Elektryczna Klasa G w Polsce. Nie do zatrzymania w terenie, kręci "bączki" w miejscu
Kiedy oficjalnie ogłoszono, że legendarna “Gelenda” zadebiutuje w bezemisyjnej odmianie, fani marki oniemieli. Pojawiły się obawy, że elektryfikacja odbierze klasie G cały urok i zakończy jej 45-letnią historię. Okazuje się jednak, że jest zupełnie inaczej. Nowy Mercedes G 580 z technologią EQ to kolejny i bardzo ciekawy rozdział ikonicznej terenówki. O jego możliwościach przekonałem się w terenie.
Mercedes klasy G, tudzież Geländewagen, jest symbolem tradycji, postępu i świetnego samochodu terenowego. Wraz z debiutem elektrycznej “Gelendy" to wszystko - i wiele więcej - się nie zmienia, choć wielu fanów legendarnego modelu po usłyszeniu oficjalnych informacji o debiucie bezmisyjnego następcy, było przekonanych, że taki ruch był nikomu niepotrzebny. Czy mieli rację? Sprawdziłem to na polskiej ziemi.
Elektryczna klasa G jest wierna swoim ideałom
Mercedes G 580 z technologią EQ, czyli elektryczna nowość zaprojektowana przez specjalistów z austriackiego Graz, pozostaje wierna swojemu oryginalnemu charakterowi, zachowując kanciastą sylwetkę ze wszystkimi kultowymi elementami. Okrągłe światła do jazdy dziennej, niemalże pionowo zamontowana szyba czołowa i kufer na tylnej klapie - to wszystko tu jest.
Ponadto, tak jak odmiany spalinowe, jest zbudowana na ramie drabinkowej - zmodyfikowanej i wzmocnionej do współpracy z mocnym napędem elektrycznym - z którą zintegrowano litowo-jonowy akumulator o pojemności 116 kWh. Zachowano także połączenie niezależnego zawieszenia przedniego z podwójnymi wahaczami poprzecznymi z nowo opracowaną sztywną tylną osią, dzięki czemu auto jest komfortowe na prostej drodze i dzielne w terenie.
Elektryczna odsłona klasy G wygląda niemal identycznie, jak spalinowe warianty. Odróżnić ją możemy po opcjonalnej, podświetlanej osłonie chłodnicy, lekko podniesionej masce, kurtynach powietrznych w tylnych nadkolach czy skrzynce zamontowanej na klapie bagażnika. Zamiast pełnowymiarowego koła zapasowego, możemy wozić ze sobą przewody do ładowania. Nowością są także panele na przednich słupkach i subtelny spojler dachowy, które służą do optymalizacji aerodynamiki.
A w kabinie? Prawdę mówiąc, tam ciężko doszukać się różnic. Wnętrze elektrycznej odmiany wygląda identycznie, jak w spalinowych wersjach. W środku jest luksusowo i nowocześnie. Mamy do dyspozycji dwa duże wyświetlacze, wielofunkcyjną kierownicę i specjalny panel do sterowania ustawieniami napędu. Jest “po staremu", czyli bardzo dobrze. Sprawiono jednak, że drzwi zamyka się teraz nieco łatwiej, choć wciąż wydają z siebie ten charakterystyczny dźwięk po zamknięciu. Ci, którzy mieli okazję tego doświadczyć, wiedzą, o czym mowa.
Mercedes G 580 EQ robi wrażenie osiągami, ale nie zasięgiem
Elektryczna klasa G jest wyposażona w cztery niezależne silniki elektryczne. Każdy z nich ma własną "skrzynię biegów" o dwóch przełożeniach (11:1 oraz 21:1). Łączna moc systemowa Mercedesa G 580 wynosi 588 KM i 1164 Nm momentu obrotowego. Mimo potężnej masy 3100 kg kanciasta “Gelenda" przyspiesza od 0 do 100 km/h w 4,7 sekundy, czyli o 0,3 sekundy wolniej, od topowej, spalinowej wersji G 63 z czterolitrowym V8, generującym moc 585 KM i 850 Nm.
Akumulator o pojemności 116 kWh, zgodnie z obietnicami producenta, ma pozwolić na przejechanie do 473 kilometrów. Trzeba jednak mieć na uwadze, że to bardzo optymistyczny scenariusz, bowiem w trudnym terenie samochód zużywał blisko 40 kWh/100 km. Baterię naładujemy prądem zmiennym (AC) z mocą do 11 kW lub prądem stałym (DC) z mocą do 200 kW. Na szybkiej ładowarce można uzupełnić energię z 10 proc. do 80 proc. w około 32 minuty.
Elektryczny Mercedes G 580 potrafi w terenie niesamowite rzeczy
O możliwościach nowego Mercedesa G 580 z technologią EQ przekonałem się na terenowym odcinku Toru Modlin. Dla samochodu zaprojektowanego na wyczynowych trasach w Graz, wizyta na torze w Nowym Dworze Mazowieckim była niczym popołudnie spędzone na placu zabaw. To auto przygotowane do wielkich rzeczy, o czym świadczy jego prześwit (250 mm) kąt rampowy (20,3 stopni), natarcia (32 stopni) i zejścia (30,7 stopni).
Elektryczna klasa G bez większego wysiłku cały dzień pokonywała specjalny odcinek, na którym mierzyła się z głębokimi dołami, grubymi belami drewna, ciasnym zawrotem, przechyłami, zjazdami, najazdami i wanną pełnej brudnej wody. W trakcie wydarzenia mogliśmy też poznać nowe możliwości klasy G, których mogą pozazdrościć jej spalinowe wersje. Mowa tu o funkcji “G-Turn" oraz “G-Steering". Pierwsza pozwala kierowcy zawrócić autem w miejscu, a druga zmniejszyć promień skrętu na skutek hamowania tylnego, wewnętrznego koła.
Co z bulgotem widlastej “ósemki"? Brakuje go, choć substytut w postaci funkcji “G-Roar", po włączeniu której z głośnika na zewnątrz zaczyna wydobywać się syntetyczny dźwięk spalinowego silnika, w pewien sposób to rekompensuje.
Ile kosztuje Mercedes G 580 EQ w Polsce?
Ceny elektrycznej klasy G 580 z technologią EQ startują w Polsce od 664 100 zł. Zdziwieni? Ja również! To niemal tyle samo, ile trzeba zapłacić za wersję 450d z 3-litrowym “ropniakiem" i o ponad 300 tys. zł mniej, niż za topowy wariant G 63, od którego nowy wariant jest mocniejszy oraz niewiele wolniejszy. Niestety, są też złe wieści. Na początku produkcji klienci mogą zamówić auto wyłącznie z pakietem “Edition One", którego cena to 232 110 zł. Po jego dodaniu sugerowana cena wzrasta do 876 200 zł. Trzeba jednak zaznaczyć, że w takim wydaniu mówimy już o niemal kompletnie wyposażonym samochodzie z masą dodatków i opcji, które w późniejszym terminie nie będą już dostępne.