Co dalej z Izerą? Stanowisko ElectroMobility Poland
Izera to projekt, którego przyszłość po zmianie władzy stanęła pod znakiem zapytania. Do sprawy postanowili się odnieść chińscy partnerzy. Prezes koncernu Geely skierował list, w którym liczy na szybkie ustosunkowanie się do tego, co dalej z polską marką samochodów elektrycznych. O opinię na ten temat poprosiliśmy adresatów listu oraz przedstawiciela ElectroMobility Poland.
Przyszłość Izery, podobnie zresztą jak Centralnego Portu Komunikacyjnego, stanęła pod znakiem zapytania wraz ze zmianą rządu.
Nie można jednak zapomnieć, że głównym udziałowcem w spółce jest Skarb Państwa i to w dużej mierze od decyzji rządzących zależy przyszłość całego projektu.
W styczniu minister funduszy i polityki regionalnej, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, zapowiadała, że projekt dotyczący Izery zostanie przeanalizowany pod kątem opłacalności w ramach rewizji inwestycji wpisanych do Krajowego Planu Odbudowy. Izera została tam wpisana jeszcze przez rząd Mateusza Morawieckiego. Na realizację projektu Polska miała otrzymać kilkaset milionów euro z unijnego funduszu. Wycofanie się z inwestycji przez nową ekipę rządzącą może więc wiązać się z utratą sporej sumy pieniędzy. Ostateczna decyzja dotycząca przyszłości projektu wciąż jednak nie zapadła.
Nadziei na współpracę nie traci chiński koncern Geely. Właściciel takich marek, jak choćby Lotus czy Volvo, który ma być dostawcą platformy do polskiego samochodu elektrycznego. Jak czytamy w "Business Insider", szef chińskiej firmy - Daniel Li - skierował do prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju, Pawła Borysa, specjalny list w sprawie Izery.
Portal poinformował, że Li zwraca w liście uwagę na "znaczące możliwości poszerzenia strategicznego partnerstwa" między Geely i Izerą. Argumentuje on również, że współpraca przyniesie szereg korzyści. Wskazuje m.in, że kontunuacja projektu oznacza miejsca pracy dla 7 tys. osób w samej fabryce Izery.
Z informacji przekazanych przez portal wynika, że Chińczycy planują też większe zaangażowanie w cały projekt. Geely kusić ma polskie władze m.in. możliwością budowy w naszym kraju fabryki akumulatorów. Decyzja w tej sprawia miałaby jednak zależeć od przyszłości zakładu w Jaworznie.
Od medialnych spekulacji na temat Izery dystansuje się wspomniany przez "Business Insider" Polski Fundusz Rozwoju. W stanowisku przesłanym naszej redakcji czytamy, że:
Z drugiej strony, przedstawiciele PFR nie zaprzeczają, że list od prezesa Geely rzeczywiście wpłynął do Funduszu. A co dzieje się obecnie u samych zainteresowanych, czyli w spółce ElectroMobility Poland, odpowiedzialnej za stworzenie marki Izera i budowę fabryki polskich samochodów elektrycznych w Jaworznie?
Z punktu widzenia przyszłości Izery, najważniejsze jest to, że spółce udało się uzyskać decyzję środowiskową dotyczącą inwestycji w Jaworznie, dzięki czemu można było wystąpić o pozwolenie na budowę kompleksu fabryki.
Dodaje też, że trwają też "zaawansowane pracę na budową łańcucha dostaw".
W końcu ubiegłego roku przedstawiciele ElectroMobility Poland potwierdzili, że w zakładzie w Jaworznie - oprócz samej Izery - miałby również powstawać samochody spod znaku Geely. W prasie kolejny raz pojawiły się więc zarzuty, że fabryka w Jaworznie będzie w istocie chińskim przyczółkiem do szturmowania europejskiego rynku. Taka argumentacja nie jest pozbawiona podstaw, ale trzeba pamiętać, że chińska ofensywa w tej części świata już trwa, o czym świadczą chociażby ostatnie inwestycje koncernu BYD. Światowy gigant na rynku pojazdów elektrycznych poinformował niedawno, że zamierza zbudować własny - pierwszy Europie - zakład produkcyjny w węgierskim Szeged.
Patrząc z takiej perspektywy można więc zakładać, że skoro Stary Kontynent znalazł się na celowniku chińskich gigantów motoryzacyjnych, Chińczycy nie zrezygnują z pomysłu ekspansji na europejskie rynki. Mówiąc wprost - jeśli fabryka Geely nie powstanie w Polsce, chiński inwestor z otwartymi rękami może być witany chociażby w Czechach, na Słowacji czy w Słowenii. Dość powiedzieć, że o inwestycję BYD - poza Węgrami - starały się m.in. Francja, a nawet Niemcy. W takim kontekście interesy Chińczyków (lokalny zakład produkcyjny) i Polaków (stworzenie własnej marki i zabezpieczenie miejsc pracy w regionie) wydają się więc zbieżne.
Przekonuje również, że z perspektywy Państwa inwestycja ElectroMobility Poland w szerszym horyzoncie obejmującym pełen plan biznesowy przedsięwzięcia może przynieść kilkadziesiąt miliardów złotych z tytułu wszystkiego rodzaju podatków i ceł związanych z importem wybranych części i komponentów.