Harley-Davidson chce sprawiedliwości. Cła Trumpa stały się "dzwonem pogrzebowym"
Harley-Davidson zmaga się z poważnym kryzysem, co potwierdza ją wyniki finansowe za 2024 r. Nic dziwnego, że wprowadzenie unijnych ceł odwetowych może okazać się dla amerykańskiego giganta "gwoździem do trumny".

Spis treści:
Wojna handlowa pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską przybiera na sile. Zapoczątkowała ją zapowiadź Donalda Trumpa dotycząca wprowadzenia 25-proc. ceł na stal i aluminium. Z kolei jutro wchodzą w życie cła m.in. na samochody i części samochodowe, również w wysokości 25 proc., obejmujące wszystkie kraje, z którymi USA utrzymuje stosunki handlowe.
Pomimo tego, że władze USA pozostały obojętne w kwestii podatków celnych na motocykle sprowadzane ze Starego Kontynentu, to Unia Europejska postanowiła wziąć na celownik jednoślady marki Harley-Davidson. UE chce nałożyć wysokie cła na motocykle produkowane zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Tajlandii.
Harley-Davidson podsumowuje rok 2024
Amerykański producent i tak nie ma powodów do zadowolenia. Zysk operacyjny w ubiegłym roku był o 47 proc. niższy niż rok wcześniej i wyniósł 417 mln dolarów. O 17 proc. spadła także liczba sprzedanych motocykli (do 148,9 tys. egzemplarzy), a obroty zmniejszyły się z 3,799 do 1,137 mln dolarów. Znacznie mniej motocykli sprzedano zarówno w USA, jak i Europie, Azji czy Ameryce Łacińskiej.
Wyższe cło na europejskie motocykle
Harley-Davidson apeluje do Trumpa o wprowadzenie nowych ceł dla motocykli importowanych z Europy. Obecnie cło na nowe jednoślady ze Starego Kontynentu wynosi zaledwie 2,4 proc., ale pojawiają się pierwsze informacje, że mogą zostać podwyższone nawet do 25 proc.
Konkurencyjne marki nie powinny korzystać z niskich kosztów produkcji i preferencyjnych ceł na amerykańskim rynku. Już podniesienie cen o 10 do 20 proc. oraz ogólna antypatia do amerykańskich marek mogą być "dzwonem pogrzebowym"
Harley-Davidson domaga się wzajemnych ceł, jeżeli Unia Europejska nałoży 50-proc. cło odwetowe, które obejmie również motocykle tej marki.
Harley-Davidson zapłaci wysokie cło bez względu na lokalizację fabryki
Czarne chmury kłębią się nad amerykańskim producentem od dłuższego czasu, a w ich rozgonieniu nie pomagają kolejne decyzje prezydenta USA.
Już podczas pierwszej kadencji Trumpa jednoślady marki Harley-Davidson zostały objęte większymi cłami i wówczas marka musiała dopłacać do każdego egzemplarza sprzedawanego na Starym Kontynencie, aby ceny drastycznie nie wzrosły.
Ratunkiem miało być przeniesienie fabryki do Tajlandii, i o ile plan był sprytny, to Trybunału Sprawiedliwości nie udało się przechytrzyć. HD będzie płacił wysokie cło niezależnie od kraju, w którym motocykle będą produkowane. Podtrzymanie europejskiego stanowiska ma związek z oficjalnym komunikatem Harley-Davidsona do amerykańskiej Komisji Giełd i Papierów Wartościowych, w którym władze marki poinformowały, że otwarcie fabryki w Azji ma na celu ominięcie wysokich opłat celnych.
Powrót ceł odwetowych będzie kluczowy dla działalności Harley-Davidson w Europie
Harley-Davidson chce, aby motocykle importowane z Unii Europejskiej były objęte znacznie wyższym cłem. Firma zaznacza, że jej motocykle borykają się z niesprawiedliwymi politykami handlowymi na innych rynkach, dlatego zagraniczni konkurenci również powinni podlegać wzajemnym opłatom celnym, gdy eksportują motocykle do USA.
Wzajemność to zasada, którą chcą kierować się władze HD. Zgodnie z definicją Trumpa oznacza to, że "robimy im to, co oni robią nam”.
Unia Europejska jest dla HD bardzo ważna. To drugi największy rynek po amerykańskim.