Ostry spór o zakaz samochodów spalinowych. Retoryka się zaostrza
Ważą się losy zakazu rejestracji samochodów spalinowych, który zgodnie z obecnym stanem prawnym ma wejść w życie w 2035 roku. Wielu producentów samochodów zakaz otwarcie krytykuje, ale są też tacy, którzy zdecydowanie opowiadają się przeciw jakimkolwiek próbom złagodzenia tych radykalnych przepisów. W tej grupie znajduje się m.in. Kia.

W skrócie
- Trwa debata nad zakazem rejestracji samochodów spalinowych od 2035 roku, wywołując różne opinie wśród producentów aut.
- Część firm motoryzacyjnych krytykuje nowe przepisy, obawiając się spowolnienia rynku, zwolnień i uzależnienia od azjatyckich dostawców baterii.
- Kia popiera wprowadzenie radykalnych przepisów, kontynuując duże inwestycje w elektromobilność, podczas gdy inni apelują o ich rewizję i przesunięcie terminu.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Przypomnijmy, w 2023 roku Unia Europejska przejęła przepisy, zgodnie z którymi emisja CO2 z samochodów osobowych od 2035 roku ma być równa zero. De facto oznacza to, że od 2035 roku z salonów nie będą mogły wyjeżdżać auta z silnikami spalinowymi.
Producenci samochodów początkowo przyjęli nowe przepisy pozytywnie, a niektórzy wręcz entuzjastycznie. Szybko jednak okazało się, że samymi przepisami nie da się kształtować postępu w motoryzacji.
Entuzjazm wobec aut na prąd szybko opadł
Samochody elektryczne, które miały w szybkim tempie wyprzeć z rynku auta spalinowe, mimo olbrzymich nakładów na ich opracowanie i rozwój, wcale nie tanieją i sprzedają się słabo. Oczywiście, ich liczba na drogach rośnie, ale znacznie wolniej niż się tego spodziewano i już wiadomo, że nie ma mowy o płynnym odejściu od aut spalinowych w 2035 roku. W ubiegłym roku auta na prąd stanowiły 13,8 proc. rynku nowych aut w Unii Europejskiej, w tym roku (do lipca) jest to 17,4 proc. Wzrost więc jest, ale jego tempo jest zbyt niskie.
Do tego doszły nowe czynniki, które od początku urzędnicy z Brukseli zdawali się ignorować. Otóż potentatem na rynku samochodów elektrycznych, ale przede wszystkim - na rynku akumulatorów do samochodów oraz surowców wykorzystywanych do produkcji akumulatorów są Chiny. To właśnie Kraj Środka odpowiada za przetwarzanie ok. 90 proc. światowych zasobów metali ziem rzadkich, które są powszechnie wykorzystywane do produkcji akumulatorów.
To wszystko spowodowało, że europejskim producentom samochodów entuzjazm wobec pojazdów elektrycznych opadł. Pojawiły się za to informacje o zagrożeniach zwolnieniami w europejskim przemyśle motoryzacyjnym, co ma być właśnie efektem nadchodzącego zakazu rejestracji aut spalinowych.
Wśród głównych krytyków przepisów znalazły się nowe władze Stellantisa, które ostrzegają, że już teraz koncern nie jest w stanie spełnić stale zaostrzanych norm emisji spalin, więc dalsze zaostrzanie przepisów w tym zakresie spowoduje zwolnienia i zamykanie europejskich fabryk.
Zakaz rejestracji samochodów spalinowych ostro skrytykował również prezes Mercedesa Ola Kallenius, który jest jednocześnie szefem Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA). Powiedział on, że zakaz utrudni życie europejskim producentom samochodów, którzy już dziś znajdują się w niezwykle trudnej sytuacji, zmagając się z chińską konkurencją i wolnym wzrostem sprzedaży samochodów elektrycznych.
Potrzebujemy konfrontacji z rzeczywistością. W przeciwnym razie z pełną prędkością zmierzamy w kierunku ściany
Zakaz rejestracji aut spalinowych w 2035 nie jest realny?
Kallenius razem z prezesem Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Samochodowych (CLEPA) Matthiasem Zinkiem, wystosowali list do Komisji Europejskiej, w którym apelują o rewizję obecnych przepisów.
Podkreślili w nim, że cele, które UE wyznaczyła na 2035 rok "nie są już wykonalne". W liście napisano również, że europejscy producenci są teraz niemal całkowicie uzależnieni od Azji w kwestii baterii, a także muszą zmierzyć się z nierównomiernym dostępem do infrastruktury ładowania, wyższymi kosztami produkcji i amerykańskimi taryfami celnymi.
"W dzisiejszym świecie spełnienie sztywnych celów dotyczących emisji CO2 dla samochodów osobowych i dostawczych na lata 2030 i 2035 jest po prostu niemożliwe" - napisali.
Kallenius i Zink chcą, by po 2035 roku nadal można było sprzedawać samochody hybrydowe, a cel jakim jest zerowa emisja CO2 z samochodów przesunąć na 2050 rok.
Kia przeciw zmianie przepisów. "Kosztowałaby nas fortunę"
Zupełnie inaczej na sprawę patrzą władze europejskiego oddziału Kii.
- Mamy do czynienia z lawiną samochodów elektrycznych i gdybyśmy nagle musieli zaprzestać ich produkcji, kosztowałoby nas to fortunę - powiedział dyrektor generalny Kia Europe, Marc Hedrich.
Niemiecki prezes koreańskiej firmy podkreślił olbrzymie inwestycje poczynione przez Kię na opracowanie samochodów elektrycznych i dodał, że firma ma plan osiągnięcia 100-procentowej zgodności z przepisami, które mają wejść w życie w 2035 roku.
Hedrich skrytykował również Kalleniusa, przypominając, że jeszcze kilka lat twierdził on, że Mercedes będzie sprzedawał wyłącznie auta elektrycznie i to nie od 2035, ale 2030 roku.
W ubiegłym roku Kia wprowadziła na rynek kompaktowego crossovera EV3 oraz dużego SUV-a EV9. W tym roku gama modeli na prąd poszerzyła się o hatchbacka EV4 i średniej wielkości SUV-a EV5. Natomiast w przyszłym roku do sprzedaży trafi EV2, który obok EV4 będzie produkowany w Żylinie na Słowacji. Kia chce, by dzięki tej ofensywie w 2030 roku 3 na 4 samochody sprzedawane w Europie miały napęd elektryczny.
Będzie spotkanie ws. sytuacji producentów samochodów
12 września przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen spotka się z przedstawicielami branży motoryzacyjnej. Celem spotkania będzie omówienie sytuacji przedsiębiorców wobec rosnącej konkurencji z Chin oraz wprowadzenia amerykańskich ceł.