Samochody elektryczne trują bardziej niż auta spalinowe? Sensacyjne dane o Polsce
Samochody elektryczne emitują w Polsce więcej CO2 niż ich nowoczesne odpowiedniki z silnikami spalinowymi. Takie dane płyną z badania Radiant Energy Group opublikowanego przez agencję Reuters.

- Chcesz mieć w Polsce ekologiczny samochód? Kup sobie nowoczesne auto spalinowe!
- Takie wnioski płyną z badania firmy konsultingowej Radiant Energy Group (REG), która zbadała wpływ samochodów elektrycznych na spadek emisji CO2 w poszczególnych krajach Unii Europejskiej.
- W przypadku Polski okazało się, że jazda elektrykiem generuje więcej CO2 niż eksploatacja zwykłego samochodu spalinowego. W skali całej Unii podobną sytuację zaobserwowano jeszcze tylko w... Kosowie.
Jak informuje agencja Reuters - z uwagi na nasz miks energetyczny oparty w głównej mierze na spalaniu węgla - jazda po Polsce samochodem elektrycznym skutkuje wyemitowaniem do atmosfery większej ilości CO2, niż korzystanie z klasycznych aut spalinowych! Dla porównania w Niemczech jazda samochodem elektrycznym skutkuje zmniejszeniem emisji CO2 o 55 proc.
Badanie powstało na podstawie danych dotyczących źródeł pochodzenia energii elektrycznej w poszczególnych krajach od 1 stycznia do 15 października 2021 roku.
Jako wzorzec pojazdu elektrycznego przyjęto Teslę Model 3, której zapotrzebowanie na energie elektryczną waha się w okolicach 15 kWh/100 km. Agencja nie podaje jednak, jakie limity zużycia paliwa na 100 km przyjęto dla "przeciętnego samochodu spalinowego".

Autorzy raportu zauważają, że brak realnej możliwości magazynowania energii ze źródeł odnawialnych sprawia iż rzeczywista redukcja CO2 w stosunku do jazdy spalinowym pojazdem w ogromnej mierze zależy od tego, o jakiej porze ładujemy elektryczne pojazdy.
Dotyczy to w szczególności takich krajów, jak Niemcy czy Hiszpania, które poczyniły duże inwestycje w farmy słoneczne i wiatrowe. Z badań wynika, że najlepiej jest to robić w godzinach popołudniowych gdy nasłonecznienie i siła wiatru - statystycznie rzecz ujmując - są największe. Wówczas emisja CO2 może być nawet o 18 proc. mniejsza niż w nocy, gdy sieci zasilane są prądem pochodzącym ze spalania gazu lub węgla.
W których krajach auto elektryczne jest ekologiczne?
Absolutnym numerem jeden zestawienia jest - niezależna energetycznie - Szwajcaria, która produkuje prąd w oparciu o elektrownie atomowe uzupełniane elektrowniami wodnymi.
Ponieważ wyprodukowanie prądu nie wiąże się wówczas z żadną emisją gazów cieplarnianych, spadek emisji CO2 w stosunku do pojazdu napędzanego silnikiem spalinowym wynosi tu rekordowe 100 proc.
O świetnych rezultatach mówić też można w stosunku do:
- Norwegii - spadek emisji CO2 98 proc. w stosunku do aut spalinowych,
- Francji - spadek emisji CO2 96 proc. w stosunku do aut spalinowych,
- Szwecji - spadek emisji CO2 95 proc. w stosunku do aut spalinowych,
- Austrii - spadek emisji CO2 93 proc. w stosunku do aut spalinowych.
OZE to nie wszystko. Chcesz być eko - inwestuj w atom
Jak wygląda miks energetyczny w "zwycięskich" krajach"? Jak podaje Centrum Informacji o Rynku Energii (CIRE) - W Norwegii - kraju fiordów - aż 97 proc. energii elektrycznej generowana jest dzięki nadmorskim hydroelektrowniom.
Francja jest z kolei największym na świecie producentem energii atomowej, która stanowi ponad 70 proc. miksu energetycznego tego kraju! Patrząc z tej perspektywy nie powinna dziwić polityka zagraniczna Francji i ukłony prezydenta Macrona w stronę Rosji. Potężnymi eksporterami uranu - obok Rosji - są dziś również, uzależnione politycznie w dużej mierze od Kremla, Kazachstan czy Uzbekistan.
Szwecja - podążając wzorem Norwegii - znajduje się na drodze do osiągniecia 100 proc. zielonej energii w roku 2040, ale obecnie miks energetyczny podzielony jest mniej więcej w stosunku 60:40 między energię odnawialną i atomową.
Podobny cel - uzyskanie miana kraju "zielonego" energetycznie - postawiły sobie też władze Austrii, gdzie pierwsze skrzypce grają obecnie elektrownie wodne wspierane przez elektrownie wiatrowe i spalanie biomasy. Niestety - mimo że kraj od lat inwestuje w zieloną energię - zimą nawet 30 proc. austriackiego zapotrzebowania na energię elektryczną pokrywa import, chociażby z "atomowej" Francji.
Dramatyczne dane z Polski
Polska wypada na tym tle gorzej niż źle.
Aż 70 proc. zapotrzebowania (co i tak stanowi rekordowo niski poziom!) na prąd pokrywają elektrownie spalające węgiel.
18 proc. pochodzi z odnawialnych źródeł energii (w tym elektrowni wodnych), a 10 proc. ze spalania gazu.
Bez pilnych inwestycji w energię atomową i zwiększaniu udziału OZE (np. poprzez kolejne farmy wiatrowe) osiągnięcie znacznej redukcji emisji CO2 - zarówno przez sektor energetyczny, jak i transportowy - jest w Polsce niewykonalne.
Póki co, chcąc być fair wobec przyrody, kupno elektrycznego pojazdu wydaje się mieć sens wyłącznie jeśli dysponujemy własną instalacją fotowoltaiczną typu off-grid. Niestety, ta - zwłaszcza jeśli zdecydujemy się połączyć ją z pompą ciepła - często okazuje się droższa niż sam samochodów. Osoby, które nie mogą sobie na to pozwolić, powinny raczej zainteresować się klasycznym, spalinowym samochodem z możliwie jak najwyższą normą emisji spalin lub... korzystać z komunikacji publicznej.
***