Rewolucja w BMW

Jeszcze tylko przez trzy lata fani BMW mogą czuć się lepsi od miłośników Audi, Mercedesa czy Lexusa. Jest już niemal pewne, że w 2013 roku na rynku pojawi się nowy, pozycjonowany między mini a serią jeden "miejski" samochód spod znaku wirującego śmigła.

Niewielki, pięciodrzwiowy hatchback, konkurować ma głównie z mercedesem klasy A, audi A1 i - o ile takie powstanie - audi A2. Samochód z umieszczonym poprzecznie silnikiem napędzany będzie na przednią oś. Rok później, na salony wkroczyć ma również nowe mini, które dzielić będzie z najmniejszym BMW rozwiązania techniczne.

Pierwsze sygnały o tym, że niemiecka firma odchodzi od kurczowego trzymania się klasycznego układu napędowego pojawiły się już w zeszłym roku. Jako potwierdzenie tych plotek traktować można było również badania przeprowadzone przez BMW, z których wynikało, że aż 80% klientów decydujących się na model serii 1 nie wie, że auto ma napęd na tylne koła. Z tego względu, do 2015 roku w ofercie pojawić ma się również nowa wersja "jedynki" napędzana na przednią oś.

Oznacza to, że w wielu oczach BMW straci swoją pozycję firmy trzymającej się kurczowo zasad i tradycji. Niemieckim inżynierom nie ma się jednak czemu dziwić. Klasyczny układ napędowy w niewielkim aucie miejskim sprawdza się raczej kiepsko. Biegnący pod podłogą wał i element przeniesienia napędu zajmują bowiem wiele cennego miejsca, podnoszą również masę pojazdu, co niekorzystnie odbija się na osiągach i zużyciu paliwa.

Reklama

Trzeba również pamiętać, że wbrew panującej opinii, rodzaj napędu nie wpływa na zachowanie się pojazdu w zakrętach. To czy konkretny samochód wykazuje tendencję do nad- czy podsterowności wcale nie zależy od tego, czy napędzany jest na przednią czy tylną oś. Niejednokrotnie udowodnili to np. konstruktorzy Alfy Romeo, Hondy (type R) a nawet Citroena (np. model xantia, wyposażony był w tzw. samoskrętną oś tylną). Tendencje aut z napędem na przednią oś do podsterowności są po prostu rzadko tłumione przez konstruktorów, z racji tego, że tego typu poślizg niewprawnemu kierowcy łatwiej jest opanować (przez naturalną reakcję, jaką jest odjęcie gazu). Więcej, zawieszenia tak się ustawia, by nawet samochody naturalnie nadsterowne miały tendencję do wyjeżdżania z zakrętu przodem.

Nie zmienia to jednak faktu, że odejście od koncepcji klasycznego układu napędowego to cios dla fanów marki, którzy przez wiele lat z pogardą i nieskrywanym poczuciem wyższości spoglądali w stronę mercedesa klasy A czy produktów Audi. BMW nie ukrywa, że do 2015 roku z fabryk firmy wyjechać ma milion pojazdów z napędem na przednią oś.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Audi | rewolucja | BMW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy