Opel Grandland - mocno odświeżony
Zmodernizowany Grandland zwraca uwagę mocno zmienioną stylistyką oraz znacznie unowocześnionym wnętrzem. Czym jeszcze będzie chciał przekonać do siebie klientów flagowy SUV Opla? Sprawdzaliśmy to podczas pierwszych jazd testowych tym modelem.
Czy to nowa generacja? Takie wrażenie można odnieść patrząc na przód Grandlanda, zaprojektowanego według koncepcji Opel Vizor, którą znamy już z nowej Mokki, odświeżonego Crosslanda, a także szóstej odsłony Astry. Założeniem projektantów było stworzenie jednolicie czarnego pasa przedniego, z którego dopiero po uruchomieniu odznaczą się światła. Same reflektory także warte są wzmianki, ponieważ składają się teraz z 168 segmentów LED, zapewniając wyjątkowo skuteczne oświetlenie drogi, przy jednoczesnym dbaniu o to, żeby nie oślepiać innych kierujących.
Zakres zmian z tyłu jest znacznie mniejszy. W oczy bez wątpienia rzuca się duży napis GRANDLAND na tylnej kanapie, przy okazji podkreślający, że model pozbył się litery "X" z nazwy. Jeśli zauważycie, że litery oznaczenia są czarne (podobnie jak znaczek Opla), to znaczy, że macie do czynienia z kolejną nowością, jaką jest wizualnie usportowiona wersja GS Line. Można ją też odróżnić po lakierowanych na czarno dolnych częściach zderzaków, progach oraz nadkolach. W pozostałych wersjach wykończono je pod kolor nadwozia, podczas gdy w poprzedniku zawsze był to po prostu czarny plastik.
Wrażenie z obcowania z nową generacją Grandlanda, można odnieść także po zajęciu miejsca za kierownicą. Zwykle modernizacje ograniczają się do zastosowania nowszych multimediów i tak też jest w przypadku SUVa Opla, ale w tym przypadku konstruktorzy nie poszli na kompromisy. Klasyczne wskaźniki zastąpili wirtualnymi (z kilkoma sposobami prezentowania wskazań) wykorzystującymi ekran o przekątnej do 12 cali, a obok znajdziemy nowy ekran multimediów, mający do 10 cali. Oba wyświetlacze zostały wizualnie połączone powierzchnią pokrytą lakierem fortepianowym (zgodnie z kolejną nową koncepcją Opla, zwaną Pure Panel, co w konsekwencji wymusiło przekonstruowania całej górnej części deski rozdzielczej. Dopiero patrząc na dół, zauważymy znajome elementy, takie jak klasyczny (całe szczęście) panel klimatyzacji.
Wnętrze Grandlanda wygląda teraz zdecydowanie bardziej nowocześnie, a wirtualne zegary są czytelne, mają przyjemną grafikę i przekazują jednocześnie naprawdę sporo informacji. Jeśli jednak ktoś nie lubi zbyt dużego natłoku komunikatów, dostępny jest też tryb "minimalistyczny". Tutaj też może wyświetlać się obraz z systemu Night Vision - kolejnej nowości i elementu niespotykanego w tej klasie.
Zdecydowanie mniej pochwał mamy za to pod adresem nowych multimediów. Powiększony ekran głównie wykorzystywany jest do wyświetlania informacji o wybranej temperaturze przez kierowcę oraz pasażera, co jest niestety marnowaniem dodatkowej powierzchni ekranu, ponieważ czarne paski po bokach nigdy nie znikają. Szczególnie nie ma to sensu w Grandlandzie, który ma przecież osobny panel klimatyzacji z własnym wyświetlaczem. Samo menu systemu multimedialnego pozostało bez zmian (nie było to trudne, skoro większy ekran ma taką samą co poprzednio powierzchnię "użytkową"), co widać szczególnie po nawigacji o przeciętnej grafice. Na szczęście możemy liczyć na obsługę Apple CarPlay i Android Auto.
Pod względem ilości miejsca, to nie uległa ona żadnej zmianie. Jest więc całkiem przestronnie, szczególnie z tyłu, gdzie brak tunelu środkowego sprawia, że można zaryzykować podróż z kompletem pasażerów. Bagażnik ma również niezmienioną wielkość i oferuje 514 l pojemności.
Pod maską także nie mamy co liczyć na nowości, ale nie znaczy to, że nie ma zmian. O czym mówimy? Otóż z gamy zniknął 2-litrowy diesel o mocy 177 KM - jednostka świetnie sprawdzająca się w Grandlandzie, ale niestety Unia Europejska krzywo patrzy na takie silniki. Miłośnikom diesli pozostała jednostka wyłącznie 1.5 BlueHDI o mocy 130 KM (dostępna teraz tylko z "automatem"). W podobnej sytuacji są zwolennicy "benzyniaków", którzy muszą wybrać 3-cylindrową jednostkę 1.2 PureTech, także o mocy 130 KM. Silnik 1.6 Turbo o mocy 180 KM zniknął z oferty.
Jeśli więc chcecie trochę więcej koni pod prawą stopą, musicie zdecydować się na jedną z dwóch wersji hybrydowych, oferowanych także przed modernizacją. Do wyboru jest odmiana o mocy 224 KM lub 300 KM, wyposażona w dodatkowy silnik elektryczny przy tylnej osi, dzięki czemu otrzymujemy napęd 4x4.
Osoby szukające po prostu rodzinnego SUVa do spokojnej jazdy, będą zadowolone z bazowych, 130-konnych odmian. Szczególnie z diesla, który co prawda przyspiesza do 100 km/h w przeciętne 12,3 s, ale subiektywnie wydaje się całkiem żwawy. Co bardziej istotne, wyróżnia się naprawdę niskim zużyciem paliwa. W mieście można zejść nawet poniżej 6 l/100 km, a poza nim nawet poniżej 5 l/100 km.
Niestety osoby oczekujące nieco lepszych osiągów, skazane są na hybrydy, co nie każdemu musi odpowiadać (choćby ze względu na wyższą cenę). Przyznać jednak trzeba, że potrafią być naprawdę oszczędne (zużycie rzędu 6 l/100 km przy rozładowanej baterii), ale także bardzo szybkie. Odmiana 300-konna przyspiesza do 100 km/h w 6,1 s. Można więc traktować ją w kategorii usportowionej, choć w czerpaniu przyjemności z ostrej jazdy przeszkadza trochę głośna, zupełnie nierasowa, praca silnika, kiedy wkręcamy go na maksymalne obroty. Działanie ośmiobiegowej skrzyni automatycznej możemy natomiast określić mianem... zrelaksowanej.
Do zrelaksowanej jazdy zdaje się skłaniać także zawieszenie, zapewniające naprawdę niezły komfort, chociaż jeździliśmy autami z 19-calowymi felgami. Wbrew pozorom jednak Grandland także całkiem pewnie się prowadzi. Jego charakter raczej nie zachęca do agresywnej jazdy, ale jeśli ktoś da się ponieść osiągom 300-konnej wersji nie powinien być rozczarowany.
Opel nie podaje jeszcze cennika oraz specyfikacji odświeżonego Grandlanda, ale wiemy już, z jakiego pułapu będą startowały ceny. Za bazową odmianę 1.2 130 KM z manualną skrzynią zapłacimy 124 tys. zł. To więcej niż obecnie, ale polskie przedstawicielstwo marki podkreśla, że w zamian otrzymamy bogatsze wyposażenie. Z kolei hybryda o mocy 224 KM kosztować będzie 185 700 zł. Dostępne będą wersje wyposażenia Business Edition, GS Line, Business Elegance oraz Ultimate.
Face lifting Opla Grandlanda można zaliczyć do jak najbardziej udanych. Auto wyraźnie odmłodniało i jest bardziej nowoczesne, dzięki czemu osoby kupujące go nie będą czuły się "poszkodowane" względem decydujących się na zupełnie nowe modele marki. Z drugiej strony zmiany są w dużej mierze wizualne i nie każdego przekona brak np. mocnego diesla w ofercie.
Michał Domański