Samochodem elektrycznym na wakacje? To nie musi być droga przez mękę
Chociaż jazda samochodem elektrycznym niewiele różni się od jazdy autem spalinowym to Seat przygotował kilka porad dla osób, które wybierają się na wakacje samochodem bateryjnym.
Spis treści:
O ile krótkie, codzienne trasy samochodem elektrycznym nie stanowią żadnego wyzwania, o tyle dłuższa podróż np. na wakacje, może powodować niepotrzebny stres.
Po pierwsze planowanie
Samochodem spalinowym trasy planować nie musimy. Jadąc autem elektrycznym jest inaczej. Musimy poświęcić czasy, by zapoznać się z dostępną infrastrukturą ładowania.
Warto także mieć zlokalizowanych i zaplanowanych kilka "awaryjnych" ładowarek, na wypadek, gdyby nasza pierwotnie zaplanowana ładowarka była zajęta lub uległa nieoczekiwanej awarii. Planowanie postojów na ładowanie ma związek także z drugim punktem zaleceń.
Ładuj od 30 do 80 proc.
Samochodu elektrycznego, jeśli tylko nie musimy, nie powinniśmy ładować "do pełna". Po pierwsze znacznie wydłuży to postój przy ładowarce, nawet tej szybkiej, po drugie zaś przyczyni się do szybszej degradacji akumulatora trakcyjnego. Najbardziej optymalne czasowo będzie ładowanie samochodu od ok. 20-30 proc. do 80 proc. pojemności baterii. To znaczy, że nie należy również dopuszczać do maksymalnego rozładowania baterii.
Nie mniej, jeśli ładujemy samochód w domu, przed wyjazdem, warto to zrobić do 100 proc. Wtedy dajemy sobie bezpieczny bufor na dojazd do pierwszej działającej ładowarki, a wolne, domowe ładowanie nie niszczy baterii.
Przygotuj auto
Kolejny punkt powinniśmy wcielić w życie jeszcze przed wyjazdem, a mianowicie zadbać o odpowiednią temperaturę w aucie. Bowiem klimatyzacja czy ogrzewanie pracujące w czasie jazdy na wysokich obrotach potrafi znacząco zmniejszyć zasięg auta. Wówczas może się okazać, że do zaplanowanej ładowarki po prostu nie dojedziemy.
Dlatego przed letnim wyjazdem warto auto przewietrzyć, np. jeszcze w garażu, podczas pakowania otworzyć szyby lub drzwi. Wtedy temperatura w środku auta się obniży, a klimatyzacja będzie mogła pracować z mniejszą intensywnością. Jeśli natomiast wsiadamy do auta po jego postoju na słońcu, po przerwie w podróży, wtedy warto też najpierw auto przewietrzyć, a potem stopniowo ustawiać coraz niższą temperaturę w aucie. Nie powinniśmy przy tym schodzić poniżej 22 stopni.
Zimą za to dbajmy o to, aby auto stało z zamkniętymi szybami, we w miarę ciepłym garażu.
Zmiana nawyków za kierownicą
Ten punkt zaleceń może być najtrudniej wypracować, a może przynieść najwięcej korzyści. Warto bowiem aktywnie korzystać z elektroniki dostępnej na pokładzie samochodu elektrycznego. Chodzi tu głównie o tempomat i system rekuperacji.
Ustawmy na tempomacie żądaną prędkość - im niższa tym niższe zużycie, ale dla nowoczesnych aut elektrycznych prędkość rzędu 110-120 km/h nie jest wyzwaniem, wówczas jeszcze zużycie energii jest na akceptowalnym poziomie. Wyższych prędkości należy unikać, bo może się okazać, że zasięg teoretyczny znacznie, ale to znacznie będzie odbiegał od realnego.
Przewidujmy sytuację na drodze i pozwólmy, aby auto najpierw samo wytraciło prędkość odzyskując energię, a dopiero potem użyjmy układu hamulcowego. Takie zachowanie przyniesie wymierne korzyści.
Postój to nie strata czasu
Seat zaleca również zmienić podejście do postojów na ładowanie auta. Chodzi o to, by nie traktować godzinnego czy dłuższego postoju na ładowanie jako zło konieczne, bo to powoduje tylko frustrację (czemu muszę stać i tracić czas, jeśli autem spalinowym byłbym już np. 100 km bliżej celu?), ale potraktować jako okazję do wypoczynku.
Ze względów bezpieczeństwa, podczas długich podróży, zaleca się postój co 2-3 godziny. Spożytkujmy go i na ładowanie, i na obiad, wizytę w toalecie czy (w miarę możliwości) spacer, który rozrusza nasze mięśnie i dotleni mózg. A może jedna z ładowarek na naszej trasie jest ulokowana przy jakiejś ciekawej atrakcji turystycznej? Podróży do miejsca docelowego przecież nie musimy pokonywać "na raz".
***