Geely zamiast Izery? Nowy plan na polską fabrykę elektryków
ElectroMobility Poland rozważa uruchomienie w fabryce Izery montażu chińskich pojazdów spod znaku Geely. Czy oznacza to, że polski zakład zdegradowany zostanie do roli montowni chińskich aut, a Polska stanie się europejskim koniem trojańskim otwierającym Chińczykom drogę do bogatych rynków Unii Europejskiej?
Zgodnie z deklaracjami ElectroMobility Poland, pierwsze Izery zjechać mają z linii montażowych za nieco ponad dwa lata - w grudniu 2025 roku. To ambitne założenie jeśli wziąć pod uwagę, że spółka wciąż nie pozyskała jeszcze gruntu pod budowę fabryki w Jaworznie.
Okazuje się jednak, że w polskim zakładzie powstawać mogą nie tylko auta spod znaku Izery. Coraz bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, gdy - obok polskich elektrycznych samochodów - w Jaworznie budowane będą również ich chińskie pierwowzory.
Gdy w listopadzie 2022 roku ElectroMobility Poland ogłosiło, że dostawcą platformy dla polskiego samochodu elektrycznego będzie chiński koncern Geely, wiele osób przecierało oczy ze zdumienia. Chińczycy bezsprzecznie mają ogromne doświadczenie w dziedzinie projektowania i budowy samochodów elektrycznych, ale wybór partnera zza Wielkiego Muru rodzi też wiele obaw.
Szybko pojawiły się głosy, że - w szerszej perspektywie - Izera może zostać zdegradowana zostanie do roli montowni chińskich aut, a ulokowanie produkcji w naszym kraju to sprytny zabieg otwierający Chińczykom drogę na rynki Starego Kontynentu.
Niestety najnowsze działania ElectroMobility Poland raczej nie pomogą w uspokojeniu nastrojów osób, które dostrzegają przyszłość Izery wyłącznie w czarnych barwach. "Skoro samochody tego producenta są dostępne w Europie, to dlaczego nie pomyśleć o zoptymalizowaniu całego pomysłu biznesowego poprzez współdzielenie mocy produkcyjnych?" - stwierdził w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną prezes ElectroMobility Poland - Piotr Zaręba.
Prezes Zaremba zastrzega wprawdzie, że "temat nie został jeszcze ostatecznie przesądzony", ale zaznacza przy tym, że dostrzega "wolę współpracy", a rozmowy trwają.
Z biznesowego punktu widzenia wypowiedzi prezesa trudno zarzucić słabe strony. Trudno ją również traktować w kategorii zaskoczenia. Od dawna znamy przecież plany mówiące o produkcji nawet - uwaga - 150 tys. aut rocznie. To poziom pokrywający aż 1/3 ogółu zapotrzebowania na nowe auta w Polsce. Od początku było więc jasne, że zdecydowana większość produkowanych w Jaworznie samochodów musiałby trafiać na eksport.
Idąc dalej - jako producent z zerowym dorobkiem - polska marka stanie przed gigantycznym wyzwaniem przekonania do siebie klientów z zachodu. To z kolei wymagać będzie nie tylko gigantycznych nakładów na marketing, ale też stworzenia zagranicznego zaplecza sprzedażowo-serwisowego. W tym przypadku pomoc Geely może się okazać nieoceniona.
Z drugiej strony - do tej pory nie było mowy o tym, że z polskiej fabryki miałyby wyjeżdżać auta innej marki niż Izera. Taka deklaracja w debacie publicznej pada z ust przedstawiciela ElectroMobility Poland po raz pierwszy.
Przypominamy, że w maju ElectroMobility Poland złożyła wniosek o decyzję środowiskową dla budowy fabryki. Aktualnie - wspólnie z firmą Prochem - prace koncentrują się na projekcie budowlanym i procesie przetargowym, który do końca tego roku ma wyłonić generalnych wykonawców robót budowlanych.
W pierwszym kwartale 2023 zakończono też proces weryfikacji rynku (tzw scouting) dla dostaw komponentów na pierwszy montaż. Wybrano ok. 250 partnerów zainteresowanych współpracą.
Wiemy też, że - chociaż ElectroMobility Poland nie ogłosił go publicznie - spółka wybrała już dostawcę baterii i "zabezpieczyła łańcuchy dostaw" dla pierwszego okresu produkcji.
Przypominamy, że aktualnie toczy się postępowanie przetargowe dotyczące działki pod budowę fabryki Izery w Jaworznie, a ElectroMobility Poland nie jest jedynym zainteresowanym jej zakupem. Zwycięzcę przetargu powinniśmy poznać na przełomie września i października.