Pozew zbiorowy przeciwko BMW? W Polsce!
Czarne chmury zbierają się nad BMW Group Polska. Tempa nabiera sprawa pożarów, na które narażonych jest blisko 19 tys. (!) sprzedanych w naszym kraju aut niemieckiej marki. Firmie grozi już nie tylko kara za zatajenie akcji serwisowej przed UOKiK, ale i pozew zbiorowy właścicieli pojazdów!
Przypomnijmy - w skali świata palący problem dotyczyć ma aż 1,6 mln pojazdów. Jego źródłem jest usterka modułu EGR, a ściślej, chłodnicy zaworu recyrkulacji spalin.
W Polsce akcją serwisową z tego tytułu objętych zostało 19 tys. samochodów. Sęk w tym, że BMW Group Polska nie poinformowało o usterce zagrażającej zdrowiu i życiu pasażerów Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Sama akcja - w opinii licznych właścicieli aut - również pozostawiać ma wiele do życzenia. Wygląda na to, że importer nie dysponuje po prostu wystarczającą liczbą poprawionych części, bo te w pierwszej kolejności trafiają na inne rynki... W tym miejscu warto dodać, że w związku z usterką EGR w Korei Południowej czasowo wycofano z ruchu aż 20 tys. aut, a rząd nałożył na producenta karę w wysokości 9,9 mln dolarów.
Niedawno informowaliśmy o pożarze BMW 520d xDrive z 2016 roku, do którego doszło 2 lutego na autostradzie A4 (węzeł Rzeszów-Wschód). W płomieniach stanęło auto, którym w chwili zdarzenia podróżowały dwie osoby. Doszczętnie zniszczony pojazd pochodził z polskiej sieci dealerskiej i od początku był w rękach pierwszego właściciela. Auto legitymowało się przebiegiem 77 tys. km i wciąż objęte było 5-letnim pakietem przeglądów. Ostatni z nich, w ramach którego miał zostać wymieniony wadliwy zespół zaworu EGR, odbył się w styczniu. Jak się później okazało, z powodu braku części, serwis odstąpił od wymiany EGR nie informując o tym właściciela...
Kilka dni temu - zgodnie z przewidywaniami - właściciel pojazdu poinformowany został o odmowie wypłacenia odszkodowania z tytułu polisy AC.
W uzasadnieniu czytamy, że: "po zapoznaniu się z dokumentami zgromadzonymi w aktach szkody i po przeprowadzeniu czynności mających na celu przyjęcie odpowiedzialności za zdarzenie [zakład ubezpieczeniowy - dane do wiadomości redakcji] nie może przyjąć odpowiedzialności za powyższą szkodę. Informujemy, że na podstawie § 4 ustęp 1 punkt 13 OWU AC nr 181/2015. Zakres odpowiedzialności nie obejmuje szkód: (..) powstałych wskutek wykonywania napraw, konserwacji pojazdu, niewłaściwego załadowania pojazdu, wyładowania pojazdu, transportowania ładunku w pojeździe lub bagażu, wykorzystywania pojazdu niezgodnie z jego przeznaczeniem oraz szkód związanych z wadą wykonania pojazdu oraz nieprawidłową naprawą, montażem, demontażem wyposażenia pojazdu (..)".
W dalszej części dokumentu przeczytać można, że: "Ze zgromadzonej dotychczas dokumentacji wynika, że przyczyną powstania pożaru była niewłaściwa praca układu recyrkulacji spalin (EGR). Skutkiem niewłaściwej pracy zapalenie się sadzy wewnątrz kolektora dolotowego. Po przepaleniu ścianki kolektora doszło do rozprzestrzenienia się ognia w obrębie komory silnika, a następnie do przedziału pasażerskiego. Ponadto na podstawie informacji uzyskach od importera samochodów BMW stwierdzamy, że samochód był trzykrotnie w autoryzowanym serwisie, gdzie serwis miał informacje o konieczności wymiany chłodnicy EGR, co było przyczyną pożaru, a mimo to naprawa nie została przeprowadzona. Przyczyną pożaru pojazdu była zatem wada fabryczna, która nie jest objęta ochroną ubezpieczeniową."
Warto przypomnieć, że powyższa decyzja zapadła w oparciu o opinię, powołanego przez ubezpieczyciela, biegłego sądowego z zakresu pożarnictwa.
Właściciel auta nie ukrywa, że zamierza dochodzić swoich praw na drodze sądowej pozywając BMW Group Polska. Na takiej decyzji zaważył m.in. sposób potraktowania poszkodowanego w serwisie. Zaraz po zdarzeniu samochód odwieziony został do jednego z podkarpackich dealerów BMW (lawetę i pojazd zastępczy zapewnił ubezpieczyciel). Gdy po kilku dniach właściciel przemyślał sprawę i postanowił zabezpieczyć wrak na parkingu strzeżonym, dealer nie chciał mu go wydać. Pomóc miała dopiero groźba wezwania policji.
W korespondencji z importerem niemiecka firma poinformowała właściciela, że "BMW Polska z pewnością podejmie próby ustalenia przyczyn zdarzenia, w tym również określenia, czy zdarzenie było wynikiem wady fabrycznej, błędów obsługi serwisowej, niewłaściwej eksploatacji czy innych przyczyn. Warunkiem jest dostarczenie samochodu do stacji autoryzowanej BMW najlepiej do sprzedawcy". Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że auto spłonęło w okolicach Rzeszowa, a zakupione było u dealera w Warszawie. Poszkodowany musiałby więc na swój koszt przetransportować samochód do stolicy i liczyć na to, że niemiecka marka wykaże się jednak dobrą wolą. Takie postawienie sprawy w praktyce uniemożliwiałoby jednak ewentualne dochodzenie wszelkich praw przed sądem. Główny dowód - wrak pojazdu - pozostawałby przecież w rękach oskarżonego...
Wiele wskazuje na to, że pechowy właściciel białego BMW 520i xDrive nie jest jedynym poszkodowanym (o podobnym przypadku informowaliśmy już w styczniu). Na Facebooku powstała już nawet strona o nazwie "BMW pozewzbiorowy".
Wciąż nie wiemy, dlaczego UOKiK nie otrzymał od firmy żadnego powiadomienia o produkcie niebezpiecznym? Od 3 marca - czekamy na oficjalne stanowisko BMW Group Polska w tej sprawie.
Z dziennikarskiego obowiązku warto dodać, że w ubiegłym roku o możliwości pożaru swoich pojazdów informowały UOKiK m.in.: Chrysler, Dodge, Jeep, Opel, Mazda, Kia, Ford, Hyundai oraz - co najciekawsze - Mini (04.09.2018)! W przypadku Mini kampanią naprawczą w Polsce miały zostać objęte 324 samochody.
Niestety, wciąż nie udało nam się uzyskać odpowiedzi na pytanie, dlaczego ostrzegano o możliwości pożaru 324 egzemplarzy Mini, a nie poinformowano o możliwości zapalenia się 19 tys. (!) sprzedanych w Polsce BMW?
Paweł Rygas