwiek a zwłaszcza włókna szklanego i żywic). Po zdemontowaniu nadwozia okazało się ponadto, że pęknięta jest rama.

Renowacja musiała się więc zacząć od spawania ramy oraz naprawy poszycia nadwozia. Przyczepa stanęła na felgach od Malucha, które poddano piaskowaniu, pomalowano na kolor błękitny i biały, a następnie nałożono na nie nowe dętki i opony. Finalnym dodatkiem były czarne podróbki minikołpaków z 126p. Następnie przyczepa trafiła do lakiernika (to jedyna rzecz, jakiej samodzielnie nie wykonał pan Jacek) i została pokryta błękitnym lakierem jachtowym (w dwóch odcieniach). Skąd taka decyzja? Właścicielowi nie zależało na przywróceniu stanu fabrycznego, ale na zrobieniu wyjątkowego egzemplarza "Niewiadówki" - klasycznej ale z nowoczesnymi akcentami. Podkreśla to nawet napis z tyłu "N126 Blue", który sprawia wrażenie fabrycznego oznaczenia, jakbyśmy mieli do czynienia z jakąś specjalną wersją przyczepy.

I rzeczywiście z taką mamy. Otrzymała ona nowe lampy tylne zespolone, diodowe światła obrysowe oraz zewnętrzne oświetlenie, które można uruchomić pilotem i ma ono czujnik zbliżeniowy. Podświetlenie tablicy rejestracyjnej to odpowiednio dopasowany daszek z klapy garbusa. Nowe są także przyciemniane szyby i wszystkie uszczelki. W tym miejscu warto wspomnieć, że części zamienne do N126 nadal są dostępne, ponieważ przyczepa wciąż jest produkowana (dostępne są trzy wersje).

O wiele więcej pracy czekało we wnętrzu i to nie tylko dlatego, że tutaj pan Jacek postanowił zaprojektować je według własnego pomysłu i samodzielnie wykonać meble. Z oryginalnego wnętrza nie pozostało nic - goły laminat. Konieczne było zrobienie nowej izolacji (folia aluminiowa typu Alufox), instalacji elektrycznej, wszystkich przyłączy, a następnie tapicerowanie całego wnętrza. Wybór padł na niebieską wykładzinę remontową w trzech odcieniach. Pan Jacek chciał zachować konsekwencję kolorystyczną, a wykładzina taka dobrze sprawdziła się w roli prostego i trwałego wykończenia.

Sam układ wnętrza został rozplanowany w sposób zbliżony do konfiguracji fabrycznej (warto przy tym pamiętać, że N126 miała ich kilka). W przypadku opisywanego egzemplarza na prawo od wejścia znalazł się aneks kuchenny (zlew, kuchenka gazowa oraz lodówka), a po lewej stronie stoi wąska szafa. Cała przeciwległa ściana to długa kanapa. Za szafą znajduje się dodatkowe miejsce siedzące, dzięki czemu cztery osoby mogą usiąść naprzeciwko siebie i rozłożyć między sobą stolik. Podobnie jak w oryginalnej "Niewiadówce" tą część przyczepy można szybko przeobrazić w sypialnię.

Prace nad N126 Blue trwają już od ponad dwóch lat i zbliżają się do finiszu. Pan Jacek zabrał już ją na krótki wyjazd w minione wakacje, a od tego czasu skupiał się na dodatkowych elementach wyposażenia wnętrza oraz detalach. Wszystkie zaplanowane prace mają się zakończyć w maju tego roku. Tak jak wspominaliśmy, całą renowację (poza lakierowaniem) pan Jacek wykonał sam, a było to możliwe między innymi dzięki forom i grupom internetowym, na których entuzjaści "Niewiadówek" wymieniają się informacjami i radami na temat ich odbudowy.

Co ciekawe N126 Blue ma być częścią zestawu, ale wcale nie będzie ciągnięta przez Malucha. Pan Jacek jest entuzjastą klasycznych wiatrołapów ze stajni Volkswagena, budowanych na bazie Garbusa. Jest zresztą organizatorem międzynarodowych zlotów właścicieli takich aut, które odbywają się w Sztumie od 1994 roku! N126 Blue będzie więc ciągnięta przez podobnie niebieskie Buggy (oczywiście na bazie Garbusa), nad którym prace jeszcze trwają.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama