Mówią o nim "drugi Henry Ford"! Z Chin

Czy mówi wam coś nazwisko Li Shufu? Jeżeli nie, to powinniście je jak najszybciej zapamiętać. Ów 54-letni miliarder, zwany "chińskim Henry Fordem", staje się bowiem jedną z najważniejszych postaci w świecie motoryzacji.

Od lewej Li Shufu, premier ChRL Li Keqiang i premier Belgii Charles Michel
Od lewej Li Shufu, premier ChRL Li Keqiang i premier Belgii Charles Michel AFP

Urodził się w ubogiej, rolniczej prowincji Zhejiang. Jak opowiadał wiele lat później w wywiadach, swój pierwszy samochód zbudował z... piasku, podpatrując pojazdy z pobliskiej bazy wojskowej, gdyż jego rodzina była zbyt biedna, by kupować dzieciom prawdziwe zabawki. Miał siedemnaście lat, gdy dostał od ojca kosztowny prezent - wart całe 16 dolarów prosty aparat fotograficzny. Postanowił wówczas, że będzie z pomocą owego amatorskiego sprzętu świadczyć profesjonalne usługi fotograficzne. Stopniowo doposażał swoje atelier, jednak szybko doszedł do wniosku, że tą drogą niczego się nie dorobi. Zajął się zatem odzyskiwaniem szlachetnych metali z urządzeń elektronicznych. Niestety, przegrał z konkurencją, zresztą nie po raz ostatni w swoje biznesowej karierze.

W wieku 23 lat kandydat na następcę Henry'ego Forda założył firmę Geely (słowo to w wolnym tłumaczeniu z języka chińskiego oznacza "szczęściarza") i przystąpił do produkcji części do chłodziarek, a wkrótce całych lodówek, sprzedawanych pod marką "Arctic Flower", czyli "Arktyczny Kwiat". Ciężko pracując, uzupełniał wykształcenie. Skończył studia inżynierskie, uzyskał również magisterium z zarządzania.

W 1993 r., jako trzydziestolatek, Li Shufu ponownie zmienił branżę. Jego firma rozpoczęła wytwarzanie elementów do motocykli, a potem kompletnych jednośladów. Były one dwukrotnie tańsze od japońskich odpowiedników i znajdowały klientów aż w 22 krajach. To jednak wciąż nie zaspokajało ambicji młodego przedsiębiorcy.

W 1998 r. zaadaptowaną, dawną przywięzienną fabrykę w Chengdu opuścił pierwszy samochód osobowy marki Geely - hatchback HQ (Haoqing),  konstrukcja oparta na Daihatsu Charade, pojazd przestarzały i bardzo kiepskiej jakości. W 2003 r. pierwsza partia zmodernizowanego modelu HQ powędrowała na eksport, w 2005 r. auto to zostało pokazane na prestiżowym salonie we Frankfurcie nad Menem. W tym samym roku akcje Geely Holding Group zaczęły być notowane na giełdzie w Hongkongu, a firma założona i rozwinięta przez niegdysiejszego skromnego fotografa stała się największym prywatnym, bez udziałów państwa, producentem samochodów w Chińskiej Republice Ludowej.

Współpracowała blisko z koreańskim Daewoo, w 2006 r. zadziwiła świat przejęciem producenta legendarnych czarnych londyńskich taksówek, czyli spółki The London Taxi Company.

Lubi przedstawiać się jako miłośnik poezji i muzyki. Ciekawe, jakie dalsze plany snuje, słuchając ulubionych utworów Bacha i Mozarta

Mimo powyższych sukcesów Li Shufu nie spoczął na laurach. W 2010 r. zdecydował się na spektakularny ruch. Za 1,8 miliarda dolarów odkupił do koncernu Ford Motor Company podupadającą markę Volvo (ponoć myślał o tym już osiem lat wcześniej). Wielu uważało tę decyzję za nader ryzykowną. Z jednej strony obawiano się, że renomowane, słynące dotąd z niezawodności i bezpieczeństwa auta staną się "chińskim badziewiem", z drugiej, iż nowy właściciel ugnie się pod ciężarem problemów, z którymi borykała się szwedzka firma. Rzeczywiście początki były trudne, ale dziś, już pod rządami Geely, Volvo kwitnie, przeżywając bodaj najlepszy okres w sowich dziejach. Nowe modele, takie jak XC90, S90 czy V90 zachwycają świat i zdobywają liczną klientelę.

Tymczasem Geely kontynuuje swoją globalną ekspansję. Ostatnio, dzięki przejęciu malezyjskiego Protona i należącej do niego brytyjskiej marki Lotus Cars zyskał dostęp do zdominowanych dotychczas przez Japończyków, szybko rozwijających się rynków Azji Południowo-Wschodniej i elitarnego świata sportowych bolidów.

Po 37 latach od uczynienia pierwszego kroku w biznesie Li Shufu jest właścicielem motoryzacyjnego imperium, jednym z najbogatszych mieszkańców Chin (wartość jego majątku szacuje się na 5,5 - 8 mld dolarów), powszechnie szanowanym, zasiadającym w prestiżowych gremiach i zapraszanym na światowe salony przedsiębiorcą, żywym przykładem klasycznej kariery "od zera do miliardera". Sam lubi przedstawiać się jako miłośnik poezji i muzyki. Ciekawe, jakie dalsze plany snuje, słuchając ulubionych utworów Bacha i Mozarta. Pogłoski o rychłym przejęciu przez holding Geely koncernu Fiat Chrysler Automobiles zostały na razie zdementowane...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas