Opel Astra Electric. Wszystko jest kwestią ceny
W Rüsselsheim wykonano symboliczny krok. Tak można w skrócie opisać pojawienie się pierwszej Astry z napędem elektrycznym. Samochód przyciąga do siebie prowadzeniem, wyposażeniem czy wyglądem. Problem może jednak stanowić cena.
Za pięć lat, czyli w 2028 roku, Opel ma stać się marką oferującą wyłącznie modele zasilane prądem. To oczywiście przekłada się na systematyczne rozbudowywanie oferty niemieckiego producenta o kolejne auta dostępne w wersji elektrycznej. Teraz jednak niemiecki producent postawił milowy krok.
Co prawda marka oferuje już elektryczne warianty swoich modeli (Mokka czy Corsa). Astra jednak do tej pory unikała takiego losu. Teraz to się zmieniło. Po raz pierwszy model, który obecny jest na rynku przeszło 30 lat (od 1991 roku) i doczekał się już sześciu generacji, oferowany będzie w odmianie elektrycznej.
Oczywiście elektryczna Astra będzie jedynie odmianą napędową hatchbacka. To zaś oznacza, że nie ma co liczyć na zmiany stylistyczne. Z wyglądu będzie to "zwyczajna" Astra szóstej generacji. I bardzo dobrze. Samochód prezentuje się bardzo dobrze i wprowadzanie poprawek nie ma sensu. W efekcie, o tym, że mamy do czynienia z odmianą na prąd, dowiemy się jedynie dzięki literce "e" na tylnej klapie.
Nie ma też co spodziewać się kolosalnych zmian w środku. Nowością, w porównaniu ze spalinową Astrą, może być co najwyżej pojawiające się na wyświetlaczu kierowcy, informacje typowe dla samochodów na prąd (czyli np. poziom naładowania akumulatora). Oczywiście elektryczna Astra wyposażona została w fantastyczne fotele, które sprawiają, że nawet po kilku godzinach podróży nie będziemy narzekać na zmęczenie. Gwarantują dobre trzymanie boczne i są sterowane elektrycznie. Przynajmniej w większości płaszczyzn. Jeśli chcemy przysunąć fotel do kierownicy, musimy to zrobić "ręcznie".
Z racji, że mówimy o elektrycznej odmianie dobrze znanego już modelu, to najważniejszą kwestią jest tutaj napęd. W ruch samochód wprawia elektryczny silnik generujący 156 KM i 270 Nm (dokładnie ten sam, który trafił do Peugeota e-308). Moc trafia na przednią oś i sprawia, że samochód może przyspieszać od zera do setki w 9,2 sekundy. Prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 170 km/h.
Za magazynowanie energii odpowiada litowo-jonowy akumulator o pojemności 54 kWh, który ma zapewniać elektrycznemu Oplowi do 418 km zasięgu. Średnie zużycie prądu ma wynosić natomiast 14,8 kWh na 100 kilometrów. Zdaniem producenta naładowanie akumulatora do 80 proc. pojemności, zakładając, że korzystamy ze 100-kilowatowej stacji ładowania prądem stałym ma wynosić około pół godziny. Standardowo model wyposażony jest w 11-kilowatową ładowarkę.
Bardzo szybko zauważymy, że nie można mieć żadnych zarzutów jeśli chodzi o prowadzenie. Układ jest bardzo precyzyjny i błyskawicznie przekazuje informacje od kierowcy do kół. Samochód bardzo przyjemnie wchodzi w zakręty, za co oczywiście odpowiada między innymi znajdujący się w podwoziu akumulator. O to, byśmy podróżowali w komfortowej atmosferze, dba zawieszenie, które doskonale wybiera wszelkiego rodzaju nierówności. Kierowca ma do wyboru trzy tryby jazdy. W każdym z nich dostępna jest inna moc oraz moment obrotowy:
Podobnie jak w Peugeocie e-308 możemy wybrać tryb:
- Eco: 108 KM i 220 Nm
- Normal: 136 KM i 250 Nm
- Sport: 156 KM i 270 Nm
Elektryczną Astrę testowaliśmy zarówno w mieście, jak i na autostradzie i możemy stwierdzić, że w obu tych "środowiskach" model oferuje odpowiednią dynamikę podróżowania. Wykorzystując wszystkie tryby w odpowiednich sytuacjach i "żonglując" nimi w zależności od sytuacji, nie będziemy narzekać.
Pojawienie się akumulatora nie wpłynęło specjalnie na wrażenia z jazdy, co oznacza, ze jest dobrze. A jak sprawy mają się w przypadku przestrzeni? Wewnątrz nie czuć jakiejś specjalnej utraty miejsca. Co innego, jeśli spojrzymy na bagażnik. W przypadku wersji spalinowych pojemność to od 422 do 1 339 litrów. Natomiast w elektrycznej - od 352 do 1 268 litrów.
Nie można jednak narzekać, jeśli chodzi o wyposażenie. W standardzie elektryczna Astra oferuje:
- reflektory Full LED
- system ostrzegania przed kolizją z przodu z automatycznym hamowaniem przy niskich prędkościach i wykrywaniem pieszych
- asystent utrzymania pasa ruchu
- system wykrywania zmęczenia kierowcy
- adaptacyjny tempomat z funkcją Stop&Go
- kamera 360 stopni
- dwustrefowa klimatyzacja automatyczna
- system multimedialny z funkcją wykrywania naturalnej mowy
- podgrzewane fotele i kierownica
Opel Astra w wariancie elektrycznym to bardzo ciekawa propozycja dla osób mieszkających w okolicach miasta i codziennie dojeżdżających do pracy. To naprawdę bardzo dobry samochód, który zachęca do siebie stylistyką, wygodą podróżowania, bogatym wyposażeniem i dobrym prowadzeniem. Jeśli więc ktoś ma instalację fotowoltaiczną i nie pokonuje dużych tras, albo poszukuje drugiego samochodu w rodzinie, może poważnie rozważać zainwestowanie w elektryczny wariant Astry.
Pozostaje jednak kwestia ceny. Tych co prawda Opel jeszcze nie podał. Niedawno jednak Peugeot opublikował cennik premierowej wersji modelu e-308, czyli technologicznego bliźniaka Opla. Francuski elektryk został wyceniony na 203 100 złotych (zaledwie 2 tys. mniej niż Tesla Model 3). Biorąc więc pod uwagę, że Opel jest nieco niżej pozycjonowaną marką w hierarchii koncernu Stellantis, należy spodziewać się, że cena, choć zapewne nieco niższa, wciąż będzie wynosiła blisko 200 tys. złotych.
***